NBA. Jokić i Harden zdominowali rozgrywki w marcu. Edwards w końcu gra jak oczekiwano

PAP/EPA / JUSTIN LANE / Na zdjęciu: James Harden (z prawej)
PAP/EPA / JUSTIN LANE / Na zdjęciu: James Harden (z prawej)

Marzec był doskonałym miesiącem w wykonaniu Jamesa Hardena oraz Nikoli Jokicia. Zostali oni dzięki temu nagrodzeni wyróżnieniem dla graczy miesiąca. Trenerami marca nie wybrano jednak ich opiekunów, co wydawać by się mogło logiczne.

Nagrody dla obu zawodników nie dziwią i potwierdzają, że obaj znajdują się też w gronie kandydatów do zostania MVP całego sezonu regularnego. James Harden i Nikola Jokić już drugi raz w obecnych rozgrywkach zdobyli wyróżnienie dla graczy miesiąca. Najmniejszych znaków zapytania nie było zwłaszcza przy koszykarzu Brooklyn Nets, który poprowadził swoją ekipę do 11 zwycięstw przy zaledwie jednej porażce.

Efekt tego jest taki, że nowojorczycy zdołali wyprzedzić już Philadelphię 76ers i obecnie plasują się na samym szczycie konferencji wschodniej. Harden w marcu zapisywał na swoim koncie średnio po prawie 28 punktów, 11,5 asysty i blisko 10 asyst. Bardzo podobnie spisywał się Jokić, który pomimo bycia środkowym, także rewelacyjnie asystuje (8,4), ale co dla niego samego najważniejsze, jego Denver Nuggets wreszcie wskoczyli na właściwe tory i zrównali się bilansem z LA Lakers (30-18), co daje im obecnie ex aequo 4. miejsce na Zachodzie.

Pomimo że drużyny obu wymienionych koszykarzy, między innymi właśnie dzięki nim, zanotowały rewelacyjne wyniki, trenerami miesiąca wybrano przedstawicieli innych ekip - Nate'a McMillana z Atlanta Hawks oraz Monty'ego Williamsa z Phoenix Suns. Ale jeśli dobrze przyjrzeć się obu przypadkom, trudno być zaskoczonym. Słońca depczą bowiem po piętach najlepszym w NBA Utah Jazz, mają drugi bilans w lidze, a w marcu osiągnęli ten sam rezultat co Nuggets, czyli 11-3.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lindsay Vonn zachwyca formą w bikini

Nie ma wielkiego zaskoczenia również w przypadku 56-letniego McMillana. Wprawdzie Jastrzębie nie prezentowały się tak dobrze jak Nets, ale nowy szkoleniowiec, który miał być tylko tymczasowym, wyciągnął drużynę z marazmu, dzięki czemu ta w końcu zaczęła grać tak, jak oczekiwano od niej tego od początku rozgrywek.

Dwadzieścia cztery wygrane i tyle samo przegranych to wprawdzie nie wynik rewelacyjny, ale zważywszy na wielki ścisk na Wschodzie na miejscach 4-8 (4. zespół ma bilans 24-23, ósmy - 23-25), Hawks przy utrzymaniu obecnej formy mogą zameldować się nawet na lokacie dającej jej przewagę parkietu w play-offach.

Wreszcie debiutantem miesiąca został Anthony Edwards. Koszykarz Minnesota Timberwolves długo szukał odpowiedniego rytmu i w styczniu i lutym brakowało mu sporo do Tyrese'a Haliburtona. To zmieniło się ostatnio, kiedy to 19-latek nie pozostawił złudzeń swoim rywalom w kategorii rookie. W marcu zdobywał średnio 24 punkty, do których dokładał po 5,5 zbiórki i 2,5 asysty. Za to na Wschodzie bez zmian. Tam trzeci raz z rzędu najlepszym był kontuzjowany obecnie LaMelo Ball.

Czytaj także:
NBA. Nuggets złapali formę, teraz pokonali Clippers >>
Koszykówka. Polak szaleje w Bundeslidze. Jego zespół znów przegrywa >>

Źródło artykułu: