Wydaje się, że coraz większymi krokami zbliża się moment, w którym James Harden odejdzie z Houston Rockets. W połowie listopada włodarze klubu z Teksasu przedstawili 31-latkowi ofertę kosmicznej wręcz, dwuletniej umowy, za którą ten zarobiłby ponad 100 milionów dolarów! Rzucający odrzucił jednak tę propozycję, informując swoich szefów, że chciałby dołączyć do drużyny z mistrzowskimi aspiracjami, a na pierwszym miejscu stawiał grę w Broolnyn Nets u boku Kyriego Irvinga i Kevina Duranta.
Ostatecznie do transakcji jednak nie doszło, a ostatnio sam KD stwierdził, że nie nigdy nie rozmawiał ze swoim byłym kolegą z Oklahoma City Thunder na temat jego przeprowadzki do Nowego Jorku. Wydawało się zatem, że sprawa ucichnie, a po dojściu do "Rakiet" Johna Walla z Washington Wizards (w przeciwnym kierunku udał się Russell Westbrook), Harden będzie gotowy na nowe otwarcie z nową gwiazdą ligi u boku.
Nadszedł jednak początek okresu przygotowawczego, na którym "Brodacz" się nie stawił. Wiadomo, że niedawno był obecny w Atlancie na imprezie urodzinowej rapera Lil Baby'ego, a ostatnio był również widziany w nocnym klubie w Las Vegas. To sugeruje, że zawodnik po prostu olewa ciężko pracującą drużynę, samemu oddając się w tym czasie rozrywkom. To jednocześnie jawne łamanie ligowych zaleceń, dotyczących przeciwdziałaniu rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk i droga na obiad. Nagranie jest hitem sieci
W dodatku kolejne informacje o ewentualnej zmianie klubu przez koszykarza przekazał Adrian Wojnarowski z ESPN. Wynika z nich, że skoro Hardenowi nie wyszedł deal z Brooklyn Nets, ten jest zainteresowany grą w Philadelphia 76ers. Oficjalnie przekazał, że chciałby dołączyć do drużyny mającej mistrzowskie aspiracje, wskazując na pierwszym miejscu na zespół z Pensylwanii.
Być może sam zawodnik chciałby przenieść się właśnie do Sixers, bowiem od jakiegoś czasu prezesem ds. operacji koszykarskich w drużynie jest Daryl Morey, z którym Harden współpracował w Houston. Co jednak warte podkreślenia, były GM Rockets od razu zaznaczył, że nie zamierza rozbijać duetu Embiid-Simmons, a ewentualna chęć pozyskania "Brodacza" wiązałaby się zapewne z utratą któregoś z nich.
Obecna umowa Hardena z "Rakietami" kończy się po sezonie 2022/23, przy czym ostatni rok jest opcją gracza. Już jednak widać, że sam zawodnik bardzo mocno dąży do tego, aby dużo szybciej opuścić Teksas. Jednocześnie wiadomo, że Rockets nie pozbędą się go za nic.
Jak donoszą źródła Wojnarowskiego, szefowie klubu rozważą oddanie swojego lidera tylko za naprawdę dobrą ofertę. Musiałaby ona zawierać inną wielką gwiazdę NBA oraz pakiet złożony z picków w drafcie i/lub kilku dobrze rokujących młodych koszykarzy na debiutanckich kontraktach.
Czytaj także:
NBA. Toronto Raptors mają nowe logo. To na czas campu treningowego w Tampie >>
Trafił do NBA wybrany z 51. numerem w drafcie, teraz Monte Morris zarobi blisko 30 mln dolarów >>