WKS Śląsk Wrocław, Enea Zastal BC Zielona Góra i GTK Gliwice - w tych trzech klubach w ostatnim czasie zawodnicy uzyskali pozytywne wyniki testów na COVID-19.
Radosław Piesiewicz cieszy się jednak z tego, że Energa Basket Liga ma już za sobą pół sezonu. Kolejny raz wspomniał, że sprawdza się decyzja o szybkim rozpoczęciu rozgrywek.
- Dzięki temu mamy też zapas, jeżeli chodzi o terminy - przyznał w "Magazynie Koszykarskim", który emitowany jest w stacji Polsat Sport.
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat
Dodał też, że cały czas prowadzone są dyskusje, jak sprawić, żeby zawodnicy i sztaby były bezpieczniejsze w temacie COVID-19 - to jest dla ligi priorytet. Aktualnie każdy zawodnik nieszczepiony musi przed meczem przejść testy, a do meczu jest dopuszczany w momencie, gdy wynik jest negatywny.
Kontrowersje wokół meczu Zastal - Anwil
W ostatnim czasie dużo kontrowersji wzbudziła sytuacja przed spotkaniem Enea Zastal BC Zielona Góra - Anwil Włocławek. Już przed nim było wiadomo, że problemy zdrowotne mieli Jarosław Zyskowski i Devoe Joseph. Mecz jednak doszedł do skutku. Czy nie trzeba jednak było zareagować inaczej?
- Nie można gdybać czy zawodnicy z Włocławka będą chorzy czy nie. Mam nadzieję, że się nie zarazili i będą normalnie grali dalej - przyznał Piesiewicz. - Rozmawiałem z prezesem Zastalu Januszem Jasińskim przed meczem i nic nie sugerował, że coś jest nie tak. Z naszej strony wierzymy, że klub nie miał wiedzy w temacie zachorowań na COVID-19.
Warto tutaj dodać, że mecz może zostać odwołany z powodu koronawirusa w momencie, w którym minimum trzech zawodników danego klubu ma pozytywny wynik testu.
Jakie pomysły? Co z kibicami?
Na chwilę obecną odwołane zostały cztery spotkania w EBL. Przedstawiciele ligi reagują na bieżąco i... łączą w pary kluby "wolne od koronawirusa". Jak to działa?
- Staramy się robić tak, że drużyny, które są zdrowe, łączymy w pary jeżeli nie grały ze sobą w rundzie rewanżowej. Reagujemy na bieżąco, żeby jak najbardziej płynnie przejść przez tą falę - wyjaśnia Piesiewicz.
W związku z tym, co dzieje się w związku z liczbą zgonów i zachorowań padło też pytanie o to, co z kibicami i ich obecnością na trybunach. Tutaj jednak władze ligi nie mają nic do powiedzenia. Stosowane są bowiem przepisy obowiązujące w danym momencie, nałożone przez rząd.
- Jeżeli będzie trzeba będzie grać bez publiczności, tak zrobimy. Jeżeli 50 procent, to będzie 50 procent. My za te przepisy nie odpowiadamy, to są wytyczne rządu - zakończył Piesiewicz.
Zobacz także:
Trener chce wzmocnień, a w kasie... pusto. "Oby dograć sezon"
Jak wielka gwiazda trafiła do polskiej ligi? "Za pierwszym razem odbiliśmy się od ściany"