Co prawda Josh Sharkey we wszystkich meczach przekraczał granicę 10 i więcej punktów, ale to nie wystarczyło do tego, by dalej być członkiem zespołu ze stolicy.
Wiemy, że przedstawiciele Legii Warszawa, na czele z trenerem Wojciechem Kamińskim, mieli zastrzeżenia do postawy filigranowego rozgrywającego ze Stanów Zjednoczonych.
Podobno Amerykanin nawet wziął się do pracy, ale na niewiele to się zdało. Klub nie widział już sensu dalszej współpracy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz
Po ostatnim spotkaniu z PGE Spójnia Stargard, które Legia sensacyjnie przegrała 84:86, koszykarz został odsunięty od zespołu, trwały rozmowy na temat rozwiązania kontraktu. Wiemy, że udało się dopiąć wszystkie formalności. Sharkey nie jest już graczem Legii i nie wystąpi w czwartkowym spotkaniu z HydroTruckiem Radom (wyjazd). Za organizację gry będzie odpowiadał Łukasz Koszarek.
W kontekście Sharkeya warto dodać, że w Warszawie podkreślają, że koszykarz ma ogromny potencjał, ale nie do końca jest skupiony na koszykówce. Sfera mentalna to jego największy problem, to nie pozwala mu pokazać pełni swoich umiejętności. Choć gdy pokaże na rynku swoje statystyki z Legii (15 pkt, 4,5 asyst), to raczej nie powinien mieć problemów ze znalezieniem pracy. A niewykluczone nawet, że... zostanie w Polsce na dłużej. Słyszymy o mocnym zainteresowaniu ze strony Polskiego Cukru Pszczółka Start Lublin.
Dla Amerykanina to drugi rok gry na Starym Kontynencie. W 2020 roku zakończył grę w NCAA, gdzie dla Samford Bulldogs w ostatnim sezonie notował średnio 18 punktów. Pierwszy sezon w Europie spędził natomiast w Niemczech. Na zapleczu Bundesligi zdobywał ponad 15 pkt.
A w Warszawie trwają poszukiwania następcy Sharkey'a. Trener Wojciech Kamiński ma na oku już nowego zawodnika, podobno trwają rozmowy. Na dniach wszystko powinno się wyjaśnić. Jeśli nie uda się porozumieć, to klub będzie dalej rozglądał się za nowym rozgrywającym.
Zobacz także:
Łukasz Kolenda: Bardzo mały margines błędu. Ale to dobrze! [WYWIAD]
Droga przez mękę, czyli tak budowano Anwil. Trener z ważnym apelem: nie wieszajcie medali!
Ponad 5 mln w budżecie i walka o pierwszą czwórkę. W Sopocie mierzą wysoko [WYWIAD]
Maciej Bojanowski: Anwil? To spełnienie marzeń! [WYWIAD]