Wreszcie koniec oczekiwania. Ponad cztery miesiące temu, 11 marca odbyły się ostatnie oficjalne mecze ligi NBA. Rudy Gobert był pierwszym koszykarzem, u którego wykryto koronawirusa. Po wynikach jego badań komisarz Adam Silver zdecydował się wstrzymać sezon 2019/2020. Teraz koszykówka w najlepszym wydaniu na świecie wraca. Już w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego odbędą się dwa mecze restartu ligi.
Zion pod znakiem zapytania
Pierwszy z nich rozpocznie się o godz. 00:30. Będzie to starcie New Orleans Pelicans z Utah Jazz. Dla tych pierwszych każde spotkanie będzie szalenie istotne w kontekście walki o fazę play off. Ich aktualny bilans 28-36 pozwala zajmować drużynie z Luizjany 10. miejsce w Konferencji Zachodniej.
Margines błędu jest mały, bo każdy z 22 zespołów, który dotarł do kompleksu ESPN Wide World of Sports na Florydzie, rozegra po osiem meczów rozstawiających przed play offami. Dodatkowo, jeśli drużyny z pozycji 8. i 9. będą dzielić cztery lub mniej wygranych, rozegrane zostaną dodatkowo jeden albo dwa mecze. Drużynie z ósmego miejsca wystarczy, że wygra jedno spotkanie. Zespół z dziewiątej lokaty, aby awansować do play offów, będzie musiał wygrać dwukrotnie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokaz siły Lindsey Vonn. "Maszyna!"
Zion Williamson, na którego występ w "bańce" wszyscy czekają, nie wiadomo, czy wyjdzie na parkiet już w czwartek. Trener Pelicans, Alvin Gentry powiedział, że decyzja w tej sprawie zostanie podjęta przed samym meczem.
20-latek, określany mianem przyszłej supergwiazdy, opuścił kampus NBA z powodów rodzinnych, ale zdążył już wrócić do Orlando i po przejściu wszystkich protokółów bezpieczeństwa, dołączył do drużyny. - Oczywiście, jako trener bardzo bym chciał, żeby zagrał, ale w tym przypadku są inni, bardziej kompetentni i to oni powinni zadecydować. Chodzi o jego zdrowie i odpowiednie przygotowania - mówił Gentry, cytowany przez ESPN.
- Nie można wrzucić go od razu w ogień walki i oczekiwać po nim wielkich rzeczy. Prawdopodobnie zajmie trochę czasu zanim wejdzie na właściwe obroty i doprowadzi swoje ciało do stanu, jakiego by oczekiwał - mówił o Zionie doświadczony skrzydłowy Pelicans, Derrick Favors.
Utah Jazz z bilansem 41-23 są na czwartym miejscu w Konferencji Zachodniej. Ich osłabieniem jest brak kontuzjowanego Chorwata Bojana Bogdanovicia. Nie wiadomo też, jak będzie funkcjonować duet Donovan Mitchell - Rudy Gobert. Ten pierwszy miał za złe Francuzowi jego lekceważące podejście do koronawirusa i fakt, że środkowy go nim zaraził.
Clippers poważnie osłabieni
Drugi mecz dnia, to pojedynek Los Angeles Lakers z Los Angeles Clippers (początek o godz. 3:00 czasu polskiego). Początkowo określany był on mianem hitu, ale drużyna Doca Riversa przystąpi do niego poważnie osłabiona. Pewne jest, że w czwartek w Disneylandzie nie zagra ani Lou Williams, ani Montrezl Harrell. Wątpliwy jest także występ Patricka Beverleya.
Williams jest w trakcie przechodzenia 10-dniowej kwarantanny. Jest to związane z tym, że rozgrywający Clippers podczas nieobecności na Florydzie znalazł się w miejscu wysokiego ryzyka zakażeniem koronawirusem. 33-latek z powodów rodzinnych, a konkretnie pogrzebu dziadka, otrzymał zgodę na wyjazd z Orlando. Został jednak przyłapany w klubie ze striptizem. Sam zainteresowany tłumaczył jednak, że nie znalazł się tam z powodów rozrywkowych, a dlatego, żeby zjeść posiłek. (Więcej TUTAJ)
Montrezl Harrell z powodów rodzinnych także opuścił "bańkę" i jeszcze do niej nie wrócił. Podstawowy rozgrywający Clippers, Patrick Beverley jest z powrotem na Florydzie, ale jego występ w czwartkowym meczu stoi pod znakiem zapytania, przekazał Andrew Greif z Los Angeles Times. Nie wiadomo, czy zdąży przejść wszystkie protokoły bezpieczeństwa związane z COVID-19.
Dodatkowo Landry Shamet i Ivica Zubac mieli koronawirusa i dopiero niedawno dołączyli do zespołu na Florydzie. Shamet nie wystąpił w żadnym ze sparingów. Clippers wciąż mają jednak w pełni zdrowych Kawhiego Leonarda i Paula George'a.
Davis planuje zagrać
Lakers i Clippers obok Milwaukee Bucks są najpoważniej aspirującymi zespołami do wywalczenia mistrzostwa NBA w sezonie 2019/2020. Kluczowa dla zespołu z Hollywood będzie dyspozycja Anthony'ego Davisa, obok LeBrona Jamesa największej gwiazdy Lakers.
Davis został niefortunnie uderzony w oko przez Michaela Cartera-Williamsa podczas sparingowego meczu z Orlando Magic i musiał opuścić parkiet już po pierwszej kwarcie. Uraz jednak nie okazał się groźny.
Skrzydłowy planuje wystąpić w czwartkowym spotkaniu z Clippers. Ma mieć założone specjalne okulary ochronne. Grał już w nich na treningach i zdążył być porównywany do słynnego Kareema Abdul-Jabbara. - Jeśli będę ich potrzebował, założę je też na mecz - powiedział o okularach Davis.
W środę trenował bez ograniczeń. - Czułem się dobrze. Nie było niczego, czego nie mógłbym zrobić - komentował Davis dla LA Times. Lakers, podobnie do Clippers, też mają problemy kadrowe. Rajon Rondo złamał kciuk podczas treningów w kampusie NBA na Florydzie i czeka go nawet dwumiesięczna przerwa. We wznowieniu sezonu z powodów rodzinnych udziału nie weźmie natomiast Avery Bradley.
Looking like a Young Cap pic.twitter.com/9xYRbKcgmz
— Los Angeles Lakers (@Lakers) July 29, 2020
Czytaj także: Rudy Gobert szczerze: "Media przedstawiły to tak, jakby NBA zawiesiła sezon przeze mnie"
Nie wszyscy chcą wznawiać sezon. Gwiazdy, których zabraknie w Orlando