EBL. Wyjechał z Polski bez zgody klubu. Chris Dowe, gwiazda Anwilu tłumaczy swoje zachowanie

Materiały prasowe / Tomasz Browarczyk / Stelmet Enea BC / Na zdjęciu: Dowe i Hakanson
Materiały prasowe / Tomasz Browarczyk / Stelmet Enea BC / Na zdjęciu: Dowe i Hakanson

- Wiedziałem, że gdy opuszczam Polskę, moja umowa będzie zerwana. Zdawałem sobie z tego sprawę, ale najważniejsze było zdrowie i jak najszybszy powrót do domu. Nie myślałem o koszykówce i pieniądzach. Są ważniejsze sprawy - mówi nam Chris Dowe.

Amerykanie Chris Dowe i Ricky Ledo opuścili Anwil Włocławek (12 marca) bez zgody prezesa Arkadiusza Lewandowskiego. Około 4 nad ranem zawodnicy dzwonili do klubu z informacją, że są już w drodze na lotnisko, mają wykupione bilety i wylatują z Polski.

Gdy Amerykanie dzwonili do klubu, nie była jeszcze wtedy znana decyzja ligi w sprawie przyszłości rozgrywek. Anwil Włocławek - w bardzo okrojonym składzie - szykował się do meczu z HydroTruckiem Radom.

W środowisku mówiło się, że zawodnicy już od kilku dni planowali przedwcześnie opuścić kraj, a ich decyzję spotęgował fakt, że NBA zawiesiła rozgrywki właśnie tamtej nocy. Wykryto pierwszy przypadek koronawirusa. Zakażony był Francuz Rudy Gobert.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Mistrz olimpijski jest strażakiem. Zbigniew Bródka opowiedział o pracy w czasach zarazy

Umowa zerwana z jego winy

O ile Dowe wysłał pożegnalną wiadomość do reszty zespołu, dziękując za kilka miesięcy współpracy, to Ledo nie było stać na taki gest, wyjechał całkowicie bez pożegnania - z klubem i kolegami. Nam udało się skontaktować z Chrisem Dowe'em, który tłumaczy swoje zachowanie i mówi, jak z jego perspektywy wyglądał wyjazd z Włocławka i powrót do Louisville, w stanie Kentucky.

- To nie jest tak, że wyjechałem całkowicie bez żadnego kontaktu. Próbowałem skontaktować się z trenerem, ale nie udało się. Zostawiłem mu długą wiadomość, a potem wysłałem także wiadomość do całego zespołu - podkreśla.

Arkadiusz Lewandowski informuje, że umowy Dowe'a i Ledo zostały zerwane z winy zawodników. Agent tego pierwszego zadzwonił do klubu i przeprosił za zachowanie gracza. Dodał także o zmniejszeniu swojej prowizji menedżerskiej. - To duży gest - komentuje prezes Anwilu Włocławek.

Co na to Dowe? Czy żałuje, że postąpił w ten sposób? - Nie. Żałuję tylko jednego. Tego, że koronawirus zabrał nam możliwość zrealizowania marzeń, czyli zdobycia trzeciego tytułu w tym sezonie. Mistrzostwo Polski było w naszym zasięgu. Wiedziałem, że gdy opuszczam Polskę, moja umowa będzie zerwana. Zdawałem sobie z tego sprawę, ale najważniejsze było zdrowie i jak najszybszy powrót do domu - tłumaczy.

Klub zapłaci Amerykanom tylko do dnia, w którym byli we Włocławku. Obcokrajowcy, którzy zostali dłużej w Polsce, negocjują i mogą liczyć, że na ich koncie pojawią się pieniądze za okres, gdy już nie trenowali i nie rozgrywali meczów. Na to liczyć nie mogą już Dowe i Ledo.

Pieniądze na drugim planie. Z wirusem nie ma żartów

- W momencie wyjazdu nie myślałem o koszykówce i pieniądzach. Są ważniejsze rzeczy. Dostałem wszystkie pieniądze do momentu mojego wyjazdu i ja nie widzę w tym problemu. Dłuższy pobyt w Polsce i tak nie miał sensu, bo drużyny nie mogły grać i trenować. Wolałem szybciej wrócić do USA, żeby mieć poczucie bezpieczeństwa - przyznaje gwiazda Anwilu w sezonie 2019/2020.

28-latek od samego początku bardzo poważnie podchodził do tematu rozpowszechniającego się koronawirusa. Jako pierwszy gracz w PLK zadeklarował, że nie będzie przybijał kibicom piątek po zakończeniu meczów.

- Z tym wirusem nie ma żartów. Ja i moja rodzina jesteśmy zdrowi. W Stanach Zjednoczonych wygląda to podobnie jak na całym świecie. Wszystko jest zamknięte, poza sklepami spożywczymi. Ludzie siedzą w domach, nie wychodzą, gdy nie jest to konieczne - opowiada Chris Dowe.

Koszykarz wystąpił w 22 meczach Anwilu w Energa Basket Lidze. Wszechstronny Amerykanin przeciętnie notował w nich 11,6 punktu, 5,1 zbiórki i 4,5 asyst.

- Pobyt w Polsce będę wspominał w samych superlatywach. Przyszły sezon w Anwilu? Czemu nie, zobaczymy, co przyniesie przyszłość - komentuje.

Zobacz także:
EBL. Rolands Freimanis wychwala Anwil: W takim klubie jeszcze nie grałem
EBL. Kamil Łączyński: Młodzi Polacy muszą grać, ale nie za darmo. Niech na to zapracują
Koszykówka. Jak wielki Prokom jechał taksówkami na mecz. Grecy: kierowca miał zawał!

Komentarze (3)
avatar
bask-et
3.05.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
hmm, no cóż, uciekli przed wirusem, którego w Polsce "jeszcze" nie było i mieli w d..pie klub i kibiców, ale oczywiście gdyby nie to, to całe play off byłoby wygrane.... Baju baju, a kibicom do Czytaj całość
avatar
Stelmet666
2.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Nie lubię Włocławka, i nie lubię ciebie Dowe ale szacun jesteś jednak gość, takich ludzi tylko szukać. Pozdro 
avatar
prawus
2.05.2020
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Z punktu widzenia kibica postapili bardzo nie fer wobec nas i klubu !! Cóz zawsze bliższa ciału koszula .. Ze sportowego punktu widzenia , to osobiscie nie żałuję obydwu , wiecej nawet całe Czytaj całość