Naśladowca, autor, geniusz. Tak Kobe Bryant stworzył własną legendę

Przez całą koszykarską karierę Kobe Bryant czerpał garściami z kulturowej legendy Michaela Jordana. Mimo to stworzył własną tożsamość i własną, unikatową historię.

 Redakcja
Redakcja
Kibice we wszystkich halach NBA żegnają kończącego karierę Kobiego Bryanta AFP / Kibice we wszystkich halach NBA żegnają kończącego karierę Kobiego Bryanta
Wszyscy współcześni sportowcy mają ogromny dług wobec Michaela Jordana. Chociaż jego status najlepszego gracza w historii można kwestionować, nie da się zaprzeczyć, że w liczącej prawie 130 lat historii koszykówki nikt nie przyczynił się bardziej do jej popularyzacji.

Odstawiając na moment atrybuty czysto sportowe, Jordan posiadał również inne cechy, które predysponowały go do bycia wyjątkowym. Najważniejszą z nich była samoświadomość, instynktowna umiejętność pozwalająca mu wyczuć co zrobić by jak najlepiej się zaprezentować.

"Ukradł wszystkie ruchy" Jordana

Dzięki temu stał się pierwszym człowiekiem-marką, z równą skutecznością sprzedającym buty, napoje energetyczne i hamburgery. Według samego Jordana najtrudniejsze w jego karierze nie było osiąganie kolejnych sukcesów na parkiecie, ale pozostawanie nieskazitelnym w oczach fanów.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: co za umiejętności! Tę akcję w futsalu można oglądać w nieskończoność

Do ich grona zaliczał się również Kobe Bryant, którego geniusz można w pełni docenić dopiero w odniesieniu do Jordana. To jak Kobe poprowadził swoją karierę pokazuje jak silny był wpływ Jordana na sport i sportowców. Bryant stał się tak biegły w imitowaniu jego manieryzmów, że kiedy po latach były gracz Bulls i Wizards został zapytany czy przegrałby z kimś mecz jeden na jednego, przyznał, że niepewny byłby jedynie starcia z Bryantem, bo ten "ukradł wszystkie jego ruchy". Nie tylko te koszykarskie - chodzi także o rozumienie kariery jako narracji o niemal mitycznym bohaterze.

Jordan zaznaczył swoją wyjątkowość zanim zadebiutował w NBA, podpisując indywidualny kontrakt z Nike w czasach gdy największe gwiazdy ligi, Magic Johnson i Larry Bird, związane były z marką Converse. Co ciekawe, chociaż najpierw sponsorował go Adidas, po latach Bryant także związał się z Nike.

Wcześnie przejął też kontrolę nad własną karierą, przechodząc na zawodowstwo, bezpośrednio ze szkoły średniej. Większość drużyn podchodziła wtedy sceptycznie do nastoletnich, nieopierzonych graczy, ale Bryant również przyczynił się do tego, że został wybrany dopiero jako trzynasty w drafcie 1996 roku - to z tym numerem wybierali go Charlotte Hornets, chętni wymienić go za centra Lakers, Vlade Divaca. Kobe nie tylko deklarował, że chce grać dla Lakersów, ale też aktywnie zniechęcał innych zainteresowanych, jak Toronto Raptors czy New Jersey Nets.

O'Neal musiał odejść

Trafiając do tak utytułowanej drużyny zwiększył swoje szanse spędzenia całej kariery w jednych barwach - legendarnych graczy cechowała przecież tego typu wierność. Chociaż przez pierwsze dwa lata był rezerwowym, już wtedy wykazywał się doskonałym zrozumieniem spektakularnych aspektów koszykówki, wygrywając konkurs wsadów i ustanawiając rekord punktów zdobytych w Meczu Gwiazd debiutantów.

Jego partnerstwo z Shaquille'em O'Nealem dało Los Angeles trzy mistrzostwa, jednak ograniczało indywidualny potencjał Bryanta. Według powszechnej opinii Lakersi byli drużyną O'Neala, to on zbierał większość pochwał i indywidualnych nagród, przez co konflikt między dwiema gwiazdami nasilał się i oczywiste było, że jedna z nich będzie musiała odejść.

Oskarżenie o gwałt w 2003 roku mogło nawet zakończyć karierę Bryanta, tymczasem wykorzystał on postępowanie sądowe by uczynić ostateczny krok ku ustanowieniu własnej legendy. Tylko częściowo konstruuje ją wspólnota, do powstania jej przyczynia się także sam bohater, a upór i sugestywność pozwalają mu narzucić odpowiednią wersję siebie otoczeniu. Dlatego Bryant przejął narrację swojej kariery i zaczął pokazywać się z żoną na oficjalnych imprezach, mimo że wcześniej uchodził za odludka. Jednocześnie ograniczył kontakt z przedstawicielami mediów do tych, którzy chcieli grać według jego reguł.

Więcej punktów niż MJ

Po sezonie otwarcie krytykował brak wystarczającego wsparcia ze strony drużyny - kierownictwa, kolegów i trenerów - czym wymusił transfer O'Neala do Miami i zwolnienie Phila Jacksona. Jackson był jedynym trenerem, z którym zarówno Bryant, jak i Jordan sięgali po mistrzostwo.

Jackson wrócił do Lakers po jednym sezonie, ale drużyna nadal nie był zbyt dobra, a jej gra opierała się głównie na rzucającym do woli Bryancie. W 2007 roku stało się nieuniknione i gracz postawił ultimatum: albo coś się zmieni albo odchodzę. Na kierunek przeprowadzki wybrał... Chicago. Transfer był praktycznie dogadany, ale w ostatniej chwili Bryant wycofał się, ponieważ Lakers żądali zbyt wiele za swoją gwiazdę.

Nie chcąc trafić do jeszcze gorszej drużyny, został w LA, wreszcie sprowadzono mu odpowiednich pomocników i zdobył jeszcze dwa mistrzostwa, kończąc karierę z jednym tytułem mniej od Jordana. Rok wcześniej Kobe zmienił numer z 8 na 24 by podkreślić swoją dojrzałość i odciąć się od przeszłości, jednak jak widać wciąż pozostawał pod jej silnym wpływem.

Ostatecznie zdobył podczas swojej kariery więcej punktów niż Jordan, to jednak jego ostatni mecz pozwolił mu przyćmić swojego idola. Od początku był on starannie wyreżyserowanym spektaklem, ostatnim aktem w trwającym niemal cały sezon pożegnalnym tourne, podczas którego fani we wszystkich halach skandowali imię Bryanta i dziękowali mu za to co zrobił dla koszykówki, mimo że przez liczne kontuzje był już tylko cieniem samego siebie.

Ambasador kobiecego sportu

Spotkanie z Utah Jazz gracz zakończył z 60 punktami, oddając 50 rzutów, w tym 21 za trzy. Gdyby Lakersi przegrali, mecz byłby dowodem egoizmu Bryanta. Ponieważ wygrali, prawdopodobnie tylko ta pierwsza liczba przetrwa. Wraz z nim skończyła się epoka koszykarskich indywidualności, spędzających całą karierę w jednej drużynie i próbujących wygrywać w pojedynkę, nastał zaś czas superdrużyn, mających w składzie kilka wielkich nazwisk. Po meczu Bryant powiedział, że lepszego zakończenia kariery nie dałoby się napisać i wydaje się, że miał rację.

Sportową emeryturę poświęcił tworzeniu kolejnych narracji za pośrednictwem swojego Granity Studios. Uczył się od JK Rowling i George'a R.R. Martina, a zainspirowany rozmowami z nimi wymyślał własne historie, które potem inni przenosili na papier lub ekran. Po latach bycia indywidualistą wydawało się, że Bryant wreszcie zrozumiał potrzebę współpracy.

Jako ojciec czterech córek stał się też ambasadorem kobiecego sportu - kontrowersyjnym, biorąc pod uwagę oskarżenia o gwałt, do których skutecznie zabraniał wracać rozmawiającym z nim dziennikarzom. Dziełem nad którym pracował z największym oddaniem była jednak kariera koszykarska trzynastoletniej Gianny. Niestety nie dowiemy się co stworzyłby ten duet, ale znając Bryanta, byłoby to coś spektakularnego.

Łukasz Muniowski

Czytaj także: Pożegnanie Kobego Bryanta. Media przypominają wzruszającą historię sprzed lat. Koszykarz dla córki robił wszystko >>

Czytaj także:  Magic Johnson wygłosił mowę przed Meczem Gwiazd NBA dla Bryanta. "Kobe, tęsknimy za tobą" >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×