Leandro Barbosa rozmawiał z Marciem Steinem, pracującym dla New York Times'a. Brazylijczyk powiedział, że był zarażony wirusem SARS-CoV-2. Chora na COVID-19 była także jego żona, Talita Rocca.
Dla mistrza NBA z 2015 roku był to dodatkowo przerażający moment, ponieważ małżeństwo oczekiwało dziecka. Musiał martwić się o zdrowie nie tylko swojej żony, ale i nienarodzonej jeszcze córeczki.
37-latek 21 marca otrzymał wyniki testu na obecność koronawirusa, który dał pozytywny wynik. Talita Rocca była wtedy w 38 tygodniu ciąży i planowano, że za pięć dni, 26 marca urodzi.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Minister sportu opowiada o planach odmrażania sportu. Kiedy wrócimy na siłownie i sale gimnastyczne?
Pojawiły się obawy, które później okazały się zasadne, że modelka także może być chora. Jej lekarze zdecydowali, że dla bezpieczeństwa dziecka poród powinien być przyspieszony i przeprowadzony natychmiast. Barbosa przebywał wtedy w Belo Horizonte i nie mógł być obecny przy narodzinach córeczki. W miarę możliwości uczestniczył w nich poprzez rozmowę wideo.
- Nie wiedziałem, co robić - przyznał 37-latek w rozmowie z Marciem Steinem. - Rozmawiałem ze swoją żoną przez telefon. Powiedziałem jej: "Będziesz musiała zrobić to sama. Pomyśl o dziecku, nie o mnie".
Zdrowa Isabela Rocca Barbosa 22 marca szczęśliwie przyszła na świat. - Wszyscy jesteśmy już zdrowi. Dziecko nie miało wirusa, dzięki Bogu - mówił pod koniec kwietnia uradowany tata.
Koronawirus mocno dał się we znaki Barbosie. Występowały u niego mocne bóle głowy, mięśni i duszności. Teraz wiemy, że szczęśliwe, zarówno on, jak i jego żona, w pełni pokonali chorobę.
Brazylijczyk w 2015 roku razem z Golden State Warriors zdobył mistrzostwo ligi. Grał w NBA przez 14 sezonów, otrzymał też nagrodę "Sixth Man of the Year" dla najlepszego rezerwowego za sezon 2006/2007. Aktualnie jest gwiazdą ligi brazylijskiej, przed zawieszeniem rozgrywek zdobywał średnio 20,1 punktu.
Czytaj także: Sebastian Telfair stracił matkę i brata. Byli chorzy na COVID-19
Kryzys finansowy dotknął Los Angeles Lakers. Będą problemy klubu?