341 zawodników zostało poddanych testom na koronawirusa na campusie NBA od czasu, kiedy ostatni raz ogłaszano wyniki badań (12 sierpnia) i wszystkie znów okazały się negatywne. Plan skoszarowania zawodników w Orlando działa bez zarzutu i liga jest na najlepszej drodze do dokończenia rozgrywek.
NBA przypomniała także, że w przypadku, gdy gracz przebywający w "bańce" otrzyma pozytywny wynik testu, będzie izolowany, dopóki nie zostanie dopuszczony do do jej opuszczenia zgodnie z zasadami ustanowionymi przez NBA i Związek Zawodników.
17 sierpnia 16 drużyn rozpoczęło fazę play-off, a więc potencjalne ryzyko zarażenia się koronawirusem jest mniejsze. Nieco większym wyzwaniem będzie jednak moment, gdy do zawodników dołączą najbliżsi (maksymalnie cztery osoby w przypadku każdego zawodnika). Liga określiła jednak dokładne procedury na te okoliczności, aby zminimalizować ryzyko pojawienia się wirusa. Bliscy koszykarzy pojawią się w Orlando po pierwszej rundzie play-offów.
Plan wznowienia rozgrywek ligi NBA w Orlando budził sporo wątpliwości w koszykarskim środowisku, zanim w końcu wszedł w życie i zaczął się realizować. Okazuje się jednak, że wszelkie określone procedury zadziałały, bo już od ponad miesiąca nie odnotowano ani jednego przypadku wśród graczy przebywających w "bańce".
Czytaj także:
- NBA. Mike Conley wrócił do Orlando. Przeciwko Nuggets zagra najwcześniej w meczu nr 3
- NBA. Gordon Hayward znów ma pecha. Skręcił kostkę, nie zagra przez cztery tygodnie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie