Gdy gruchnęła wiadomość o powrocie McKenziego Moore'a do Anwilu, włocławscy kibice byli w ekstazie. Prezes Arkadiusz Lewandowski mówił z kolei, że zawodnikowi tak zależało na dalszej grze we Włocławku, że odrzucił lepsze propozycje finansowe z innych klubów. Wybrał Anwil, bo ma tutaj w Polsce niedokończoną robotę.
Fani pamiętali jego dobre występy - po odejściu Tony'ego Wrotena - przed kilkoma miesiącami i spodziewali się, że teraz będzie jedną z głównych postaci w zespole i gwiazdą Energa Basket Ligi.
Na razie jednak te plany trzeba odłożyć na bok. Moore przyjechał bowiem do Włocławka kompletnie nieprzygotowany. Kibice podkreślają, że Amerykanin ma nadwagę. Niektóre źródła mówią nawet o 12 kilogramach. Na Twitterze pojawiły się dwa zdjęcia Moore'a - tego sprzed pandemii i tego po powrocie. Trudno nie zauważyć "przemiany" koszykarza.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski nie odejdzie z Bayernu po wygraniu LM. "Teraz to najlepsza drużyna w Europie. Nie będzie chciał niczego zmienić"
W Superpucharze zagrał przez 19 minut, zdobywając w tym czasie 7 pkt, 5 zbiórek i 2 asysty. Miał też cztery faule i trzy straty. Gdy był na parkiecie, drużyna była gorsza od rywali o 13 punktów - to drugi najgorszy wskaźnik "+/-" w Anwilu. Trener Dejan Mihevc na konferencji prasowej w mocnych słowach wypowiedział się na temat jego formy. Słoweniec przyznał, że nie jest czarodziejem i nie zmieni go w ciągu kilku-kilkunastu dni.
- Moore od marca nie robił nic. Przyjechał do Włocławka nieprzygotowany i na dodatek z kontuzją. Trenował sporo indywidualnie, nieco później dołączył do drużyny, ale nie uczestniczył we wszystkich zajęciach. Ja wierzę w trening, on tego potrzebuje, tak jak cała drużyna. Mam nadzieję, że za kilka tygodni będziemy wyglądać lepiej. Ja nie jestem czarodziejem, nie mam różdżki, by zmienić to w ciągu kilku dni - skomentował Mihevc.
Moore nie jest tytanem pracy, do tego jest podatny na kontuzje. W pierwszych sparingach nie grał właśnie z powodu urazu stawu skokowego. Przy jego nazwisku należy postawić duży znak zapytania, zwłaszcza, że są wobec niego duże oczekiwania (nie jest to tani zawodnik). Jego forma jest daleka od optymalnej. Nie zachwyca, jest mocno w cieniu Deishuana Bookera.
W Anwilu nie zachwyca też Tre Bussey, Amerykanin, który został zatrudniony jako pierwszy obcokrajowiec. Na razie nie pokazał nawet części swoich umiejętności, które prezentował w trakcie pobytu w Polpharmie Starogard Gdański. Jako gracz Kociewskich Diabłów zdobył ponad 30 punktów w meczu we Włocławku. Teraz ma problem z przebiciem się do rotacji. W sparingu ze Startem nie zagrał w ogóle, w Superpucharze przebywał na parkiecie osiem minut.
- Bussey jest z nami od dłuższego czasu, ale miał swoje problemy. Osobiste, a także z kontuzją i przez to nie trenował. Potrzebuje czasu, by wrócić do optymalnej formy. Na razie brakuje mu pewności siebie i zrozumienia roli w zespole - zdradził Mihevc.
W poniedziałek włocławianie zagrają mecz w 1. kolejce Energa Basket Ligi. Rywalem będzie naszpikowana gwiazdami BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski.
Zobacz także:
EBL. Anwil Włocławek. Artur Mielczarek: W tak mocnym klubie jeszcze nie grałem [WYWIAD]
Legia Warszawa. Jarosław Jankowski: Sport musi nauczyć się żyć z koronawirusem [WYWIAD]
EBL. Łukasz Koszarek: To mój najniższy kontrakt od czasów Polonii [WYWIAD]