EBL. Gliwiczanie nie postraszyli Anwilu Włocławek. Rzucający GTK mówi o skandalu

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Daniel Gołębiowski i Ivan Almeida (z piłką)
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Daniel Gołębiowski i Ivan Almeida (z piłką)

GTK Gliwice przegrało we Włocławku z Anwilem 82:98. - Rywale mieli 52 procent skuteczności na dystansie i zebrali 14 piłek w ataku. Nie ma czego komentować - mówi Daniel Gołębiowski.

- Anwil zagrał świetnie, ale wydaje mi się, że my ich otworzyliśmy swoją obroną. Straciliśmy 31 punktów w pierwszej kwarcie. To jest skandal - rzucił po meczu Daniel Gołębiowski.

Anwil chciał zmazać plamę po wpadce z Treflem Sopot i GTK oberwało niejako rykoszetem po tamtym wydarzeniu. Dodatkowo gliwiczanie trafili również na mecz, w którym do "Rottweilerów" wrócił Ivan Almeida.

- King is back - oznajmił trener gliwiczan Matthias Zollner. - Wrócił i już do przerwy miał 21 punktów chyba w dziewięciu rzutach. Pokazał, jakim jest graczem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie naśladujcie ich! Jeden błąd i tragedia gotowa

O tym, że Almeida zagra w środowym meczu, zadecydował niejako "list czystości", który dotarł w środę przed południem. To spowodowało, że Anwil zdołał dopełnić wszelkich formalności potrzebnych do wyrobienia licencji okresowej dla zawodnika.

- W poniedziałek usłyszeliśmy plotki, że może zagrać przeciwko nam - tłumaczy Zollner. - Zmienił pewność siebie całego zespołu. Dał nową siłę i energię. Dojście zawodnika w trakcie sezonu zawsze może dać efekt pozytywny lub negatywny. Tutaj bez dwóch zdań zadziałało to pozytywnie, bo w drużynę wstąpiła zupełnie nowa energia, której wcześniej nie było.

GTK po dwóch wygranych na starcie sezonu teraz przegrało wyraźnie ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra (73:92) i Anwilem. Oba te spotkania były niejako weryfikacją potencjału gliwickiego zespołu, który w tym sezonie ma duże ambicje i postawił sobie ambitne cele. Wygranych w Zielonej Górze czy we Włocławku może nikt nie oczekiwał, ale na pewno każdy liczył na lepszy styl.

- Jestem nieszczęśliwy z powodu wyniku, ale dla mnie najważniejsze jest to, że idziemy do przodu. To coś, co musimy pokazywać w każdym kolejnym meczu. Musimy robić progres i iść we właściwym kierunku - komentuje Zollner.

Już w niedzielę GTK we własnej hali zmierzy się z PGE Spójnią Stargard. - Wtedy musimy udowodnić to, że faktycznie idziemy do przodu robimy progres - kończy niemiecki szkoleniowiec.

Zobacz także:
Koncert niemal prosto z samolotu. To był wielki powrót Ivana Almeidy do Anwilu
Chaotyczny HydroTruck, Polpharma Starogard Gdański triumfowała w Radomiu

Źródło artykułu: