Z I ligi do Anwilu. Kiedyś oglądał Plutę i Griszczuka, teraz spełnia marzenia [WYWIAD]

Newspix / Lukasz Sobala / Press Focus  / Na zdjęciu: Marcin Woroniecki
Newspix / Lukasz Sobala / Press Focus / Na zdjęciu: Marcin Woroniecki

- Dzień podpisania umowy z Anwilem zapamiętam do końca życia. Spełniam marzenia, ale wiem, że nikt w ekstraklasie nie da mi minut za darmo. Wierzę, że wykorzystam otrzymane szanse - mówi nam Marcin Woroniecki, 21-letni gracz.

Trwa budowa składu Anwilu Włocławek na sezon 2021/2022. Do Kamila Łączyńskiego dołączył Marcin Woroniecki. To włocławianin, który pierwsze kroki w koszykówce stawiał w zespole TKM Włocławek. Ostatnie trzy sezony Woroniecki spędził na I-ligowych boiskach. Był zawodnikiem Biofarmu Basket Poznań i GKS-u Tychy. W minionych rozgrywkach średnio notował 9,9 punktu i 3 zbiórki. Trener Przemysław Frasunkiewicz pracował z nim w przeszłości w reprezentacji Polski do lat 20. Młody gracz zaimponował mu cechami wolicjonalnymi, walecznością i dlatego zdecydował się go wziąć do zespołu.

- Świetnie wspominam możliwość trenowania jako młody chłopak z panem Andrzejem Plutą czy też z trenerem Igorem Griszczukiem. Jako dwie największe ikony klubu dawali mega dużo energii i motywacji do pracy - mówi Marcin Woroniecki w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalona końcówka meczu WNBA. Rzut rozpaczy i... zwycięstwo!


Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy dzień, w którym podpisałeś umowę z Anwilem Włocławek zapamiętasz na całe życie? Były duże emocje?

Marcin Woroniecki, nowy koszykarz Anwilu Włocławek: Tak, zapamiętam ten dzień pewnie do końca życia. Dla chłopaka z Włocławka, który jak był mały trenował w TKM-ie Włocławek i chodził na mecze Anwilu, jest to pewnie jedno z największych marzeń, by kiedyś zagrać w tym klubie. Nie ma co się oszukiwać, że kilka chwil po podpisaniu umowy bardzo się ucieszyłem, podzieliłem się tą informacja z najbliższymi. Jednak po kilku godzinach już miałem w głowie, że mam nadzieję jest to dopiero początek.

A co sobie pomyślałeś, gdy agent zadzwonił z informacją: "Anwil cię chce?" Szok, zaskoczenie?

Po tym sezonie razem ze swoją agencją postawiliśmy sobie za cel, że trafię do ekstraklasy. Gdy Maciej Schwarz zadzwonił i poinformował mnie, że jest zainteresowanie klubu z Włocławka, to poczułem, że chcę spróbować.

To prawda, że mocną opcją był także Pszczółka Start Lublin?

Zgadza się. Prowadziliśmy również rozmowy z klubem z Lublina.

Pytam o to nie przez przypadek, bo tam była możliwość łączenia gry w PLK i w I lidze. Nie było to kuszące?

Bardzo kuszące, biorąc pod uwagę, że taka możliwość jest tylko w Śląsku i Starcie. Natomiast podjąłem taką, a nie inną decyzję. Za rok będę mógł się zastanawiać, czy była to dobra decyzja.

Skąd w ogóle pomysł na przejście do ekstraklasy? Dlaczego uznałeś, że to jest właśnie ten moment?

Uważam, że zagrałem dwa solidne sezony w I lidze. Ten sezon był trochę specyficzny, ale jako GKS Tychy rozegraliśmy świetny sezon. Byliśmy piątą najlepszą ekipą ligi. Dołożyłem do tego sukcesu swoją cegiełkę. Chcę się ciągle rozwijać i uznałem, że to jest odpowiedni moment, żeby zrobić krok do przodu. W ekstraklasie jestem w stanie nauczyć się więcej.

Kogo - jako młody chłopak - podziwiałeś w zespole Anwilu Włocławek? Jest ktoś na kim się wzorowałeś?

Przez to, że chodziłem z tatą na mecze, myślę, że od około 7-8 roku życia, to przewinęło się mnóstwo bardzo dobrych zawodników. Świetnie wspominam możliwość trenowania jako młody chłopak z panem Andrzejem Plutą czy też z trenerem Igorem Griszczukiem. Jako dwie największe ikony klubu dawali mega dużo energii i motywacji do pracy. Z tych bardziej teraźniejszych czasów - bardzo lubiłem oglądać w akcji Ricky'ego Ledo.

Ty najlepiej czujesz się w roli strzelca?

Zgadza się. Moim największym atutem jest rzut.

Miałeś już okazję zamienić parę zdań z trenerem Frasunkiewiczem na temat roli w Anwilu?

Tak, rozmowa z trenerem Frasunkiewiczem przekonała mnie do wyboru Anwilu. Trener przede wszystkim zna mnie, to jest bardzo istotne. Wie, co potrafię oraz nad czym muszę pracować. Uważam, że dzięki pracy z nim, asystentami i trenerem Hubertem Śledzińskim zrobię spory postęp na wielu płaszczyznach.

To prawda, że z trenerem Śledzińskim trenowałeś we Włocławku przed każdym sezonem?

Wydaje mi się, że już od trzech lat trenujemy razem między sezonami. Trener Śledziński był jeszcze wcześniej moim pierwszym lub drugim trenerem koszykarskim, gdy miałem 9/10 lat. Także od tamtego czasu sporo się zmieniło (śmiech).

Jak sobie wizualizujesz w głowie ten najbliższy sezon?

Zdaje sobie sprawę, że nikt w ekstraklasie nie da mi minut za darmo. Wierzę, że będę gotowy i wykorzystam otrzymane szanse. Jestem pewien, że przy lepszych, bardziej doświadczonych zawodnikach wyciągnę sporo też dla siebie podczas codziennych treningów i rywalizacji.

Zobacz także:
Przemysław Żołnierewicz: Nie dzwonię do trenera Vidina z pytaniami o minuty czy rolę. Sam to wywalczę [WYWIAD]
Janusz Jasiński: Jest smutek. Nie rozumiem decyzji Koszarka
Damian Kulig: Do Stali za Miliciciem. Mówi nam, dlaczego odszedł z Torunia [WYWIAD]
Wojciech Kamiński: Karolak i Koszarek dostali podobne oferty [WYWIAD]

Źródło artykułu: