Świetne widowisko, goniąca Enea Abramczyk Astoria i rewelacyjny Maurice Watson, który po raz kolejny był nie do zatrzymania dla rywali - tak w największym skrócie wyglądały piątkowe derby w Toruniu, w których Twarde Pierniki zwyciężyły bydgoszczan 102:86. Goście mieli swoje momenty, ale to było za mało na jedną z największych rewelacji obecnego sezonu Energa Basket Ligi.
Swoją bardzo dużą cegiełkę dołożyli również fani obu zespołów, w tym drużyny z grodu nad Brdą. - Przede wszystkim chciałbym podziękować kibicom, którzy przyjechali bardzo liczną grupą i dopingowali nas zostawiając dużo serca - skomentował na pomeczowej konferencji trener Enea Abramczyk Astorii, Artur Gronek. Na tym jednak miłe słowa szkoleniowca gości się skończyły.
- Drużyna z Torunia była od nas o wiele lepsza i to, że rzuciła ponad 100 punktów, to nie jest przypadek. Jeżeli naszym celem jest ograniczyć Watsona, a on daje 20 asyst, to pokazuje, że nie robimy tego, co trzeba. Jeśli mamy ograniczyć na zbiórce wysokich rywala, a ich środkowy notuje 14 zbiórek, to znaczy, że musimy pracować tak, aby być bardziej efektywnymi niż do tej pory.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Owczarz zaserwowała psu tort. Jaki? Dobrze się przypatrz
Przez cały mecz to gospodarze byli stroną zdecydowanie przeważającą, tym niemniej po przerwie gra gości nieco się odmieniła. Zagrali oni z większą werwą w ataku, co poskutkowało tym, że po trzech kwartach zbliżyli się do torunian na siedem "oczek". Później było nawet jeszcze lepiej, bo w ostatniej odsłonie - za sprawą celnej trójki Jakuba Nizioła - bydgoszczanie przegrywali tylko 81:86. To jednak była woda na młyn Twardych Pierników, którzy ostatnie pięć minut meczu wygrali 16:5 i nie dali sobie wydrzeć wygranej.
- W czwartej kwarcie popełniliśmy siedem strat. Również nasza selekcja rzutów pozwoliła rywalom na szybkie kontry. Zamiast zdobywać punkty, to je traciliśmy i w ofensywie totalnie nie egzekwowaliśmy tego, co chcieliśmy - dodał Gronek. - Pozwoliliśmy zawodnikom z Torunia robić to, co wiedzieliśmy, że będą chcieli robić. W tym jest również moja odpowiedzialność - dodał z kolei Mateusz Zębski, który miał sporo problemów, aby w obronie zastopować m.in. Bartosza Diduszko.
W chwili obecnej Enea Abramczyk Astoria ma bilans 4-6. Nie jest on najgorszy, ale mógł - i powinien - być znacznie lepszy. Tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę to, że celem w obecnych rozgrywkach jest awans do najlepszej ósemki. Teraz przed bydgoszczanami seria gier z kategorii must-win. Najbliżsi rywale "Asty" to bowiem GTK, Spójnia, HydroTruck oraz Start Lublin.
CZYTAJ TAKŻE:
Andrej Urlep - sprawiedliwy furiat. Ile zostało z jego magii?
Kluby dzwoniły do Zamojskiego. Wiemy, co im powiedział [WYWIAD]
Wygrywają, a ja pytam o transfery. Może niepotrzebnie?
Cesnauskis: Kluby dzwonią po naszych graczy! Mówi, jak zareagował na słowa Mitrovicia