NBA. Dziesięć dni szansy DeMarcusa Cousinsa. Środkowy wraca do gry w LA Clippers

Getty Images / Carmen Mandato / Na zdjęciu: DeMarcus Cousins
Getty Images / Carmen Mandato / Na zdjęciu: DeMarcus Cousins

Wobec ostatnich zdecydowanych ruchów Brooklyn Nets i Los Angeles Lakers, wzmocnienia szuka również druga drużyna z Miasta Aniołów - LA Clippers. Tyronn Lue wraz ze swoim sztabem sprawdzi formę DeMarcusa Cousinsa.

Rozgrywki 2020/21 DeMarcus Cousins rozpoczynał jako koszykarz Houston Rockets. Doświadczony, ale jednocześnie niezwykle kontuzjogenny środkowy zbierał całkiem dobre noty za grę w Teksasie, jednak klub nie wiązał z nim swoich dalszych planów i pod koniec lutego "Boogie" opuścił drużynę. Wówczas sporo mówiło się o tym, że trafi do silniejszej ekipy.

Wśród zainteresowanych jego usługami wymieniało się chociażby Los Angeles Lakers, Miami Heat, czy też - mających spore problemy podkoszowe - Boston Celtics lub Toronto Raptors. Czas jednak upływał, zbliżał się okres trade deadline, a 30-latek pozostawał bez klubu.

Jak jednak w środowe popołudnie poinformował Shams Charania z serwisu The Athletic, nowym zespołem Cousinsa będą - po przejściu wszystkich protokołów bezpieczeństwa - Los Angeles Clippers. Na razie na 10 dni, bo właśnie taki kontrakt były center "Rakiet" otrzyma na ten moment. Jeśli jednak się sprawdzi i trener Tyronn Lue stwierdzi, że będzie potrzebował jego usług w dalszej części sezonu, być może zostanie w Kalifornii na dłużej.

W obecnym sezonie Cousins wystąpił łącznie w 25 spotkaniach dla Houston Rockets, grając stosunkowo niewiele, bo przeciętnie spędzał na parkiecie po dwadzieścia minut. W tym czasie notował jednak niezłe średnie - statystyki miał bowiem na poziomie 9,6 punktu, 7,6 zbiórki oraz 2,4 asysty.

Czytaj także:
Euroliga. Mateusz Ponitka bardzo aktywny, ale jego Zenit nie zdołał poskromić giganta >>
Gwiazdor otrzymał ofertę od Los Angeles Lakers. Zaskakująca decyzja >>

ZOBACZ WIDEO: NBA. Gortat mógł grać w Los Angeles Lakers i Golden State Warriors. "To był błąd popełniony przeze mnie"

Źródło artykułu: