Za nami trzecie spotkanie w finale PLK. Enea Zastal BC Zielona Góra prowadził w serii do czterech zwycięstw 1:0, ale przegrywa już z Arged BMSlam Stalą 1:2 i to teraz zespół z Ostrowa Wielkopolskiego zaczyna rozdawać karty.
Choć trener Igor Milicić - na konferencji prasowej - przestrzegł przed popadaniem w hurraoptymizm. Nie uważa, by jego zespół był o krok przed Zastalem. - To nadal nie koniec finałów - to słowa 44-latka.
- Mamy jedną wygraną więcej, ale gra się do czterech zwycięstw. Twardo stąpamy po ziemi. Nie jesteśmy o krok przed Zastalem. To nie koniec finałów PLK - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Strzela jak "nowy Messi"
Milicicia i zawodnika Jarosława Mokrosa zapytaliśmy - poprzez rzecznika PLK na konferencji prasowej - czy Stal złamała już pod względem mentalnym Zastal w serii finałowej? Zielonogórzanie w wielu fragmentach wyglądają na nieco bezradnych i chaotycznych, wytrąconych z równowagi, sprawiających wrażenie, że nie do końca mają pomysł na ogranie Stali. Obaj zgodnie jednak stwierdzili, że nie, choć trener ostrowian przyznał, że jego zespół jest bardzo mocny mentalnie. Mokros dodał za to, że spodziewa się mocnej odpowiedzi ze strony zielonogórzan w kolejnym spotkaniu.
- Na pewno nie złamaliśmy Zastalu pod względem mentalnym. Każdy wie, jacy klasowi zawodnicy tam grają, walczą na 100 procent w każdym spotkaniu i tak też będzie do samego końca. Spodziewamy się, że Zastal jeszcze mocniej rozpocznie kolejne spotkanie. Cieszymy się, że jest 2:1, ale to nie koniec... - skomentował zawodnik Stali.
- Nie jestem psychologiem, tym bardziej zespołu rywali. Wiem, że moja drużyna jest bardzo mocna pod względem mentalnym - dorzucił Milicić.
W sobotnim spotkaniu Stal pokazała charakter, poszła na wymianę ciosów z Zastalem. Była nawet w stanie przetrwać trudny moment w trzeciej kwarcie, gdy rywale prowadzili różnicą sześciu punktów (51:57). Wydawało się, że zielonogórzanie przejmą mecz i nie oddadzą już prowadzenia do samego końca.
Podopieczni Milicicia doskonale zareagowali na ten kryzysowy moment, odpowiedzieli serią 15:2, a niesamowitą "trójkę" równo z syreną trafił Chris Smith. To mocno podcięło skrzydła Zastalowi. Trener Stali zwrócił uwagę na świetną obronę, przez co można było wyprowadzać szybkie kontrataki (12:0 w tej statystyce).
- Na przełomie trzeciej i czwartej kwarty złapaliśmy swój rytm, była dobra obrona, która wyprowadzała nas do kontrataku. Przez to mogliśmy zdobywać wiele łatwych punktów. Moi zawodnicy uwierzyli, że mogą złamać ten mecz na swoją korzyść. Cieszymy się z tego zwycięstwa. Nie jest łatwo wygrać z Zastalem dwa mecze z rzędu - skomentował Milicić.
- Uważam, że ten mecz był wyjątkowo istotny. W kolejnym spotkaniu zagraliśmy bardzo fizycznie, utrzymywaliśmy poziom koncentracji, kontrolowaliśmy zbiórki, ograniczyliśmy grę Freimanisa, niezłą robotę wykonaliśmy na Richardzie. W zdecydowanej większości nasze założenia udaje się zrealizować - dodał Mokros.
Stal miała kilku bohaterów - świetnie grał Jakub Garbacz (18 punktów i cztery "trójki"), w najważniejszym momencie nie do zatrzymania był Smith (18 punktów i 8 zbiórek). Dobrze grę Stali organizował Trey Kell. Zastal trafił 12 rzutów z dystansu, ale grał mało agresywnie (tylko 9 rzutów wolnych przy 26 Stali).
Kolejne spotkanie finałowej serii zaplanowano na poniedziałek 3 maja, początek meczu o godzinie 19:30. Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw. Zmartwieniem Stali przed tym meczem jest kontuzja stawu skokowego Treya Kella, której nabawił się w trakcie spotkania. Amerykanin wrócił do gry, ale narzeka na uraz, ma przejść badania.
- Nie wygląda to dobrze. Zawodnik poprosił o wejście na boisko, pomógł nam w końcówce. Zrobimy badania i zobaczymy, jak poważny jest to uraz - poinformował Igor Milicić.
Zobacz także:
Maciej Lampe nie ozłocił Kinga! Mocno chybiona inwestycja
Kim jest facet za ponad milion złotych? "Duński dynamit" wystrzelił!
Jakub Schenk mówi o przegranym sezonie, podziale ról i koronawirusie [WYWIAD]
Enea Astoria. Artur Gronek mówi o błędach, szukaniu graczy i większym budżecie [WYWIAD]