[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak wygląda sytuacja w Stanach Zjednoczonych?[/b]
Marcin Gortat, były koszykarz klubów NBA i reprezentacji Polski: Jestem obecnie w Orlando i z pełną świadomością mogę stwierdzić, że tutaj wszystko dzieje się "po staremu". Życie toczy się całkowicie normalnie. Ludzie nigdzie się nie spieszą, w sklepach wszystkie towary są dostępne. Nikt nie panikuje. Jest nawet dużo spokojniej niż przed huraganami, bo wtedy nawet na stacjach brakuje paliwa.
Widzę, że obserwuje pan sytuację w Polsce. Wrzuca zdjęcia pustych półek w sklepach. Jak pan patrzy na to, co dzieje się w kraju?
To jest jedno wielkie szaleństwo... Rozumiem powagę sytuacji i zagrożenie koronawirusem. Rozumiem fakt, że są zamykane instytucje publiczne, kina, teatry, odwoływane są imprezy masowe, by zapobiec rozprzestrzenianiu się groźnego wirusa. Oczywiście jestem za takimi krokami, zwłaszcza że jako kraj możliwe, że nie jesteśmy wydolni medycznie, żeby wszystkimi chorymi w jednym momencie zająć się i zaopiekować.
Jednak wszystko to, co dzieje się dookoła, jest kompletną paniką. Masowe wykupywanie jedzenia w sklepach, uciekanie z kraju. To są działania kompletnie niepotrzebne, wprowadzające innych w stan paniki. Należy spokojnie siedzieć w domu, dbać o higienę i wszystko będzie w porządku. Zaopiekujmy się ludźmi starszymi, bo oni tego bardzo potrzebują.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Liga NBA została zawieszona. Jak zawodnicy i kibice zareagowali na taką decyzję władz ligi?
Mam kontakt z zawodnikami i oni z dużym zrozumieniem przyjęli taką informację. Nie da się ukryć, że nikt w NBA nie będzie rozgrywał meczów bez udziału publiczności. To jest niemożliwe ze względów ekonomicznych. Nie oszukujmy się, ale NBA to jest jedna wielka maszynka do zarabiania pieniędzy. A spotkania bez publiczności są nieopłacalne. Dla telewizji takie obrazki są wręcz niedopuszczalne, dlatego zawieszenie rozgrywek było racjonalną decyzją.
Wydaje się jednak, że NBA będzie za wszelką cenę dążyło jednak do rozegrania sezonu. Duże pieniądze są do stracenia. Jak pan na to patrzy?
To jest wręcz oczywiste. Liga zawiesiła rozgrywki na 30 dni, ale po tym czasie zrobi wszystko, żeby zawodnicy wrócili na parkiet. Pewnie mecze byłyby wtedy rozgrywane w szybszym tempie, ale celem będzie zakończenie rozgrywek. Najwyżej kolejny sezon rozpocząłby się nieco później. Jestem niemal pewny, że sezon NBA zostanie wznowiony. Nikt nie przepuści milionów dolarów, które są do zarobienia.
Jak ludzie oceniają zachowanie Rudy'ego Goberta, pierwszego zawodnika, który został zakażony koronawirusem? Francuz wykazał się dużą nieodpowiedzialnością, ostentacyjnie dotykał mikrofonu i telefonów, które go nagrywały w trakcie konferencji prasowej.
To był błąd, ale nie wielbłąd. Nie przesadzajmy. Nie szkalujmy go, nie oczerniajmy. On dobrze wie, że popełnił wykroczenie. Przeprosił wszystkich, poszedł po rozum do głowy. Życie toczy się dalej. Teraz najważniejsze jest to, żeby on w pełni wyzdrowiał i wrócił do sportu. To świetny zawodnik.
Niestety żyjemy w takich czasach, że media bardzo rozdmuchują takie tematy. Trochę podobnie jest z koronawirusem.
Tak pan uważa?
Tak. Przytoczę rozmowę, którą przeprowadziłem ostatnio z lekarzami, gdy byłem na meczu w Waszyngtonie. Oni jasno stwierdzili, że wirusów (m.in. świńska grypa) było już kilka tego samego rozmiaru, o ile nawet nie poważniejszych niż koronawirus, ale kilka lat temu nie było tak mocnego przekazu medialnego, jak to się dzieje obecnie. Teraz ludzie mają zdecydowanie większy dostęp do internetu, mediów społecznościowych. Jestem zdania, że media i ludzie w mediach społecznościowych często wyolbrzymiają obecne problemy. Dlatego wielu ludzi masowo wykupuje jedzenie w sklepach.
Jak pan spędza czas na emeryturze?
Bardzo aktywnie spędzam czas, dużo trenuję, jestem w dobrej formie fizycznej. Trzymam swoją wagę, nic mnie nie boli. Śmieje się, że mógłbym nawet teraz z automatu wejść do meczu NBA.
Ale do tego już dojdzie? Pytam, bo w lutym ogłosił pan zakończenie kariery.
Mam 36 lat i uznałem, że nadszedł ten moment. Choć muszę zdradzić, że trzy dni temu jeden z przedstawicieli klubu zadzwonił do mnie z pytaniem: "Marcin, nie chciałbyś wrócić i nam pomóc?" Podziękowałem za zainteresowanie, ale grzecznie odmówiłem. Gra w NBA to temat zamknięty. Jestem słownym gościem. Jeśli coś mówię, to później staram się tego trzymać.
Jaki to był klub?
Niech to zostanie moją słodką tajemnicą. Na pewno bym w nim nie zagrał (śmiech)
Ostatnio był pan na meczu Wizards w Waszyngtonie.
Tak i zostałem bardzo miło przywitany. Aż mi się łezka w oku zakręciła. Nie oczekiwałem takiego przyjęcia. Poczułem się jak członek dużej rodziny Wizards.
Planuje pan powrót do Polski w najbliższym czasie?
Tak, bo mam sporo obowiązków względem naszych sponsorów i partnerów. Przygotować nasze campy i mecz z Wojskiem Polskim. Na razie jednak trzeba będzie odsunąć to w czasie, bo będą zamykane granice. Nie umiem podać dokładnej daty. Dodam, że mieliśmy robić campy na przełomie maja i czerwca, ale na 90 procent trzeba będzie tę datę przesunąć.
Czytaj także:
EBL. Marcin Woźniak: Życie z komputerem. Czasami trzeba wstać o 3 nad ranem i sprawdzić zawodnika
Martynas Paliukenas - idealny zawodnik na EBL
EBL. Jakub Wojciechowski: Miałem kilka propozycji, z Włoch także. Gra w Legii jest dużym wyzwaniem