MVP tygodnia błysnął pełnym blaskiem. "Ta wygrana da nam trochę spokoju"

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Na zdjęciu: Mateusz Zębski
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Na zdjęciu: Mateusz Zębski

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz nadal liczy się w rywalizacji o czołową ósemkę w ekstraklasie. - Ta wygrana trzyma nas w dobrej pozycji w walce o play-offy, a to jest nasz cel w tym sezonie - skomentował Mateusz Zębski, MVP minionego tygodnia w EBL.

[tag=29127]

Mateusz Zębski[/tag] był nie do zatrzymania w starciu ze swoim byłym zespołem. W poniedziałkowy wieczór - w Dąbrowie Górniczej - to właśnie 29-letni zawodnik dzielił i rządził w hali "Centrum". Skrzydłowy zapisał przy swoim nazwisku 20 punktów (7/8 z gry), 10 zbiórek, 7 asyst i 4 przechwyty. Złożyło się to na znakomity występ z evalem wynoszącym 38 i finalnie tytułem dla MVP tygodnia w Energa Basket Lidze.

- Była to dla nas bardzo ważna wygrana, która pozwala nam w pewnym spokoju przygotować się do następnego meczu. Trzyma nas też w dobrej pozycji w walce o play-offy, a to chcemy osiągnąć w tym sezonie - skomentował Zębski. - Oczywiście były pewne błędy, ale myślę, że z przekroju spotkania, jego większość była pod naszą kontrolą - dodał bohater widowiska.

Zespół MKS-u walczył bardzo dzielnie, w pierwszej połowie był równorzędnym przeciwnikiem, zresztą prowadził 42:41 po dwudziestu minutach. To zmieniło się po zmianie stron, gdy Enea Abramczyk Astoria podkręciła tempo gry i popisała się kilkoma przechwytami, z których najmocniej czerpali właśnie Mateusz Zębski czy też Jakub Nizioł. Jeszcze w czwartej kwarcie na tablicy było tylko 70:72, ale od tego momentu goście jeszcze bardziej przyspieszyli i nie dali już się dogonić.

ZOBACZ WIDEO: Jaki jest problem ze skokami kobiet w Polsce? Ekspert widzi winowajcę kryzysu

- Wiemy, jak trudno gra się z zespołem z Dąbrowy Górniczej. Dwa mecze temu wygrali z Zastalem, a ostatnio mocno walczyli z rywalami w Ostrowie. To dobra drużyna, tym bardziej u siebie w domu. Grają z dużą energią i zaangażowaniem, mocno walczą. Cieszę się, że po ostatnim meczu zagraliśmy teraz dobre 25 minut, co - mam nadzieję - przywróci nam pewność siebie i będziemy dzięki temu dalej kontynuowali dobrą grę - zaznaczył z kolei szkoleniowiec bydgoszczan, Artur Gronek.

Kibice Astorii chyba najbardziej obawiali się właśnie drugiej połowy, bowiem w dwóch wcześniejszych starciach to była największa bolączka ekipy. W Słupsku do przerwy drużyna z grodu nad Brdą prowadziła 44:40, by ostatecznie przegrać 78:99. Z kolei ostatnio z Kingiem było jeszcze gorzej - po dwóch kwartach prowadzili szczecinianie, ale tylko 47:43, jednak ostatecznie zwyciężyli aż 102:71! Tym razem to jednak zawodnicy Gronka byli po przerwie stroną dominującą.

- Poprawiliśmy swoją agresywność i trzymaliśmy się razem. Nawet gdy MKS odrabiał straty, potrafiliśmy z pewnością siebie i dobrą energią wrócić do wyższego prowadzenia. Przede wszystkim te dwie rzeczy miały na to wpływ - wyjaśnił trener bydgoszczan, którzy drugą połowę wygrali różnicą 15 punktów.

Lepiej niż ostatnio zagrał też Wes Washpun. Amerykanin, do spółki z Andrzejem Plutą i Rodem Camphorem, odpowiada za kwestię rozegrania w drużynie, jednak przeciwko Czarnym i Kingowi grał mniej z piłką w rękach, co zmieniło się w Dąbrowie Górniczej, zwłaszcza po powrocie z szatni. W drugiej połowie 28-latek świetnie wywiązywał się ze swoich zadań, mocno kryjąc Devyna Marble'a i samemu grając przeciwko niemu odważne akcje.

Zdaniem trenera nie ma jednak większego znaczenia czy Washpun więcej gra jako rozgrywający, czy też rzucający. - Wes gra bardzo dużo pick and rolli i czy będzie je kończył z pozycji jeden, czy też dwa, to bardziej zależy od jego nastawienia do spotkania oraz od tego, jak będzie egzekwował rzeczy, które sobie zakładamy - zakończył Artur Gronek.

Czytaj także:
Kris Richard: Nadal czekam na pieniądze. Mamy komentarz z klubu [WYWIAD] >>

Źródło artykułu: