Toruńskie gwiazdy już błyszczą. "Tam może rozwinąć karierę"

WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Maurice Watson (z piłką)
WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Maurice Watson (z piłką)

Maurice Watson i Trevor Thompson byli nie tylko gwiazdami Twardych Pierników, ale też całej ligi. Toruński klub zarobił na ich sprzedaży, obaj trafili do mocniejszych zespołów. Pokazują, że warto było mocniej sięgnąć do kieszeni.

Twarde Pierniki Toruń w ciągu kilku dni - w trakcie przerwy na mecze reprezentacji - straciły dwóch kluczowych zawodników. Najpierw z zespołu odszedł środkowy Trevor Thompson, a później dołączył do niego Maurice Watson.

W obu przypadkach - po meczu z Anwilem Włocławek - otworzyło się okienko buy-outowe (tak były skonstruowane umowy z zawodnikami).

O ile odejście Thompsona było niemal przesądzone, to do samego końca ważyły się losy przyszłości Watsona. Filigranowy rozgrywający skłaniał się nawet ku pozostaniu w toruńskiej ekipie, ale dostał na tyle korzystną ofertę finansową, że postanowił z niej skorzystać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające sceny. Nagranie polubiło już ponad milion osób!

- Maurice miał świetny sezon w Polsce, ale pod koniec dnia celem jest utrzymanie rodziny na odpowiednim poziomie i on to właśnie robi. Izrael jest świetną okazją i tam będzie mógł rozwinąć swoją karierę, cieszę się z tego powodu, życzę mu jak najlepiej - mówi nam James Bell, gracz Anwilu, który przyjaźni się na co dzień z Watsonem.

Toruńskie gwiazdy zostały wykupione przez mocniejsze zespoły zagraniczne, które musiały przelać na konto Twardych Pierników określoną sumę w kontraktach zawodników. Klub te pieniądze przeznaczył na transfery następców: Roko Rogicia i Daniela Amigo (zespół z nimi ma bilans 2:0 i zagra w Suzuki Pucharze Polski).

Thompson trafił do chorwackiego KK Zadar, z kolei Watson związał się z izraelskim Maccabi Rishon. Obaj mają już za sobą pierwsze występy w nowych barwach. I trzeba podkreślić, że Amerykanie szybko dopasowali się do nowych warunkach, udowadniając, że warto było mocniej sięgnąć do kieszeni.

Środkowy zagrał w trzech meczach - dwóch w lidze chorwackiej i jednym w Lidze Adriatyckiej. Zacznijmy od tego ostatniego, bo w nim Thompson zrobił prawdziwą furorę. W starciu z Mornar Bar (porażka 71:76) miał aż 27 punktów i 12 zbiórek! Fani w sieci mogli zobaczyć jego najlepsze zagrania z tego spotkania, było na co popatrzeć (wsady i bloki). 27-latek świetnie też wypadł w starciu z Cedevitą (zwycięstwo 73:67), w którym zanotował 27 pkt i 9 zb.

Z kolei 28-letni rozgrywający rozegrał jak na razie dwa mecze w lidze izraelskiej. W debiucie był blisko skompletowania... triple-double. W przegranym spotkaniu z Gilboa Galil (94:100) miał 8 pkt, 8 zb i 11 asyst. W kolejnym meczu znów był pierwszoplanową postacią Maccabi Rishon, które odniosło drugie zwycięstwo w rozgrywkach (Hapoel Eilat 79:77). Watson zdobył 17 pkt i miał 9 asyst, to właśnie filigranowy rozgrywający wykonał najważniejszą akcję w meczu.

Twarde Pierniki są rewelacją Energa Basket Ligi. Torunianie, którzy byli skazywani na pożarcie, z bilansem 11:3 są na samym szczycie PLK. W najbliższą niedzielę zagrają na wyjeździe z MKS-em Dąbrowa Górnicza. W drużynie nie ma już Watsona i Thompsona, są nowe postacie, którzy też radzą sobie całkiem nieźle.



CZYTAJ TAKŻE:
Te słowa wywowały burzę. Ile zarabia Słoweniec w Anwilu?
Mistrz Europy zdradza, jak trafił do Anwilu. Nam mówi też o grze z Luką Donciciem
Kibice krzyczą na niego "włocławski harpagan". Nam mówi, dlaczego wybrał Anwil
Miłoszewski: Wiem, że zrobiłem problem Jasińskiemu. Kulisy zatrudnienia w Kingu

Źródło artykułu: