Wypełniona do granic możliwości teksańska hala AT&T Center nie miała czasu na nudy. Phoenix Suns przystępowali do tej rywalizacji z chęci odegrania się za zeszłoroczne play off, kiedy to nie obyło się bez nieczystych zagrywek i kontrowersji. Tym razem wszystko przebiegało w jak najbardziej sportowej atmosferze a i emocji nie brakowało do samego końca. Niemalże do połowy czwartej kwarty sytuację na parkiecie kontrolowali przyjezdni, którzy w drugiej kwarcie osiągnęli nawet 16-punktowe prowadzenie (43:27). Rewelacyjne zawody rozgrywał Amare Stoudemire, dzielnie wspierany przez duet rezerwowych Boris Diaw - Leandro Barbosa. Wśród Ostróg jedynie Tim Duncan dotrzymywał kroku rywalom zdobywając 20 punktów w pierwszej połowie. Apogeum emocji miało miejsce w ostatniej kwarcie, kiedy to gospodarze rzucili się w niesamowitą pogoń. Najpierw sprytnie sfaulowano Shaquille'a O'Neala a do pierwszej dogrywki doprowadził Michael Finley, celnie trafiając za trzy punkty.
W niej początkowe prowadzenie znów objęły Słońca, wśród których za zdobywanie punktów wziął się Steve Nash. Tym razem odpowiedź miejscowych przyszła z najbardziej nieoczekiwanego miejsca... Kiedy Ostrogi konstruowały ostatnią akcję wolny na obwodzie był jedynie Duncan, który na sekundę przed końcem po raz pierwszy w sezonie trafił trójkę! W drugiej dogrywce na parkiecie nie było już Amare Stoudemire'a, Tony'ego Parkera i najlepszego defensora Spurs tego wieczoru Kurta Thomasa. Kiedy na 6 sekund przed końcem Nash oddał celny rzut z nieprawdopodobnej pozycji, zapowiadało się na kolejną dogrywkę! Tym razem jednak sprawy w swoje ręce wziął Manu Ginobili, który w swoim stylu wdarł się pod kosz i trafił zwycięskie punkty na 1,8 sekundy przed końcową syreną. - Czułem się jakby był to mecz finałowy. Był to pierwszy mecz pierwszej serii, więc musimy szybko zregenerować siły do dalszej gry - powiedział Duncan.
Równie dużo emocji towarzyszyło jedynemu starciu z Konferencji Wschodniej, gdzie wicemistrzowie ligi potykali się z Czarodziejami ze stolicy. Kluczem do wygranej dla podopiecznych Eddiego Jordana miało być powstrzymanie LeBrona Jamesa - założenie to nie zostało jednak zrealizowane. Goście próbowali różnych chwytów - kilka tygodni temu DeShawn Stevenson prowokował Jamesa, twierdząc że jest on przeceniany i przechwalany. We wczorajszej potyczce o mały włos nie doszłoby do bójki pomiędzy Jamesem a Brendanem Haywoodem. King James przetrwał jednak ciężkie chwile i pokazał kawał świetnego basketu w drugiej połowie. Jego 20 punktów w tym czasie w dużej mierze pozwoliło odnieść niezwykle cenne zwycięstwo. Wizards w kluczowych momentach ostatniej kwarty nie trafili 10 kolejnych rzutów, mimo że wcześniej spisywali się w tym elemencie wyjątkowo dobrze. Błysnął w końcu Gilbert Arenas, który zakończył pierwszą kwartę celnym rzutem z ponad 10 metrów! Agent Zero wraz z Antawnem Jamisonem (23 punkty i 19 zbiórek) byli najjaśniejszymi postaciami wśród pokonanych.
W pozostałych spotkaniach triumfowali faworyci. Było wiele obaw co do Szerszeni, którzy mieli nie wytrzymać presji i polec z doświadczonymi Dallas Mavericks. Tymczasem jak gdyby nigdy nic Chris Paul rozegrał kolejne fantastyczne zawody zdobywając 35 punktów i 10 asyst a jego koledzy odrobili 12-punktową stratę z pierwszej połowy. Mavericks stracili impet po przerwie, trafiając tylko 8 rzutów z gry w ostatnich dwóch kwartach. 31 punktów i 10 zbiórek zapisał na swoim koncie Dirk Nowitzki. W ostatnim meczu Houston Rockets jako jedyna drużyna tego wieczora nie wykorzystała szansy na wygranie przed własną publicznością. Rakiety osłabione brakiem Yao Minga i Rafera Alstona musiały uznać wyższość Utah Jazz, wśród których aż 3 graczy zdobył co najmniej 20 punktów. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z wygrania pierwszego starcia. To było naszym celem przed rozpoczęciem walki - mówił Deron Williams, zdobywca 20 punktów i 10 asyst. Podopieczni Ricka Adelmana znaleźli się w trudnej sytuacji, ponieważ nawet przy stanie 1:1 bardzo ciężko będzie im wygrać na parkiecie Jazzmanów, którzy w sezonie zasadniczym legitymowali się fantastycznym bilansem 37-4.
Wyniki 1. rundy play off ligi NBA
Cleveland Cavaliers – Washington Wizards 93:86 (19:24, 27:22, 19:23, 28:17)
Cleveland: L. James 32, Z. Ilgauskas 22 (11 zb), D. West 16, D. Gibson 11, W. Szczerbiak 8, A. Varejao 2, D. Brown 2, B. Wallace 0, J. Smith 0.
Washington: G. Arenas 24, A. Jamison 23 (19 zb), B. Haywood 15 (10 zb), C. Butler 14, A. Daniels 4, D. Stevenson 3, D. Songaila 3, R. Mason 0, A. Blatche 0.
Stan rywalizacji: 1:0 dla Cleveland Cavaliers
San Antonio Spurs – Phoenix Suns 117:115 (20:24, 20:24, 25:23, 28:22, 11:11, 13:11)
San Antonio: T. Duncan 40 (15 zb), T. Parker 26, M. Ginobili 24, M. Finley 13, F. Oberto 4, K. Thomas 4 (10 zb), B. Barry 4, I. Udoka 2, B. Bowen 0, J. Vaughn 0.
Phoenix: A. Stoudemire 33, S. Nash 25 (13 as), R. Bell 14, L. Barbosa 12, B. Diaw 12, S. O’Neal 11, G. Hill 5, G. Giricek 2, B. Skinner 1.
Stan rywalizacji: 1:0 dla San Antonio Spurs
New Orleans Hornets - Dallas Mavericks 104:92 (19:26, 21:26, 36:20, 28:20)
New Orleans: C. Paul 35 (10 as), D. West 23, P. Stojakovic 14, T. Chandler 10 (15 zb), B. Wells 8, M. Peterson 6, J. Pargo 5, R. Bowen 2, H. Armstrong 1, J. Wright 0.
Dallas: D. Nowitzki 31 (10 zb), Jo. Howard 17, J. Kidd 11, J. Stackhouse 9, J. Terry 8, B. Bass 8, E. Dampier 4, D. George 4, Ju. Howard 0, E. Jones 0, T. Lue 0.
Stan rywalizacji: 1:0 dla New Orleans Hornets
Houston Rockets – Utah Jazz 82:93 (16:23, 25:24, 19:21, 22:25)
Houston: S. Battier 22, T. McGrady 20, L. Scola 14 (13 zb), B. Jackson 7, A. Brooks 5, C. Landry 4, L. Head 3, D. Mutombo 2, C. Hayes 2, L. Woods 2, M. Harris 1, S. Novak 0.
Utah: A. Kirilenko 21, D. Williams 20 (10 as), C. Boozer 20 (16 zb), K. Korver 11, M. Harpring 6, P. Millsap 6, R. Price 5, M. Okur 4, R. Brewer 0, C.J. Miles 0.
Stan rywalizacji: 1:0 dla Utah Jazz