Maciej Bojanowski: Anwil? To spełnienie marzeń! Do Ostrowa po dwa punkty [WYWIAD]

- Miałem ciarki na plecach, gdy biegałem na parkiecie w Hali Mistrzów. Mocno przeżyłem debiut przed kibicami. Nie ukrywam, że o grze w Anwilu marzyłem, gdy byłem w III-ligowych Żubrach Białystok - mówi nam Maciej Bojanowski.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Maciej Bojanowski WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Maciej Bojanowski
To był jeden z pierwszych wyborów Przemysława Frasunkiewicza w Anwilu Włocławek. Maciej Bojanowski pierwszy telefon z informacją o zainteresowaniu 3-krotnego mistrza Polski otrzymał... dzień po zakończeniu rozgrywek I-ligowych! 25-latek był jedną z gwiazd uczestnika finałów Górnika Trans.eu Wałbrzych. Koszykarz rozegrał aż 43 spotkania, w których średnio notował 12 punktów i 5,9 zbiórki. Po kilkunastu miesiącach wrócił na parkiety Energa Basket Ligi. Wcześniej był zawodnikiem Polpharmy Starogard Gdański, Miasta Szkła Krosno i Rosy Radom.

25-latek podpisał z Anwilem roczną umowę (zawarto klauzulę o możliwości przedłużenia kontraktu do czerwca 2023 roku). Warto dodać, że Bojanowski jako junior przez rok występował w TKM-ie Włocławek. Teraz spełnił swoje marzenia sprzed lat, co zdradził w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Będąc w III-ligowych Żubrach Białystok, marzyłem, by zagrać na poziomie ekstraklasy w koszulce Anwilu Włocławek. Gdy dowiedziałem się - po zakończeniu minionego sezonu - że jest zainteresowanie ze strony klubu i trenera Frasunkiewicza, to długo się nie zastanawiałem. Dla mnie to jest spełnienie marzeń. Anwil to wielka historia i renoma w polskiej ekstraklasie - powiedział.

ZOBACZ WIDEO: Świderski kandyduje na prezesa PZPS. "Chcę zjednoczyć środowisko, bo jest strasznie podzielone"

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy emocje związane z debiutem w Hali Mistrzów jako zawodnik Anwilu Włocławek już opadły?

Maciej Bojanowski, zawodnik Anwilu Włocławek: Tak, choć te emocje długo mi towarzyszyły. Niesamowite uczucie. Nie ukrywam, że radość po zwycięstwie z Zastalem była duża. Po krótkiej celebracji wróciliśmy do pracy, już od kilku dni przygotowujemy się do bardzo ważnego meczu w Ostrowie Wielkopolskim. Powiem krótko: chcemy stamtąd wywieźć dwa punkty!

Odważnie! A na ostatniej konferencji prasowej apelował pan, by nie popadać w hurraoptymizm.

Ale jedno drugiego nie wyklucza. Mamy dwa zwycięstwa i to tak naprawdę nic nie oznacza. Wygraliśmy z Zastalem w fajnym stylu i jedziemy dalej. Nikt nie ekscytuje się z tego powodu. Robimy swoje na treningach, jest fajna atmosfera w zespole. Każdy wie, co ma robić. A do Ostrowa jedziemy po zwycięstwo. To normalne, sportowe podejście.

Wracając jeszcze do pana słów z konferencji prasowej. Odniosłem wrażenie, że gra dla Anwilu Włocławek jest dla pana dużym wyróżnieniem, czymś wyjątkowym. Tak jest?

Tak, jak najbardziej. Nie będę ukrywał, że mocno przeżyłem debiut przed kibicami w Hali Mistrzów. Grałem już wcześniej w tej hali, ale wtedy nie miałem założonej koszulki Anwilu. Oczywiście atmosfera też była znakomita, ale jednak to trochę coś innego, gdy masz na sobie trykot włocławskiego klubu. Emocje są niesamowite. Przy takim dopingu nie czuje się praktycznie zmęczenia. Nogi same niosą. A w kontekście kontraktu w Anwilu mam ciekawostką z przeszłości.

Słucham.

Będąc w III-ligowych Żubrach Białystok, marzyłem, by zagrać na poziomie ekstraklasy w koszulce Anwilu Włocławek. Gdy dowiedziałem się - po zakończeniu minionego sezonu - że jest zainteresowanie ze strony klubu i trenera Frasunkiewicza, to długo się nie zastanawiałem. Dla mnie to jest spełnienie marzeń. Anwil to wielka historia i renoma w polskiej ekstraklasie.

A był pan zaskoczony, gdy na telefonie zobaczył, że dzwoni trener Frasunkiewicz?

Szczerze? Liczyłem, że pojawią się oferty z ekstraklasy. Ale nie spodziewałem się, że pierwszy telefon otrzymam już dzień po zakończeniu rozgrywek I-ligowych. Zadzwonił do mnie agent z informacją o zainteresowaniu ze strony Anwilu Włocławek. W późniejszym terminie rozmawiałem z trenerem Przemysławem Frasunkiewiczem. Dało mi to sporo do myślenia, że trener naprawdę widzi mnie w zespole i chce ze mną współpracować. Sprawa potoczyła się błyskawicznie. W ciągu dwóch tygodni wszystko się wyjaśniło. Zwłaszcza, że mogłem spełnić marzenia sprzed lat.
Debiut w Hali Mistrzów? Biegał z ciarkami na plecach Debiut w Hali Mistrzów? Biegał z ciarkami na plecach
Były inne propozycje? Pozostanie w Górniku Wałbrzych?

Moim priorytetem była gra na poziomie ekstraklasy. Gdy pojawiła się oferta, to nie było się nad czym zastanawiać. Ale chcę dodać, że bardzo dobrze będę wspominał występy w Górniku Wałbrzych i wcale nie traktuję pobytu w I lidze jako regres czy zesłanie. Chciałem wywalczyć z tym klubem I miejsce w I lidze i zrobić awans do ekstraklasy. To był mój cel na sezon 2020/2021. Wszyscy wiemy, że niewiele nam zabrakło. Nie ukrywam, że ten klub zasługuje na ekstraklasę. Jest tam wszystko, by drużyna grała na najwyższym szczeblu rozgrywek. Trzymam kciuki za ten klub.

Jakie są największe różnice między gra w I lidze a w PLK?

Fizyczność i tempo gry. To są takie dwa elementy, które od razu się nasuwają. Jest dużo większa intensywność na poziomie ekstraklasy. W Anwilu trenerzy dużo czasu poświęcają na kwestie scoutingowe, przygotowujemy się do zagrywek rywali, wszyscy muszą znać charakterystykę danego przeciwnika. To są te niuanse, których nie ma na takim poziomie w I lidze.

To chyba nie jest panu obce? Kilka lat spędzonych w Rosie Radom, gdzie trener Wojciech Kamiński też zwracał na to uwagę. Później jeszcze gra w Krośnie i w Starogardzie Gdańskim.

Tak. Wiedziałem, że tak to będzie wyglądać w Anwilu, byłem na to przygotowany. Wcześniejsze lata w ekstraklasie nauczyły mnie, że trenerzy zwracają szczególną uwagę na scouting i przygotowanie do danego meczu.

Jak wyglądają pana początki w Anwilu? Jest pan z siebie zadowolony?

Jestem bardzo zadowolony z tego, w jakim miejscu się znajduje i jaką mam rolę w drużynie. Mocno przepracowałem okres wakacyjny. Po skończeniu sezonu w I lidze zrobiłem sobie około dwutygodniową przerwę i wróciłem do treningów. Miałem konkretne plany treningowe od Artura Packa. W Białymstoku pracowałem z kolei z trenerem Grzegorzem Cholewą - skupialiśmy się na elementem koszykarskich. Później na GetBetter pracowałem nad elementami siłowymi i fizycznymi. W wakacje skupiłem się na pracy, bo wiedziałem, że gra w Anwilu to dla mnie ogromna szansa. Chciałem być przygotowany, by od początku wywalczyć sobie minuty na parkiecie.

U trenera Frasunkiewicza są jasne i konkretne zasady? Jak dobrze trenujesz, to później grasz? A może jest wcześniej ustalona hierarchia?

Wszystko jest sprawiedliwie dzielone. Każdy zaczynał od zera i mógł sobie "wywalczyć" pozycję w zespole. Ciężką pracą można wiele zdziałać. Robię to, czego trener ode mnie wymaga. Chciałem wszystkim pokazać, że potrafię grać w koszykówkę i jestem w stanie rywalizować na poziomie ekstraklasy.




Zobacz także:
Kamil Chanas: koszykarz-dziennikarz. Marzy o rozmowie z Griszczukiem [WYWIAD]
Arkadiusz Lewandowski, prezes Anwilu: Kryzys z całą pewnością jest już za nami
Trenował kiedyś Milicicia. Mówi nam, że kilka lat czekał na PLK! [WYWIAD]
Łukasz Wiśniewski: trener-komentator. Nam mówi o kulisach zakończenia kariery. Złoto? Dla Stali! [WYWIAD]

Który zespół wygra w III kolejce PLK?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×