Charles Barkley dużą część swojej kariery spędził w zespole Philadelphii 76ers. Jej barwy reprezentował w latach 1984-1992. W pewnym momencie był jednak bliski transferu do Los Angeles Lakers.
Zawodnik był tak uszczęśliwiony przenosinami, które według jego agenta były pewne, że postanowił świętować je wraz z przyjaciółmi już od południa. Nagle jednak sprawy przybrały nieoczekiwany obrót.
- Byłem w siódmym niebie, a tu agent zadzwonił ponownie po trzech godzinach i powiedział, że Sixers wycofali się z umowy - zdradził zawodnik w podcaście "The Lowe Post".
ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"
To oznaczało, że jeszcze tego samego dnia Barkley miał wystąpić w meczu Philadelphii.
- Byłem pijany, powiedziałem mu: "Ty chyba sobie żartujesz, przecież my dzisiaj gramy mecz, a ja piłem od południa". Najzabawniejsze, że nawet nie pamiętam, jak wtedy zagrałem. Myślę, że mogłem spisać się bardzo źle, bo po prostu byłem wściekły, że Sixers mnie nie wymienili i miałem cierpieć przez kolejne dwa, trzy lata - opowiadał Barkley.
Finalnie Amerykanin opuścił Sixers w 1992 roku, kiedy to przeniósł się do Phoenix Suns. Końcówkę kariery spędził natomiast w Houston Rockets.
Czytaj także:
- EBL. Poszukiwania dobiegły końca. GTK Gliwice w końcu ma nowego trenera
- EBL. Kiedyś grał w Turowie, teraz pokieruje karierą Łączyńskiego. Cel: gra za granicą