Apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego po bardzo dobrym sezonie 2018/19, Legia Warszawa chciała pójść za ciosem. Po powrocie do ekstraklasy, stołeczni walczyli o utrzymanie. Rok później byli blisko gry w półfinale, a w trzecim sezonie naturalnym krokiem miało być miejsce nawet w pierwszej czwórce.
Z perspektywy czasu ewidentnie widać, że legioniści porwali się z motyką na słońce. Ekipa z Warszawy po raz pierwszy od 48 lat zagrała także w europejskich pucharach. Dużo stabilniejsze kluby niż Legia mają problem z równą grą na dwóch frontach.
Fatalni obcokrajowcy
Błędów popełnionych w Legii było sporo. Rzadko się zdarza, że klub tak źle wyselekcjonował obcokrajowców. Pierwszy z nich to Isaac Sosa, dla którego Legia była dopiero pierwszym klubem w Europie. Portorykańczyk całą swoją karierę spędził w Ameryce Południowej i "wykręcał" bardzo dobre statystyki.
ZOBACZ WIDEO: Polska akademia na Zielonej Wyspie. Mariusz Kukiełka otworzył szkółkę w Irlandii
Swoich walorów nie potrafił jednak przełożyć na europejski grunt. Z drużyny odeszli także Michael Finke, Drew Brandon czy Romaric Belemene. Po każdym z nich w stolicy spodziewano się zdecydowanie więcej.
- Z niektórymi zawodnikami powinien być rozwiązany kontrakt już dawno temu. To są fajni chłopcy, fajnie pracowali i daliśmy im szansę. To jednak dużo nas kosztuje - mówił w trakcie sezonu rozgoryczony Tane Spasev.
Szczęściem w nieszczęściu dla kibiców Legii Warszawa jest fakt, że działacze potrafią wyciągać wnioski z błędów. Na ratunek drużynie przybyli Michał Michalak, Milan Milovanović czy Mariusz Konopatzki, który wprowadził świetną energię do zespołu. Jego walka i determinacja mogła imponować.
Brak szczęścia
Skoro w stolicy pojawili się dużo lepsi gracze, to dlaczego Legia nadal grała tak źle? Oczywiście pojawiały się symptomy dużo lepszej formy, jednak gdyby nie zakończenie sezonu, legioniści musieliby walczyć o utrzymanie w Energa Basket Lidze.
Odpowiedzi są dwie: kontuzje oraz problemy z halą. Przez dłuższy czas wyłączony z gry był Sebastian Kowalczyk, najważniejsza postać w układance Tane Spaseva. Praktycznie wszyscy zawodnicy mieli w trakcie rozgrywek mniejsze lub większe urazy.
Ciągle brakowało wyników, a to spowodowało, że atmosfera w zespole kompletnie siadła. Zawodnicy wyglądali na zrezygnowanych, w ich grze brakowało determinacji. Wyjątkiem był wspomniany Konopatzki, jednak jedna jaskółka wiosny nie czyni.
- Najważniejszą kwestią jest wiara w zwycięstwo. Patrząc na Legię, choćby w pucharowym meczu, to widać było, że w pewnym momencie byli już zrezygnowani. Muszą wierzyć w swoje umiejętności. To jest podstawa, aby zejść z parkietu jako zwycięzca - mówił nam trener Wojciech Kamiński, który w lutym zastąpił Tane Spaseva.
Co dalej?
Legia Warszawa chce rozpocząć nowy rozdział. Zamiast jednak myśleć o kształcie drużyny na kolejny sezon, w stolicy muszą liczyć straty.
Pandemia koronawirusa wyrządzi wielkie krzywdy w polskiej gospodarce. Dużo osób straci pracę, a firmy będą mieć problemy z płynnością finansową. To automatycznie odbije się na sporcie, który jest ważną częścią biznesu.
- Z zawodników kontrakty mają Mariusz Konopatzki, Adam Linowski, Przemysław Kuźkow, z kolei opcjonalne są umowy Jakuba Nizioła, Patryka Nowerskiego i Filipa Matczaka - mówił nam Jarosław Jankowski, przewodniczący rady nadzorczej koszykarskiej Legii Warszawa.
- Należy jednak pamiętać, że wszystko jest pod warunkiem, że Polska i Europa poradzą sobie z pandemią, a PLK będzie w stanie wznowić rozgrywki i Legia będzie w stanie w nich wystartować - dodaje.
Zobacz także: Czas wyróżnić gwiazdy. Najlepsza piątka sezonu I ligi
Zobacz także: Gorąco po oświadczeniu klubów EBL. Mathieu Wojciechowski: Nie chcę kłócić się ze Śląskiem