Kibice krzyczą na niego "włocławski harpagan". Nam mówi, dlaczego wybrał Anwil [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Sebastian Kowalczyk
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Sebastian Kowalczyk

- Brakowało mi smaku zwycięstw. Grałem dużo, ale nie było radości z koszykówki. Teraz nieco zaryzykowałem, bo wiedziałem, że tych minut może być nieco mniej. Ale chciałem coś w końcu wygrać - mówi Sebastian Kowalczyk.

Przez dwa ostatnie sezony wygrał łącznie 11 spotkań, teraz chciał coś zmienić i za wszelką cenę dążył do podpisania umowy z klubem, z którym będzie wygrywał, mimo nawet mniejszej liczby minut. Trener Przemysław Frasunkiewicz wyeksponował jego atuty defensywne, co szybko podłapały klubowe media, a później kibice, którzy po meczach dziękują mu za waleczną postawę. Krzyczą na niego "włocławski harpagan", mimo że ten nie ma najlepszych statystyk (skuteczność nie powala na kolana). Ale najważniejsze są zwycięstwa - Anwil Włocławek z bilansem 9:3 jest w górnej części tabeli PLK.

- Pamiętam naszą rozmowę: "chcę cię w zespole, widzę cię w roli twardego defensora". Przyjąłem to z aprobatą. A to dlatego, że lubię jasne i konkretne sytuacje. A z drugiej strony, jakie - ja jako koszykarz - mam wyjście? Trener daje mi konkretne zadania i muszę się z nich jak najlepiej wywiązać. Pewnie gdybym grał źle w obronie, nie spełniał zadań i popełniał błędy, to grałbym mniej. To jest normalne - mówi nam Sebastian Kowalczyk, 28-letni koszykarz.

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: W piątek zmarł trener Mindaugas Budzinauskas, z którym miał pan okazję współpracować w Kingu Szczecin. Jak go pan zapamięta?

Sebastian Kowalczyk, koszykarz Anwilu Włocławek: O śmierci trenera dowiedziałem się od byłego kolegi z tamtego zespołu Kostasa Jonuski. Gdy napisał, że ma dla mnie złe wieści, to już niestety wiedziałem, o co chodzi... Mindaugas Budzinauskas był to niesamowity trener i człowiek. Jako człowiek zawsze uśmiechnięty, mający bardzo dobre relacje ze swoimi zawodnikami, zawsze pozytywny. Mam same dobre wspomnienia związane z nim. Zawsze będę go dobrze pamiętał jako trenera i człowieka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo i jego stara miłość

Rozgrywa pan 11. sezon w PLK, a mam wrażenie, że dopiero teraz ktoś w pełni pokazał pana umiejętności defensywne. Mówi się: "Kowalczyk to prawdziwy harpagan". Wcześniej o panu mówiło się głównie w kontekście zdobywania punktów. Jak pan do tego podchodzi?

Sam się zastanawiam! Może poprzedni trenerzy tego nie zauważali? Oczywiście żartuję, nie chcę, żeby ktoś się obraził. Ale nutka prawdy w tym jest, że dopasowałem się do roli w obecnym zespole, który jest nastawiony na mocną grę w defensywie. Nie jest tajemnicą, że moja liczba minut jest uzależniona od tego, jak prezentuje się w obronie.

Co z grą w ataku?

Atak też jest ważny, ale jak na razie skuteczność nieco szwankuje. Mam jednak zielone światło od trenera, który podkreśla, że w przypadku wolnej pozycji, od razu mam decydować się na rzut. Nie ma żadnego zakazu. To chciałbym podkreślić.

Jak na razie jest... kiepsko: 21-procentowa skuteczność z gry (5/23). Może to wynik mocnej gry w obronie? Nie ma pan już sił na grę w ataku?

Bez przesady! Czasami jak zawodnik idzie do tzw. "odcinki", to może przytrafić się gorszy rzut, ale nie przesadzajmy mówiąc, że to tylko wina mocnej i intensywnej gry w obronie. Tak nie jest.

Wracając jeszcze do pierwszego pytania. Gdzie były pana talenty defensywne w poprzednich latach? Ukryte czy były niewykorzystane?

To też kwestia patrzenia na koszykówkę, bo wydaje mi się, że pierwsze wstawki prawdziwej defensywy były już za czasów Startu Gdynia, a od tamtego sezonu minęło... 8 lat! Trener David Dedek wymagał od młodych zawodników twardej gry w obronie, zwłaszcza w sytuacjach pick&roll. Mieliśmy się przeciskać na zasłonach. To była dla mnie porządna lekcja koszykówki. Dlatego myślę, że niektórzy trenerzy czy obserwatorzy już wcześniej dostrzegali moje predyspozycje do gry w obronie.

To prawda, że trener Frasunkiewicz te predyspozycje dostrzegł w momencie, gdy razem występowaliście w zespole Asseco Arki Gdynia?

Tak, choć to bardziej pytanie do trenera Frasunkiewicza. Graliśmy razem prawie przez trzy lata, on już wtedy sporo obserwował. Znał mnie dobrze po tym czasie. Wiedział, że mogę bronić na dobrym poziomie.

Co sobie pan pomyślał, gdy zadzwonił trener Frasunkiewicz z propozycją: "widzę cię w Anwilu w roli defensora"?

Pamiętam naszą rozmowę: "chcę cię w zespole, widzę cię w roli twardego defensora". Przyjąłem to z aprobatą. A to dlatego, że lubię jasne i konkretne sytuacje. A z drugiej strony, jakie - ja jako koszykarz - mam wyjście? Trener daje mi konkretne zadania i muszę się z nich jak najlepiej wywiązać. Pewnie gdybym grał źle w obronie, nie spełniał zadań i popełniał błędy, to grałbym mniej. To jest normalne.

To prawda, że trener Frasunkiewicz już wcześniej chciał pana pozyskać?

Tak. To nie było pierwsze lato, gdy rozmawialiśmy o możliwej współpracy. Cieszę się, że tak to się skończyło, bo w pewnym momencie w wakacje miałem na stole dwie oferty. Gdybym wybrał drugą propozycję, to teraz martwiłbym się dużą liczbą porażek i walczył o utrzymanie w PLK.

A tego już pan zapewne nie chciał doświadczyć...

Oj tak... i to nawet kosztem większej liczby minut. Chciałem w końcu coś wygrać! W Polpharmie było tylko sześć zwycięstw, w Legii w sezonie covidowym też była trudna sytuacja. Brakowało mi smaku zwycięstw, mimo że nie mogłem narzekać na liczbę minut. Grałem, ale gdy przegrywasz mecz za meczem to ma radości z koszykówki. Teraz zaryzykowałem, bo wiedziałem, że tych minut będzie nieco mniej. I proszę zobaczyć, że w tym sezonie mam już podobną liczbę zwycięstw jak w dwóch ostatnich latach. To o czymś świadczy.

Gra w obronie to w ilu procentach chęci, a w ilu umiejętności?

60 procent to chęci i zaangażowanie, a 40 to przygotowanie fizyczno-taktyczne. Chodzi mi o scouting poszczególnych zawodników, znajomość zagrywek rywali. To pomaga w bardzo dużym stopniu, jeśli te raporty scoutingowe są na wysokim poziomie. A u nas w Anwilu tak właśnie jest. Sztab szkoleniowy wykonuje bardzo dobrą pracę.

Sebastian Kowalczyk świetnie czuje się w zespole Anwilu
Sebastian Kowalczyk świetnie czuje się w zespole Anwilu

Dobra i skuteczna obrona daje tyle samo frajdy jak zdobywane punkty?

Tak. Czuję frajdę z dobrze wykonanej roboty, zwłaszcza, że wcześniej spędziłem sporo czasu, by się do tego odpowiednio przygotować. Powiem więcej - byłem nieco zdziwiony, że kibice we Włocławku też to doceniają.

Dlaczego?

Bo zwykle jest tak, że kibice patrzą tylko na tych, co zdobywają punkty, robią wsady i pięknie podają. A tutaj zaskoczenie! Po meczu ludzie do mnie krzyczeli z trybun, że wykonałem super robotę w obronie. "Ty harpaganie" - usłyszałem. To jest miłe. Daje to energię i motywację do działania.

Może to też zasługa działań (odpowiada za to Michał Fałkowski) klubu w mediach społecznościowych, który nie tylko pokazuje piękne akcje w ataku, ale też zaangażowanie w obronie. Jak pan sądzi?

Coś w tym jest. Myślę, że dla niektórych kibiców, tych, którzy nieco mniej się interesują się, to może być taki fajny dodatek, że mogą zobaczyć coś extra, mogą zobaczyć koszykarzy w innej perspektywie. Taki materiał w mediach społecznościowych może sprawić, że w kolejnym meczu zwrócą mocniej uwagę na ten element i faktycznie go dostrzegą. To może być pomocne. Nie ma co ukrywać: Michał Fałkowski i reszta "niewidzialnych" osób w klubie robią świetną robotę!

Jeden z koszykarzy napisał mi o panu, że pamięta pana "wybuchowego, machającego rękoma, dyskutującego z sędziami". Skąd ta zmiana, wyciszenie się i większe skupienie na graniu?

Ja zawsze jestem skupiony na graniu. Może kiedyś faktycznie było więcej tej energii na dyskusje z sędziami i gestykulacje, ale teraz jestem trochę mądrzejszy i tę energię trzeba zachować np. na wybronienie kolejnej akcji.



CZYTAJ TAKŻE:
Był na zakręcie, teraz ma ważną rolę w rewelacji PLK. Prorocze słowa ojca!
Trener Trefla: Liga polska jest specyficzna. Nam mówi o słowach Tabaka [WYWIAD]
To nowa gwiazda ligi. W Polsce wyszedł z cienia, nam mówi, czy odejdzie ze Słupska
Najmłodszy trener w lidze mówi wprost: Nie ma głupich pytań

Źródło artykułu: