Filip Dylewicz na tronie! Niesamowity rekord w PLK
Dwa dni przed 41. urodzinami Filip Dylewicz rozegrał 673. spotkanie na ekstraklasowych parkietach. Tym samym, koszykarz został nowym rekordzistą PLK, wyprzedzając Dariusza Parzeńskiego. - Pesel nie gra - mówi "Dylu".
Wyrzut piłki. Adam Hrycaniuk zbija ją do Filipa Dylewicza i... gra zostaje przerwana. Wszyscy wstają i gratulują dostojnemu jubilatowi, któremu wręczono zegarek z okazji pobicia ligowego rekordu. Koszykarz w klasyfikacji przeskoczył Dariusza Parzeńskiego (672 mecze).
- Szkoda, że nie możemy porozmawiać w lepszych nastrojach. Wynik mógłby być lepszy, ale trzeba przyznać, że graliśmy z bardzo dobrą drużyną - podkreśla Filip Dylewicz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale jej siadło! Kapitalne uderzenie piłkarki Chelsea- Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że mogę się cieszyć z takiej chwili. Przez tyle lat miałem okazję grać na wysokim poziomie. To dla mnie wyróżnienie, bo niewiele osób ma taką możliwość, by dźwigać taki ciężar odpowiedzialności. Cały czas leci szybko, a nadal tu jestem - mówi w swoim stylu.
Rekordzista PLK pod względem rozegranych spotkań uśmiecha się, gdy pytam go o chęć kontynuowania kariery po zakończeniu tego sezonu. Miał to być jego "The Last Dance", ale świetna gra i pochwały z wielu stron dają "Dylowi" wiele do myślenia.
- Cały czas o tym myślę. I raz myślę, by kończyć, a raz myślę: "daj sobie jeszcze jedną szansę". Koledzy popychają mnie do tego, żebym nadal grał i to przez 2-3 lata. Ale nie oszukujmy się: gra jest coraz szybsza. Ja na pewno jestem spełnionym koszykarzem. Jedno jest jednak pewne: Pesel nie gra, najważniejsze jest to, jak człowiek się czuje. Radzę nie patrzeć w moją metrykę, bo ona nieco zakłamuje rzeczywistość - komentuje.
Co prawda Dylewicz jest najstarszym zawodnikiem w rozgrywkach, ale nadal nie brakuje mu jednak energii i wigoru. W tym sezonie przeciętnie notuje 9,9 punktu i 4,5 zbiórki. Warto nadmienić, że 40-latek ma serię 6 meczów z rzędu, w których za każdym razem przekraczał granicę 10 i więcej punktów!
Dylewiczowi uśmiech z twarzy znika, gdy poruszamy temat sytuacji Asseco Arki w ligowej tabeli. Porażka z Legią była dla gdynian już ósmą klęską z rzędu, w wyniku której z bilansem 7-16 zajmują dopiero 14. lokatę w EBL. Niektórzy nawet wskazują ten zespół jako głównego kandydata do spadku. Co na to Dylewicz?
- Porażki w słabym stylu na pewno miały wpływ na naszą kondycję mentalną. Potrzebujemy impulsu, by to poszło w innym kierunku, ale cieszy fakt, że się rozwijamy i lepiej realizujemy kolejne rzeczy, które mają wpływ na obraz drużyny. Chcemy uniknąć negatywnego scenariusza za wszelką cenę - odpowiada.
Dylewicz jest siedmiokrotnym mistrzem Polski (z drużynami z Trójmiasta w latach 2004-2009 oraz z PGE Turowem w 2014 roku), trzykrotnym srebrnym medalistą, a dwa razy kończył sezon na trzecim miejscu. Dwukrotnie był wybierany MVP finałów - w 2008 i 2014 roku. Grał również w najważniejszych rozgrywkach międzynarodowych: Eurolidze i Europucharze. Ma za sobą występy w reprezentacji Polski, m.in. podczas EuroBasketu 2007.
Dylu...Dylu... zrobiłeś to
— Asseco Arka Gdynia (@assecoarka) January 23, 2021
Historia tworzy się na naszych oczach! #królplk#jestesmyasseco pic.twitter.com/LQSITiXiz9
Zobacz także:
EBL. Krzysztof Sulima: Tacy jak ja też są potrzebni [WYWIAD]
Właściciel zaszalał, sypnął dużą gotówkę. Jest Lampe, będzie medal?
Marek Wojtkowski, prezydent Włocławka: Anwil potrzebuje mocnej osobowości. Frasunkiewicz to ma [WYWIAD]
Stal traci ważnego gracza. Moore wyjeżdża do Niemiec! Dlaczego?