EBL. Paweł Matuszewski z BM Slam Stali: Prowadziliśmy rozmowy z dużą firmą. Nowy sezon? Mamy kilka wariantów

Newspix / Piotr Kieplin / Na zdjęciu: Paweł Matuszewski
Newspix / Piotr Kieplin / Na zdjęciu: Paweł Matuszewski

Epidemia mocno pokrzyżowała nasze plany. Prowadziliśmy zaawansowane rozmowy z dużą firmą, która była zainteresowana sponsoringiem strategicznym - mówi Paweł Matuszewski, właściciel BM Slam Stali. Ostrowianie są na etapie negocjacji z zawodnikami.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak wygląda życie bez koszykówki? Tęskni pan za wydarzeniami w Energa Basket Lidze?[/b]

Paweł Matuszewski, właściciel BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski: Oczywiście. Brakuje tego wszystkiego, co wiąże się z zespołem i rozgrywkami ligowymi. Koszykówka i "Stalówka" dają mnóstwo emocji i satysfakcji. Są doskonałym oderwaniem od spraw zawodowych, związanych z biznesem. Z wielką chęcią wybrałbym się na mecz, zobaczył kibiców i zespół walczący o kolejne zwycięstwa. Niestety - sytuacja jest zupełnie inna. Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Teraz ważniejsze są inne kwestie: zdrowie i życie. Liczę, że świat poradzi sobie z wirusem, a życie wróci do normalności.

Przejdźmy do kwestii rozliczeń za sezon 2019/2020. W środowisku mówi się, że BM Slam Stal to jeden z tych klubów, który nie chce prowadzić dialogu z koszykarzami. To prawda?

Nasz klub od początku podkreślał, że rozliczy się z zawodnikami za przepracowany okres, czyli do 17 marca bieżącego roku (moment zakończenia rozgrywek - przy. red.). Niestety nie wszyscy to akceptują. Obecna sytuacja jest trudna dla wszystkich. Dlatego konieczne jest wzajemne zrozumienie sytuacji, w której się znaleźliśmy.

ZOBACZ WIDEO: Dawid Kubacki dba o zdrowie. "Nie wiadomo, gdzie spotkamy się z wirusem"

Na jakim etapie jesteście?

Większość kontraktów została już dopięta. Zawodnicy wykazali zrozumienie dla klubu w trudnej sytuacji i chciałbym im za to podziękować. Ale z niektórymi graczami cały czas rozmawiamy, szukając porozumienia.

Czy klub myśli już o nowym sezonie?

Sytuacja jest niezwykle dynamiczna, dlatego trudno mówić o jakichkolwiek konkretach. Oczywiście opracowaliśmy kilka wariantów, które dotyczą nowego sezonu. Nie wiemy jeszcze, który z nich będzie wdrażany, ale chcemy być przygotowani w jakimś stopniu. Czeka nas nowa rzeczywistość i tak naprawdę nie wiemy jeszcze, jak ona będzie wyglądać.

Czy Łukasz Majewski nadal będzie trenerem drużyny?

Jeśli chodzi o trenera, to już w momencie, gdy Łukasz Majewski obejmował to stanowisko, rozmawialiśmy o jego pracy przez minimum dwa sezony. W tej kwestii nic się nie zmieniło. Łukasz wspólnie ze swoim sztabem wykonał dobrą pracę. To był jego udany debiut trenerski. Dlatego chcę, żeby kontynuował swoją pracę i tak właśnie będzie. Jesteśmy już po pierwszych rozmowach kontraktowych.

Zbliżający się sezon będzie szóstym od momentu powrotu do ekstraklasy w 2015 roku. Jak pan ocenia dotychczasowe pięć lat?

Czas rzeczywiście biegnie bardzo szybko. Każdy sezon to dobra lekcja, z której płynie wiele wniosków, w różnych aspektach. Dokonujemy analiz i idziemy do przodu. Strasznie szkoda tej globalnej przerwy w sporcie związanej z epidemią, bo mieliśmy ustalonych wiele opcji rozwoju klubu. Mogę zdradzić, że prowadziliśmy zaawansowane rozmowy z dużą firmą, która była zainteresowana sponsoringiem strategicznym, wchodząc w nazwę zarówno klubu, jak i w nazwę naszej hali sportowej K1.

Uważam, że przez pięć lat wykonaliśmy mnóstwo pracy. Zanotowaliśmy też świetne wyniki: zdobyliśmy wicemistrzostwo Polski, brązowy medal i sięgnęliśmy po Puchar Polski. Spróbowaliśmy też swoich sił w europejskich pucharach.

Ten ostatni był zdecydowanie poniżej oczekiwań.

Nie zgadzam się. Uważam, że nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Po zawirowaniach na początku, zespół po zmianie trenera pokazał swój charakter. Byliśmy w grze o awans do play-off. Jeszcze na początku marca, przed pandemią koronawirusa chcieliśmy wzmocnić drużynę. Prowadziliśmy rozmowy z graczami z wysokiej półki. Praktycznie wszystko było już dograne, ale w związku z rozprzestrzeniającym się wirusem oraz zagrożeniem przerwania rozgrywek postanowiliśmy zrezygnować z dokonywania ruchów transferowych.

Jest pan też członkiem rady nadzorczej PLK. Kiedy poznamy plany na kolejny sezon?

W zaistniałej sytuacji trudno zaplanować cokolwiek w sporcie. Wiemy już, że w maju rusza piłka nożna, w czerwcu żużel. Dlatego mam nadzieje, że wkrótce również będzie "zielone światło" dla koszykówki. Jestem w stałym kontakcie z zarządem PLK S.A. Naturalne, że w obecnej sytuacji również Energa Basket Liga znalazła się w trudnym położeniu.

Rozmawiam z prezesem Radosławem Piesiewiczem. Wiem, że ludzie zarządzający ligą intensywnie pracują. Przygotowują plan na nowy sezon. Myślę, że w połowie maja poznamy wszystkie szczegóły funkcjonowania ligi w nowej rzeczywistości. Żeby przetrwać ten trudny moment, będziemy działać wspólnie, prowadzić rozmowy na linii kluby - PLK. Wierzę, że poradzimy sobie z tym wszystkim, a ten obecny okres to tylko chwilowe problemy.

Powiem więcej - na przestrzeni ostatnich pięciu lat w PLK wiele rzeczy zmieniło się na plus. Należy bardzo pozytywnie ocenić pracę prezesa Piesiewicza, który działa odważnie, stanowczo, ale co najważniejsze skutecznie. W lidze pojawili się kolejni sponsorzy. Kluby mają z tego sporo korzyści. Każdy klub dzięki współpracy z firmą Suzuki Motor Poland otrzymuje kilka aut do dyspozycji w trakcie sezonu. To samo dotyczy kart do prywatnej kliniki Enel-Med. Dodatkowo liga wzięła na siebie koszty klubów związane z sędziami i komisarzami, które są na poziomie około 100 tysięcy złotych, w skali całego sezonu. Mamy również zwiększoną liczbę transmisji telewizyjnych.

Trzeba wspomnieć o tym, że liga przez długi okres borykała się ze sporym zadłużeniem finansowym. Ten dług został już zniwelowany praktycznie do zera przez zarząd PLK. To gwarant dla nas klubów uczestnictwa w stabilnej finansowo organizacji.

Zobacz także:
EBL. Rolands Freimanis wychwala Anwil: W takim klubie jeszcze nie grałem
EBL. Na transfery musimy poczekać. Na razie ugody, liczenie strat. BAT podał wytyczne
Chicago Bulls największą drużyną wszech czasów, ale... są też ciemne strony. Jak Polacy widzą "The Last Dance"

Źródło artykułu: