Beniaminek Energa Basket Liga Kobiet postawił się "Pomarańczowym", ale na finiszu zabrakło jakości i energii. Adam Kubaszczyk grał wąską rotacją - w składzie zabrakło Tori Jarosz i Martyny Jasiulewicz.
- Wiadomo było, że nie jesteśmy faworytem w tym meczu. CCC to bardzo mocny zespół i myślę, że na dziś jest to pewny kandydat do medalu - przekonuje.
Pomimo problemów i fantastycznej skuteczności polkowiczanek na dystansie Zagłębie długo było w kontakcie. Straciło go tak naprawdę dopiero na finiszu, kiedy przewaga CCC przekroczyła granicę 20 punktów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak piękna Amerykanka dba o swoje ciało
Kubaszczyk kombinował jak tylko mógł. - Zawodniczki z Polkowic grały bardzo skutecznie. Udało nam się zminimalizować różnicę przez zmianę obrony w drugiej połowie na strefową - komentuje. - Najważniejsze jest to, że zespół walczył. Mamy swoje problemy z kontuzjami przy braku szerokiego składu, a w kilku momentach graliśmy jak równy z równym.
- Walczyłyśmy najlepiej jak potrafimy, miałyśmy dobrą skuteczność. Nasze rywalki były jednak nie do zatrzymania w ataku - tłumaczy przyczyny porażki Katarina Vucković, która rozegrała najlepszy mecz w sezonie notując 16 punktów, 12 zbiórek i 6 asyst.
Zagłębie zdołało wygrać jedno spotkanie z pięciu rozegranych. Trzeba jednak przyznać, że beniaminek mierzył się dotychczas z całą ligową czołówką. - Gdy przegrywasz wynik nigdy nie jest zadowalający, ponieważ zawsze gramy o zwycięstwo. Zdajemy sobie jednak sprawę, że kluczowe dla nas mecze dopiero przed nami - zakończył Kubaszczyk.
Teraz drużyny w EBLK mają ponad dwa tygodnie przerwy ze względu na okienko reprezentacyjne. Zagłębie wróci do gry 21 listopada, kiedy to we własnej hali zmierzy się z toruńską Energą.
Zobacz także:
Ofensywny popis CCC w starciu z beniaminkiem. Hampton z "trzydziestką"
Życie brutalnie zweryfikowało plany i obietnice. Nokaut za nokautem i wielki chaos w Enerdze