Tysiące kibiców przyszło do hali Staples Center w Los Angeles, by pożegnać Kobego Bryanta. To była oficjalna ceremonia, w której mógł wziąć udział każdy. W jej trakcie przemawiała żona Vanessa, ale także wiele osób, które na swej drodze spotkały słynnego koszykarza.
Memoriał prowadził Jimmy Kimmel. To popularny w Stanach Zjednoczonych komik. Tym razem jednak nie było miejsca na żarty. To on wygłosił pierwszą przemowę i momentami walczył, by powstrzymać łzy.
- Gdziekolwiek pójdziesz, widzisz jego twarz, jego numer, twarz Gigi, numer Gigi. Są na każdym skrzyżowaniu. Powstało setki malowideł stworzonych przez artystów, którzy mieli inspirację nie dlatego, że Kobe był koszykarzem, a dlatego, że był także artystą - mówił Kimmel.
- Próbowałem wymyślić coś pozytywnego, aby było łatwiej sobie z tym poradzić, ale to trudne. Najlepiej chyba po prostu być wdzięcznym. Wdzięcznym za czas, który mieliśmy okazję razem spędzić. Przywitajcie się z ludźmi, którzy są teraz wokół was i bądźcie wdzięczni za życie i za to, że jesteśmy tutaj wszyscy razem - dodał.
- Kobe był bohaterem, jak Superman. Był tak wielkim człowiekiem, pełnym życia, że wydawał się osobą fikcyjną. Był prawdziwym superbohaterem z kostiumem i tym wszystkim, co mają superbohaterowie, spacerującym między nami.
ZOBACZ WIDEO Cały świat żegna Kobego Bryanta. "Gdyby odciąć mu jedno z ramion, to wypłynęłaby z niego czerwono-czarna krew"
Kobe Bryant zginął tragicznie 26 stycznia w Calabasas w wyniku katastrofy helikoptera. Razem z nim życie straciła jego córka Gianna oraz siedem innych osób.
Memoriał Kobego Bryanta. Wzruszające sceny w Staples Center w Los Angeles >>
Żona Kobego Bryanta złożyła pozew przeciwko firmie, która wynajęła helikopter >>