Koszykówka. Wszyscy gramy ten sam mecz. "To jest do bani, że sezon kończy się w ten sposób"

- Moi koledzy z drużyny bali się, że utkną w Polsce jeśli zamkną granice kraju i przez to nie wrócą do swoich rodzin (...). To jest do bani, że sezon kończy się w ten sposób, ale bezpieczeństwo wszystkich jest najważniejsze - mówi Darrell Harris.

Pamela Wrona
Pamela Wrona
Darrell Harris Materiały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: Darrell Harris
Pandemia spowodowana koronawirusem zdezorganizowała świat sportu, w tym koszykówki. Przez ostatnie tygodnie czuliśmy chłodny oddech na swoich plecach, myśląc, że to nas nie dotyczy, choć było obok nas. Ale takiego scenariusza nikt nie był w stanie przewidzieć.

Wszystkie rozgrywki zostały zawieszone, a coraz więcej obcokrajowców występujących w rozgrywkach Energa Basket Ligi decyduje się na powrót do swoich domów, co lada chwila może okazać się niemożliwe. Niektórzy zawodnicy z tego powodu znaleźli się w kropce i z wieloma wątpliwościami, które stały się zagwozdką również dla koszykarskich klubów i zarządzających pionem. Można powiedzieć, że w nieco lepszej sytuacji są koszykarze grający na jej zapleczu. W niższych ligach jest cień szansy na dokończenie sezonu. W Polskiej Lidze Koszykówki - już go brakuje.

O sytuacji w ekstraklasie mówi Darrell Harris z MKS Dąbrowy Górniczej: - Prawdę mówiąc, nie wiem co o tym myśleć. To dzieje się bardzo szybko. Wiem, że moi koledzy z drużyny bali się, że utkną w Polsce jeśli zamkną granice kraju i przez to nie wrócą do swoich rodzin. W tym momencie, jedyne co możemy zrobić to zostać w domu i czekać na rozwój wydarzeń. To jest do bani, że sezon kończy się w ten sposób, ale bezpieczeństwo wszystkich jest najważniejsze.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Głos w sprawie pierwszej ligi zabrał Marcin Salamonik, zawodnik KS Pogoń Prudnik: - Zdania są mocno podzielone. Ja uważam, że pierwsza i druga liga jako jedyne mają szansę dokończyć rozgrywki. Moim zdaniem, w PLK to się nie uda, zwłaszcza, że wielu obcokrajowców z obawy wraca do swoich domów i są w trudniejszej sytuacji. Trzeba zaczekać do 25 marca, żeby zobaczyć jakie będą okoliczności w kraju i jakie decyzje zostaną podjęte - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty.

Ciekawymi spostrzeżeniami w ostatniej rozmowie podzielił się również Michał Jankowski, prezes STK Czarnych Słupsk, mówiąc o daleko idących konsekwencjach obecnej sytuacji i przerwania rozgrywek, czego trzeba mieć świadomość.

- To cios finansowy, którego w żadnym scenariuszu nie zakładałem. Zakładałem różne warianty, niższą frekwencję, ale czegoś takiego nigdy. Nie byliśmy na coś takiego przygotowani (...). Uważam, że powinniśmy otrzymać jasne, sprecyzowane stanowisko i to jak najszybciej. Jakie są dalsze posunięcia ligi, aby każdy klub mógł sobie cokolwiek zaplanować, zamknąć sezon, rozliczyć się z zawodnikami na ile to możliwe. Sezon się urywa, a oni będą musieli przetrwać do następnego, a jak doskonale wiemy, nie mają płacone przez okres przejściowy - to duże, niespodziewane obciążenie - skomentował, poruszając jeszcze aspekty możliwych zadłużeń klubów, czy nieporozumień ze sponsorami.

Kwestią sporną są dalsze scenariusze dla ligi, w których nie ma złotego środka i na razie pozostają wyłącznie w sferze dywagacji. Oczywiście, należy postąpić najrozsądniej, adekwatnie do obecnej sytuacji epidemiologicznej w kraju, nawet kosztem sezonu. Niewiedza jest najgorsza, zawieszenie rozgrywek się rozciąga, a budżety klubów wręcz przeciwnie.

Nasuwają się jednak pytania, jak sprawiedliwie zakończyć ten sezon i co będzie mniejszym złem? Sam prezes Polskiego Związku Koszykówki i Polskiej Ligi Koszykówki Radosław Piesiewicz traci nadzieję na znalezienie skutecznego remedium na przedłużenie koszykarskich zmagań. W sobotę powiedział, że nie wierzy w to, że uda się dograć ten sezon do końca i optuję za jego zakończeniem wraz z ostatecznym sklasyfikowaniem wszystkich drużyn i nagrodzeniem najlepszych (czytaj więcej).

- Uważam, że podjęto bardzo dobre decyzje, aby zawiesić rozgrywki. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że sport nie jest najważniejszy. Myślę, że zabezpieczenie zdrowia i życia wszystkich, w tym zawodników, trenerów, obsługi meczów i tak dalej, jest w tej chwili na pierwszym miejscu. Każdy ma swoją rodzinę, dlatego też nie wyobrażam sobie innego, lepszego scenariusza. Patrząc na to co się dzieje, nie widzę możliwości dokończenia rozgrywek. Granice zostaną zamknięte w nocy z soboty na niedzielę, a jeśli ktoś przyleci z zagranicy będzie musiał przejść obowiązkową dwutygodniową kwarantannę. Jak w takiej sytuacji ściągnąć zawodników z powrotem?

Muszę podziękować klubom, które miały w swoich składach obcokrajowców - bardzo szybko udało się zaplanować i przygotować wyjazdy do ich domów. Każdy z klubów, z którymi działałem nad biletami dla zawodników wykazał się sprawnością działania i pełnym profesjonalizmem. Dziękuję za to - mówi agent sportowy Octagonu, Maciej Schwarz.

Pojawia się jeszcze jeden istotny ambaras, o którym zresztą słychać już na Litwie, gdzie kluby planują powołać się na siłę wyższą, tym samym unikając wypłacenia wynagrodzeń za pozostałą część sezonu. W związku z tym, pojawiają się spory między agentami a drużynami, a wielu zawodników zastanawia się co z ich pensjami - i to nie tylko w litewskiej lidze. W NBA możemy powołać się na specjalny zapis "doomsday", który zakłada wszelkie nieprzewidziane okoliczności wpływające na przebieg sezonu, takie jak... epidemia.

Inne przypadki, które mogłyby uruchomić klauzulę, to klęski żywiołowe i wojna. Zapis ten pozwala właścicielom drużyn zapłacić tylko pewien procent zarobków koszykarzy, skoro ci, de facto, nie wypełniają swoich kontraktów. Zauważyć należy jednak, że w NBA zasadniczą różnicą jest większy optymizm dotyczący dokończenia sezonu. W wielu innych miejscach już go zabrakło.

Nie należy wyprzedzać faktów. Wiele zależy od samych regulacji w kontraktach, co samo w sobie w większości jest indywidualną kwestią. Niemniej jednak, mimo braku sprecyzowanego punktu, z tyłu głowy obawy z pewnością występują, co w obecnej sytuacji jest jak najbardziej uzasadnione.

- W sprawie kontraktów na razie rozmawiamy z naszymi prawnikami - podkreśla Schwarz, dodając, że na całą sytuację należy również spojrzeć pod kątem ewentualnych późniejszych następstw.

- Konsekwencją moim zdaniem będzie recesja w gospodarce, a to w prostej linii przeniesie się na sport, w tym koszykówkę. Zaplanowane w lato młodzieżowe mistrzostwa Europy stoją pod dużym znakiem zapytania. Nowy sezon może wystartować później niż zwykle. Należy spodziewać się większych niż do tej pory kłopotów z wypłacalnością niektórych podmiotów, aczkolwiek mam nadzieję, że choć w części tych konsekwencji się mylę lub skutki nie będą aż tak straszne.

Oficjalnie, obecny stan rzeczy ma potrwać do 25 marca. W tej chwili, niezależnie od podjętych kroków i dalszych decyzji, to zdrowie jest ponad sportem. Wszyscy mamy do rozegrania ten sam mecz, mamy jedną zagrywkę i taką samą taktykę.

A Ty, znasz ją? #zostanwdomu.

Zobacz także:
Koronawirus. Trenerzy I ligi dołączają do akcji "Zostań w domu". Tomasz Niedbalski wybiera gotowanie
Koronawirus. Środowisko koszykarskie apeluje: Zagrywka jest jedna! #zostanwdomu

W przypadku zakończenia sezonu, rozgrywki powinny zostać...

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×