- To są tematy, które - jeżeli dojdzie do jakichkolwiek zmian - w pierwszej kolejności zostaną opublikowane przez klubu - mówił po niedzielnym meczu w Gliwicach trener Jacek Winnicki zapytany o potwierdzenie tego transferu.
Na potwierdzenie ze strony PGE Spójni Stargard nie trzeba było jednak długo czekać. W poniedziałkowy wieczór na klubowych mediach społecznościowych pojawił się post z pytanie "Guess who's back??" z "podpiętym" hasztagiem #RayIsBack.
Tym samym powrót Raymonda Cowelsa z plotki stał się faktem. Co więcej amerykański rzucający jest już w Stargardzie i być może zadebiutuje już w piątkowych derbach z Kingiem Szczecin.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: najpierw gol, a potem salto. Zobacz wyjątkową "cieszynkę"
Dojście Cowelsa do składu to wielki handicap dla trenera Winnickiego. Po pierwsze zyskał niezwykle solidnego zawodnika, który poszerzy mu rotację (w Gliwicach przeciwko GTK grał siódemką zawodników). Dodatkowo Amerykanin niejako "otworzy" dystans. W tym sezonie zawodnicy Spójni trafiają średnio sześć "trójek" na mecz - sam Raymond Cowels w sezonie 2019/2020 potrafił ich trafić 6 czy 7 w jednym spotkaniu.
Całe minione rozgrywki w Energa Basket Lidze 30-letni snajper zakończył ze średnimi na poziomie 18,3 punktu i 5,3 zbiórki. Trafiał 43,7 procent rzutów zza łuku. Był bez dwóch zdań najważniejszą opcja w ataku.
Amerykanin ma jednak furtkę na odejście. Emiliano Carchia z serwisu "Sportando" podał bowiem informację, że w kontrakcie Cowelsa zawarta jest klauzula odejścia (do grudnia) jeżeli po zawodnika zgłosi się klub z ligi VTB albo EuroCupu.
Zobacz także:
Demolka w starciu niepokonanych. Cecil Williams szalał, Stelmet poza zasięgiem
Denver Nuggets są rewelacją NBA, a Polak ma wkład w ich sukcesy. Rafał Juć namawiał do wyboru Nikoli Jokicia