Tak się wygrywa mecze w NBA! Devin Booker trafił niesamowity rzut równo z syreną

Getty Images / Alika Jenner / Na zdjęciu: Devin Booker
Getty Images / Alika Jenner / Na zdjęciu: Devin Booker

To był przede wszystkim bardzo trudny rzut. Devin Booker trafił po obrocie i z odchylenia, twardo kryty przez obrońcę. 23-latek w tak spektakularny sposób zapewnił Phoenix Suns zwycięstwo z Los Angeles Clippers (117:115).

Jak zapewniać zwycięstwo, to właśnie w taki sposób. Devin Booker, kryty przez Paula George'a, trafił niesamowity rzut równo z końcową syreną, który dał Phoenix Suns wygraną 117:115 nad faworyzowanymi Los Angeles Clippers.

23-latek w całym meczu rzucił 35 punktów i wykorzystał przy tym 6 na 9 prób z dystansu, a drużyna z Arizony po trzech meczach w kompleksie ESPN Wide World of Sports, ma bilans 3-0. To wciąż pozwala im wierzyć w awans do fazy play off.

- Cieszę się z tego, co zrobił, ale on byłby pierwszym, który tonowałby nastroje i powiedziałby ci, że wciąż nie dokończyliśmy swojego zadania - mówił o Bookerze podczas wideokonferencji z dziennikarzami trener Monty Williams.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zobacz, jak Wilfredo Leon spędza wakacje

- Dobrze być częścią takiej drużyny, czerpiemy radość z gry - komentował lider Phoenix Suns. - Chcieliśmy po prostu tu przyjechać i narobić trochę hałasu, co właśnie się nam udaje - dodawał Devin Booker, autor najważniejszego trafienia we wtorkowym spotkaniu.

Clippers w swoim trzecim występie na Florydzie, opuszczali parkiet na tarczy po raz drugi. Kawhi Leonard wyrównał stan meczu dwoma celnymi rzutami wolnymi na 31,3 sekundy przed końcem, ale Suns dopięli swego.

Leonard miał 27 punktów, a Paul George 23. Clippers trafili jednak zaledwie 8 na 29 rzutów za trzy, George miał w tym elemencie 1 na 7. Drużynie z Kalifornii nie pomógł nawet Lou Williams, który po 10-dniowej kwarantannie wreszcie mógł zagrać. Grał przez 21 minut i zdobył siedem punktów.

James Harden zawiódł w końcówce spotkania. Przestrzelił trzy rzuty za trzy z rzędu, a jego Houston Rockets musieli uznać wyższość walczących o play offy Portland Trail Blazers. Aktualnie dziewiąta drużyna Konferencji Zachodniej pokonała czwartych Teksańczyków 110:102.

Carmelo Anthony zanotował trafienie, które przesądziło o sukcesie Portland. "Melo" przymierzył z dystansu i dał Trail Blazers prowadzenie 107:102 na 54,6 sekundy przed końcem czwartej kwarty. Skrzydłowy znów udowodnił, że skreślano go przedwcześnie.

- Uważam, że bardziej rozczarowujące jest to, że ludzie są zaskoczeni tym, co robi. Jest przyszłym członkiem Galerii Sław, jest wspaniały kolegą z drużyny i to jest właśnie to, czego od niego oczekujemy - komplementował Anthony'ego Damian Lillard, zdobywca 21 punktów. Środkowy Portland Jusuf Nurkic dodał 18 punktów i 19 zbiórek.

Duet Russell Westbrook - James Harden, który zachwycał w dwóch wcześniejszych meczach na Florydzie, tym razem nie może być zadowolony. Westbrook na 12 wolnych, trafił tylko pięć. Miał 15 punktów i dziewięć zbiórek. Harden rzucił 23 punkty i zanotował tyle samo kluczowych podań, co Russell.

Kto by pomyślał, że osłabieni, zdziesiątkowani Brooklyn Nets mogą postawić się najlepszej drużynie Konferencji Wschodniej. Jeszcze mniej osób z pewnością zakładało, że nowojorczycy będą w stanie pokonać Milwaukee Bucks. Jednak, gdy Mike Budenholzer w trakcie meczu postanowił, że da odpocząć swoim liderom, scenariusz, zakładający zwycięstwo Nets stał się bardziej realny.

Giannis Antetokounmpo był na parkiecie tylko w pierwszej połowie i w 16 minut zdobył 16 punktów, sześć zbiórek i cztery asysty. Aktualny MVP, a także Khris Middleton po zmianie stron nie wyszli już na parkiet. Środkowy Brook Lopez w ogóle nie zagrał. O triumf w końcówce meczu walczyli rezerwowi Bucks.

Nets wykazali się większą determinacją, a dwa celne rzuty za trzy w końcówce Timothe'a Luwawu-Cabarrota zapewniły im zwycięstwo 119:116. Francuz zdobył rekordowe w karierze 26 punktów. Drużyna z Brooklynu, plasują się na siódmym miejscu w tabeli, legitymuje się bilansem 32-35. Orlando Magic mają 32-36, a Washington Wizards 24-43.

Wyniki:

Milwaukee Bucks - Brooklyn Nets 116:119 (34:40, 31:33, 23:21, 28:25)
(Antetokounmpo 16, Korver 13, Ilyasova 11, Mason 11 - Luwawu-Cabarrot 26, Temple 19, Johnson 11, Anderson 11)

Sacramento Kings - Dallas Mavericks 110:114 po dogrywce (37:27, 23:29, 22:19, 13:20, 15:19)
(Fox 28, Hield 21, Bazemore 16 - Doncic 34, Hardaway Jr. 22, Porzingis 22, Finney-Smith 16)

Los Angeles Clippers - Phoenix Suns 115:117 (23:27, 33:36, 35:32, 24:22)
(Leonard 27, George 23, Zubac 18 - Booker 35, Ayton 19, Rubio 18)

Indiana Pacers - Orlando Magic 120:109 (43:22, 28:28, 21:26, 28:33)
(Warren 32, Turner 21, Oladipo 13 - Vucevic 24, Gordon 20, Ross 20, Ennis 12)

Miami Heat - Boston Celtics 112:106 (33:28, 30:23, 28:32, 21:23)
(Adebayo 21, Robinson 21, Dragic 20, Olynyk 15 - Tatum 23, Brown 18, Hayward 15, Walker 15)

Portland Trail Blazers - Houston Rockets 110:102 (29:24, 32:32, 25:24, 24:22)
(Lillard 21, McCollum 20, Nurkic 18 - Harden 23, Green 22, House Jr. 17)

Czytaj także: Zion Williamson znów czuł, że żyje. 76ers rzutem na taśmę pokonali Spurs
Za nimi świetne mecze. Warren, Porter Jr i VanVleet w Orlando grają jak z nut 

Komentarze (1)
avatar
fuj...
5.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
nauczcie się pacany liczyć 127:125....... hahahahahaha, piękny tytuł