To jeden z liderów Anwilu. Wychwala trenera i składa ważną deklarację!

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Bell i Dykes
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Bell i Dykes

Początkowo kibice nie byli do niego przekonani, część z nich nawet go krytykowało. Trener się tylko uśmiechał, gdy to słyszał. Mówił, że czas pracuje pracuje na jego korzyść. I miał rację. James Bell został wybrany MVP listopada.

Amerykanin James Bell do Włocławka trafił prosto z ligi włoskiej. To była jedna z najszybszych transakcji Anwilu w tym sezonie, w kuluarach mówi się, że strony uzgodniły warunki kontraktu w ciągu trzech dni.

Małą rolę w tym transferze odegrał... Josh Bostic, który grał z Bellem w Enel Brindisi. Amerykanin - w rozmowie z trenerem Przemysławem Frasunkiewiczem  - zachwalał swojego rodaka, mówił o nim w samych superlatywach.

Warto dodać, że Bell podpisał kontrakt z Anwilem 8 lipca, czyli miesiąc po zakończeniu rozgrywek na Półwyspie Apenińskim. Tak krótka przerwa nie wpłynęła jednak na jego decyzję, nam mówi, że nie chciał zwlekać. Miał dobrą ofertę z Włocławka i postanowił z niej skorzystać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo i jego stara miłość

- To prawda, że nie miałem przerwy po długim sezonie, który skończyłem 7 czerwca, a klub poprosił mnie, żebym był we Włocławku już 3 sierpnia. Przyjąłem to do wiadomości, nie buntowałem się. Powiem szczerze, że w trakcie negocjacji zbytnio o tym nie rozmawialiśmy. Zdawałem sobie sprawę, że nie będę miał przerwy, bo sezon w Polsce startuje szybciej. Byłem tego świadomy - mówi nam Bell.

Był krytykowany, trener się uśmiechał

Jego początek w Anwilu nie był rewelacyjny, kibice nie byli do niego przekonani, a część z nich nawet go krytykowało. Powtarzano, że jest mało aktywny w ataku, podejmuje kiepskie decyzje, na dodatek nie dostarcza zbyt dużej liczby punktów. Trener się tylko uśmiechał, gdy to słyszał. Za każdym razem mówił, że czas pracuje pracuje na jego korzyść. Tłumaczył to tym, że Bell między sezonami nie miał za dużo czasu na regenerację.

I miał rację. Teraz trudno sobie wyobrazić grę Anwilu bez 29-letniego Amerykanina, który nieźle radzi sobie także jako silny skrzydłowy. Jest wszechstronnie uzdolniony, jego dużym atutem jest fizyczność i dobra gra w obronie. Trener Frasunkiewicz może liczyć na jego duże doświadczenie i nieustępliwość po obu stronach parkietu. Często go chwali go w rozmowach. Co na to Bell?

- Cieszę się, że mnie wspiera. Wiesz - jako gracz, to wszystko, o co możesz poprosić. Ważne jest, aby zawodnik miał wsparcie swoich trenerów. W Anwilu tak właśnie jest. Trener wierzy w swoich graczy i wie, co powiedzieć, by popchnąć ich do jeszcze lepszej gry, walki i zaangażowania. My idziemy za nim, a on za nami. Współpraca układa się wyśmienicie. Nie mogę na nic narzekać - odpowiada.

MVP listopada składa odważną deklarację

Jego forma z meczu na mecz rośnie. Widać, że koszykarz potrzebował trochę czasu, by dojść do optymalnej dyspozycji. Bell też to dostrzega, na dodatek w rozmowie składa ważną deklarację.

- Szczerze? Nie mam wątpliwości, że z meczu na mecz jestem coraz lepszy. Czuję się świetnie, cieszę się, że gramy dobrą koszykówkę. Ale... to nie koniec. Mnie i drużynę stać na jeszcze więcej - odważnie zapowiada.

- Choć należy pamiętać, że moja gra to nie tylko zdobywanie punktów. Czuję, że mogę przydać się w każdym elemencie i wpływać na grę na różne sposoby, a co najważniejsze po prostu chcę wygrywać. To jest dla mnie najważniejsze - zauważa.

Włocławscy kibice doceniają postawę Bella, który został wybrany MVP listopada. 29-latek w trzech meczach średnio notował 18 punktów i 4,6 zbiórki. "W trzech meczach Amerykanin zaprezentował naprawdę świetną formę i nie schodził poniżej pewnego, wysokiego, poziomu" - czytamy na stronie kkwloclawek.pl.

- To kapitalne uczucie, gdy widzisz, że twój wkład w grę jest zauważony i doceniony. Uwielbiam wsparcie naszych fanów. Oni są niesamowici. Tworzą kapitalną atmosferę podczas meczów. Tych u siebie, jak i wyjazdowych. Możemy na nich liczyć - podkreśla James Bell.

Po dwunastu rozegranych meczach Anwil Włocławek z bilansem 9:3 jest na szczycie Energa Basket Ligi. Podopieczni Przemysława Frasunkiewicza na swoim rozkładzie mają m.in. medalistów z minionego sezonu: Stal (wyjazd), Zastal (dom) i Śląsk (wyjazd), a ostatnio w Derbach Kujaw i Pomorza pokonali Twarde Pierniki Toruń 92:84. To była bardzo cenna wygrana, która pozwoliła włocławianom umocnić się w górnej części tabeli.

James Bell - jeden z liderów Anwilu
James Bell - jeden z liderów Anwilu

CZYTAJ TAKŻE:
Był na zakręcie, teraz ma ważną rolę w rewelacji PLK. Prorocze słowa ojca!
Trener Trefla: Liga polska jest specyficzna. Nam mówi o słowach Tabaka [WYWIAD]
To nowa gwiazda ligi. W Polsce wyszedł z cienia, nam mówi, czy odejdzie ze Słupska
Najmłodszy trener w lidze mówi wprost: Nie ma głupich pytań

Komentarze (1)
avatar
szurszacz.
3.12.2021
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
To jest wreszcie drużyna, a nie zlepek indywidualności... oby tak dalej