W pojedynku rozgrywanym 22 lutego Dallas Mavericks, grając bez Luki Doncicia oraz Kristapsa Porzingisa, nie zdołali pokonać Atlanty Hawks, czego jednak byli bardzo bliscy. Pod nieobecność liderów ciężar gry na swoje barki wzięli wówczas Tim Hardaway oraz Seth Curry, zdobywcy odpowiednio 33 i 22 punktów. To jednak nie wystarczyło do pokonania "Jastrzębi". Hawks wygrali finalnie 111:107. Po tym meczu olbrzymie pretensje do sędziów miał Mark Cuban, czyli właściciel Mavs.
Miliarder bardzo ostro wypowiadał się o pracy arbitrów w końcówce starcia, czego upust dał między innymi wkraczając na parkiet, komentując ostatnie sekundy meczu na Twitterze oraz w wywiadach z dziennikarzami.
Poza tym wprost skrytykował całe środowisko w kwestii poziomu sędziowania ligowych spotkań. W wyniku tego władze NBA nałożyły na niego karę w wysokości aż 500 tysięcy dolarów! Dla 61-letniego biznesmena to oczywiście niewielka kwota, ale w przeliczeniu na złotówki to prawie 2 miliony!
Liga tak wysoką grzywnę udokumentowała tym, że komentarze Cubana były wysoce ostre i wręcz poniżające dla ich przedstawicieli, którymi są przecież arbitrzy. Ponadto zauważono, że klubowi działacze powinni być szczególnie powściągliwi w swoich ocenach, a w tym przypadku nastąpiło raczej zaognienie całej sytuacji.
Dla właściciela Mavericks płacenie kar za swoje słowa nie jest jednak czymś nowym. Przez lata jego konto zubożało w ten sposób o około 3 miliony dolarów. Najwyższą kwotę (600 tysięcy) musiał zapłacić jednak za wypowiedź z 2018 roku, w której stwierdził, iż przegrywanie jest na daną chwilę najlepszą opcją dla drużyny. Cuban przyznał wówczas wprost, że Mavs tankowali przez ponad rok.
Czytaj także:
Świetna dyspozycja Sacramento Kings. Okażą się czarnym koniem na Zachodzie? >>
Marcus Smart znów podpadł. Zapłaci 35 tysięcy dolarów za swój "start" do sędziów >>
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: co za umiejętności! Tę akcję w futsalu można oglądać w nieskończoność