David Dedek wskazuje co zawiodło w Toruniu. Mankamentów było kilka

PAP / Tomasz Wojtasik / Na zdjęciu: David Dedek
PAP / Tomasz Wojtasik / Na zdjęciu: David Dedek

Zespół Pszczółki Startu Lublin przegrał w Toruniu z Polskim Cukrem (98:104). David Dedek nie miał problemów ze wskazaniem przyczyn tej porażki. Wie, gdzie jego zespół ma największe braki przed fazą play-off Energa Basket Ligi.

Start w ostatnim czasie nie prezentuje wielkiej formy. W Toruniu nieźle wyglądał w ofensywie, ale stracił aż 104 punkty - słaba defensywa ostatecznie zadecydowała o przegranej.

- Nie byliśmy w stanie nic zrobić. W ostatniej kwarcie zatrzymaliśmy zespół z Torunia tylko dwa razy. Ten element zadecydował o tym meczu - przyznał trener ekipy z Lublina David Dedek.

Polski Cukier już do przerwy miał na swoim koncie 63 "oczka". - Dobrze graliśmy przez pierwsze 4-5 minut. Potem daliśmy rywalom za dużo otwartych rzutów. Zbudowali przewagę, którą w drugiej kwarcie powiększyli, bo my po prostu staliśmy na boisku - dodał Dedek.

Jego podopieczni po przerwie odrobili niemal całą 18-punktową stratę, ale złamać "Twardych Pierników" nie zdołali. Nie pomógł doskonały Sherron Dorsey-Walker, autor 35 punktów. Amerykanin wykorzystał 13 z 19 rzutów z gry, wyrównując punktowy rekord sezonu.

Co jeszcze miało znaczenie dla przegranej? - 18 strat - mówi wprost trener Pszczółki Startu. - Przeciwnik zdobył z tego 26 punktów. W taki sposób nie ma jak wygrać meczu.

Dedek wskazuje jeszcze na intensywność gry. - Była zła. I to trzeba poprawić przed play-off - dodał. Wtóruje mu w tym również Damian Jeszke. - Nie możemy grać takimi falami. Musimy na takiej samej intensywności grać całe spotkanie, od początku do końca - przyznał.

Zobacz także:
Adam Waczyński odsłania kulisy powrotu do kadry
Enea Zastal BC ufa Tabakowi i gra va banque

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wystrzelił jak z armaty. Jeszcze o nim usłyszymy

Źródło artykułu: