Kevin Durant, James Harden i Kyrie Irving w sobotnim spotkaniu wystąpili razem na parkiecie po raz pierwszy od trzech miesięcy. Zaczęło się szokująco, bo od prowadzenia Chicago Bulls 12:0. Później było już lepiej, Brooklyn Nets wygrali drugą kwartę 33:22, a cały mecz 105:91.
To nie był popis w wykonaniu supergwiazd nowojorczyków, ale na finiszu sezonu zasadniczego coś innego liczyło się dla nich bardziej. Trener Steve Nash wreszcie dysponował pełnym składem.
- To był długi sezon z wieloma wzlotami i upadkami, przydarzały się nam różne problemy. Dobrze, że wreszcie wszyscy są zdrowi, dziś każdy dostał trochę minut i to jest coś, od czego możemy zacząć - komentował w rozmowie z mediami Kevin Durant, który tym razem rzucił 12 punktów, trafiając tylko 4 na 17 oddanych rzutów z pola.
Nets do 47. zwycięstwo poprowadził Irving, zdobywca 22 "oczek", a 19 punktów do dorobku zespołu dodał podkoszowy Jeff Green. Harden spędził na parkiecie zaledwie 25 minut i w tym czasie bardziej zajął się dogrywaniem do kolegów, niż zdobywaniem punktów. "Brodacz" oddał tylko cztery rzuty, z których trafił dwa, a ponadto miał pięć zbiórek i siedem asyst. Można odnieść wrażenie, że drużyna z Brooklynu już myśli o play-offach.
Czy w tych play-offach znajdą się Los Angeles Lakers? Aktualni mistrzowie NBA najprawdopodobniej będą musieli walczyć o awans do nich w turnieju play-in. Gracze z Hollywood pokonali w sobotę Indianę Pacers 122:115, ale wciąż są na siódmym miejscu w Konferencji Zachodniej.
Co musiałoby się stać, żeby Lakers w ostatni dzień sezonu zasadniczego awansowali na szóste miejsce? Musieliby pokonać New Orleans Pelicans, a Portland Trail Blazers przegrać z Denver Nuggets, u których odpoczywać ma Nikola Jokić.
Pozytyw dla purpurowo-złotych jest taki, że do ich składu wrócił LeBron James. 36-latek był świetny, w 28 minut rzucił 24 punkty, miał też siedem zbiórek oraz osiem asyst. Trafił 11 na 22 oddane rzuty z pola. Dominował ponadto Anthony Davis, który zapisał przy swoim nazwisku 28 punktów, 10 zbiórek i pięć asyst.
Wyniki:
New York Knicks - Charlotte Hornets 118:109 po dogrywce (36:27, 27:27, 26:32, 15:18, 14:5)
(Randle 33, Bullock 17, Rose 15 - Bridges 30, Graham 25, McDaniels 15)
Indiana Pacers - Los Angeles Lakers 115:122 (28:36, 28:28, 32:32, 27:26)
(LeVert 28, Sampson 20, McDermott 17 - Davis 28, James 24, Schroder 14)
Brooklyn Nets - Chicago Bulls 105:91 (28:29, 33:22, 18:20, 26:20)
(Irving 22, Green 19, Brown 16 - Williams 24, Young 19, Markkanen 14)
San Antonio Spurs - Phoenix Suns 103:140 (17:34, 30:34, 23:41, 33:31)
(Dieng 18, Johnson 18, Eubanks 15 - Booker 27, Bridges 18, Paul 16)
Minnesota Timberwolves - Boston Celtics 108:124 (26:37, 21:29, 27:23, 34:35)
(Towns 24, Edwards 23, Reid 12 - Tatum 26, Fournier 18, Waters 14)
Milwaukee Bucks - Miami Heat 122:108 (44:28, 26:23, 29:30, 23:27)
(Middleton 21, Forbes 21, Holiday 20 - Nunn 31, Robinson 17, Dragić 17)
Czytaj także: Filip Dylewicz zaprasza Łukasza Koszarka do "wspólnego tańca": Zróbmy to!
Wrócił James Harden! Mavericks i Blazers wciąż przed Lakers
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Perfekcyjna bramkarka"! Iga Świątek poradziłaby sobie w futbolu?