Fatalny występ gwiazdy EBL. Trener: Będę go bronił do końca świata!

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: James Florence (z piłką)
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: James Florence (z piłką)

James Florence w meczu z Asseco Arką Gdynia (64:74) pobił niechlubny rekord PLK. Amerykanin przestrzelił aż 13 rzutów z gry, notując eval "-13"! Gwiazdę w obronę wziął trener Łukasz Majewski.

To był najgorszy mecz Jamesa Florence'a w historii jego występów na parkietach PLK. Amerykanin w ciągu 23 minut zdobył tylko dwa punkty. Trafił zaledwie jeden rzut w całym spotkaniu, a oddał ich 14 - spudłował wszystkie siedem prób z dystansu i dwa wolne. Popełnił też pięć strat. Zanotował eval na poziomie "-13".

"To najgorszy wynik w meczu odkąd liczone są statystyki w PLK od 1998 roku" - napisał na Twitterze Adam Romański.

Na pomeczowej konferencji prasowej trener Łukasz Majewski wziął w obronę zawodnika. Powiedział, że dalej darzy go ogromnym zaufaniem. Zapowiedział, że w kolejnych spotkaniach Florence dalej będzie oddawał sporą liczbę rzutów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała

- Będę go bronił do końca świata! - zadeklarował Majewski.

- Nawet gdyby miał 20 niecelnych rzutów, dalej będę stał za nim murem. Nie dam o nim powiedzieć złego słowa. Na pewno nie przegraliśmy przez jego skuteczność. To jest mój strzelec, który będzie rzucał w kolejnych meczach. To się na pewno nie zmieni. Ale prawda jest taka, że żaden z moich graczy nie może zaliczyć tych pierwszych spotkań do udanych. Każdy mógł zagrać lepiej - dodał.

Skuteczność to jak na razie ogromny problem zespołu z Ostrowa Wielkopolskiego. W meczu w Gdyni mieli ogromne trudności z trafieniem do kosza. Florence miał jedną udaną akcję na 14 prób, Victor Rudd przestrzelił dziesięć rzutów, Josip Sobin siedem, a Taurean Green sześć. Majewski to widzi, ale większy problem dostrzega gdzie indziej.

- Bardziej od skuteczności martwi mnie to, że duet rozgrywających zanotował aż 11 strat. To mnie martwi - dorzucił trener "Stalówki".

W kontekście meczu Asseco Arki z Arged BMSlam Stalą Ostrów Wielkopolski najwięcej mówiło się o powrocie do Gdyni Jamesa Florence'a. Amerykanin w sezonie 2018/2019 z powodzeniem reprezentował barwy Asseco Arki. Był MVP sezonu zasadniczego, zdobywał z zespołem brązowy medal.

Przed tym sezonem wrócił do Polski i podpisał dwuletnią umowę z ostrowskim klubem, którego celem jest zdobycie mistrzostwa kraju. Florence w swoim CV ma już taki tytuł. W rozgrywkach 2016/2017 był MVP finałów, gdy Stelmet ograł Polski Cukier 4:1.

W poniedziałek porażka z Anwilem Włocławek (71:90), a w czwartek z Asseco Arką Gdynia (64:74). O ile przegraną na gorącym terenie na Kujawach można było wkalkulować, to brak zwycięstwa w Trójmieście jest dużym zaskoczeniem. To właśnie nad morzem "Stalówka" prowadzona przez Łukasza Majewskiego miała rozpocząć serię zwycięstw.

Zobacz także:
EBL. Dariusz Kondraciuk: Tabak i długo, długo nikt. Strategia Mihevca nieco kuleje [WYWIAD]
NBA. Marcin Gortat: Nie byłoby bojkotu, gdyby w USA byli odpowiedni rządzący
EBL. Łukasz Koszarek: To mój najniższy kontrakt od czasów Polonii [WYWIAD]

Komentarze (3)
Gabriel G
5.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie wiem czy trener Majewski myśli głupio ale z pewnoscią postąpił głupio swoje mysli ujawniając. 
avatar
HalaLudowa
5.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dajmy Stali miesiąc czasu 
avatar
-ABC-
5.09.2020
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Skoro trener tak twierdzi to przeciwnicy się cieszą...Florek to taki Robinson...ja sam ja sam...efekt widzieliśmy...zero współpracy z zespołem..ja sam ja sam.. Anwil to przerabiał z Padlinkiem Czytaj całość