Grać, jakby każda kwarta była ostatnią w życiu. Jasny przekaz trenera Przemysława Frasunkiewicza

PAP / Adam Warżawa / Na zdjeciu: Przemysław Frasunkiewicz
PAP / Adam Warżawa / Na zdjeciu: Przemysław Frasunkiewicz

Anwil Włocławek nie potrafi się pozbierać. Liczne zmiany nie pomagają, zespół wygląda na zupełnie rozbity. W sobotę przegrał z MKS-em Dąbrowa Górnicza 84:87. Przemysław Frasunkiewicz szuka optymalnej formacji i... powodu, przez który nie ma energii.

- Wiedzieliśmy, że MKS jest rozpędzony i na pewno chcieliśmy zacząć ten mecz bardzo dobrze - komentuje porażkę w Dąbrowie  Przemysław Frasunkiewicz. To, co widział na parkiecie, było jednak zupełnym przeciwieństwem.

Anwil w pierwszej kwarcie dał sobie rzucić 31 punktów, a na przerwę schodził przegrywając różnicą 18 "oczek". - Zaczęliśmy ospale, byliśmy za wolni, nie mieliśmy reakcji. Wyglądaliśmy, jakbyśmy wyszli z sauny. Kompletnie nie robiliśmy tego co sobie założyliśmy - dodał.

"Rottweilery" rzuciły się w pogoń po zmianie stron, ale happy endu nie było. Kolejna porażka bardzo oddala zespół od play-off. - To są dorośli ludzie. Każdy gra w koszykówkę bardzo długo i powinien do tego podchodzić troszeczkę inaczej. Taka postawa, jak w drugiej połowie, powinna być przez cały mecz - tłumaczy.

ZOBACZ WIDEO: Branża fitness nie ma wyjścia. "Pomoc od rządu praktycznie nie istnieje"

Największe pretensje Frasunkiewicz ma do odpowiedniego poziomu energii. - To jest coś z czym spotykam się pierwszy raz w życiu. Po przerwie poszliśmy w "small ball", każdy dał z siebie 150 procent. Nie jesteśmy w stanie grać tak cały mecz i nie wiem czy tylko teraz, czy do końca sezonu. Nie jestem w stanie tego stwierdzić - wyjaśnia.

Trener włocławian przyznał, że rozwiązaniem może być maksymalne zawężenie rotacji. - Jeżeli będziemy musieli grać w pięć osób to będziemy grać w pięć osób - dodał. - Trzeba łatać małe dziury, ale przede wszystkim trzeba wejść w mecz z takim nastawieniem, że każda kwarta to jest ostatnia kwarta w moim życiu.

Anwil nie ma za dużo czasu na odpoczynek czy korekty. Już od wtorku rozpoczyna walkę w FIBA Europe Cup. Czy do tych spotkań włocławianie przystąpią wzmocnieni Curtisem Jerrellsem i Shawnem Jonesem? - Mamy taką nadzieję. Robimy wszystko, żeby oni zagrali. Jerrells na pewno wprowadza spokój, Jones to wielki atleta. Jeżeli dostanę sygnał, że będą dostępni w "bańce", to na pewno ich użyjemy. Ja podchodzę do kontuzji graczy w ten sposób, że oddaję to sztabowi medycznemu - wyjaśnia.

Frasunkiewicz od razu jednak dodał, że łatwiej będzie z Jerrellsem, który jeszcze niedawno grał. Jones bardzo ciężko przeszedł COVID-19, doszedł też problem z łydką. Nie wiadomo na ile będzie mógł na parkiecie pomóc, ale... we Włocławku każdy zawodnik może okazać się zbawienny.

Zobacz także:
Stal nie do zatrzymania w EBL. Czas na FEC. James Florence pomoże?
Filip Dylewicz na tronie! Niesamowity rekord w PLK