Po ostatniej przegranej w Bydgoszczy (90:105), Trefl Sopot przyjechał do Radomia bardzo zdeterminowany. Zwyciężył 76:69, a ten rezultat, nie ma się czemu dziwić, ucieszył Marcina Stefańskiego. - Wielkie gratulacje i brawa dla mojej drużyny. Zagraliśmy jak prawdziwy zespół, od samego początku, do samego końca. Walczyliśmy o każdą piłkę - rozpoczął wypowiedź na konferencji prasowej.
Sympatycznie spędzi urodziny
Pomimo mocno zawężonej rotacji - na parkiecie po stronie Trefla przez całe spotkanie z HydroTruckiem pojawiło się zaledwie ośmiu koszykarzy, w tym sześciu zagrało 20 i więcej minut - przyjezdni wytrzymali kondycyjnie i nerwowo. - Każdy z zawodników wziął odpowiedzialność za wynik, czy to był Karol Gruszecki, czy Michał Kolenda, czy DeAndre Davis. Bardzo mnie to cieszy, szczególnie kiedy jesteśmy bez trzech podstawowych graczy, czyli bez dwóch "jedynek" - Dorseya i Younga - oraz bez Motena - podkreślił Stefański.
- Tym bardziej miło, że odnieśliśmy to zwycięstwo przed przerwą na Puchar Polski i mecze reprezentacji. Niedługo mam urodziny, więc sympatycznie spędzę ten czas. Wydaje mi się, że zrobiliśmy jakiś krok w kierunku play-offów, co jest bardzo ważne - zaznaczył trener.
Potwierdzają jedną z czołowych obron w lidze
- Kluczem do zwycięstwa było wygranie zbiórki i to, żeby dobrze zacząć, z dobrą energią - odpowiedział szkoleniowiec, zapytany o elementy czysto koszykarskie, które zadecydowały o triumfie nad HydroTruckiem.
ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor
- W ostatnim meczu zagraliśmy bardzo słabo w obronie, a zatrzymaliśmy HydroTruck na 69 punktach, myślę, że to jest dobry wynik. Potwierdzamy to zresztą w całym sezonie, mamy jedną z najlepszych obron w lidze, przynajmniej statystycznie, na sto posiadań - zwrócił uwagę Stefański.
Mocno zawężona rotacja w szalonym tempie rozgrywania spotkań
- W ostatnim czasie graliśmy trzy spotkania co trzy dni, w sześciu zawodników. Mieliśmy wyjazd do Oradei, trzy dni później Bydgoszcz i teraz Radom. Terminarz jest dla nas bardzo intensywny, dlatego tym bardziej było nam ciężko fizycznie. Zawodnicy jednak nie kalkulowali, wiadomo, jak były to dla nas ważne mecze, a każdy z nich dał z siebie 110 procent - szkoleniowiec komplementował podopiecznych.
- Gra na dwóch frontach jest czymś bardzo specyficznym, zarówno dla mnie jako młodego trenera, jak i dla zawodników. Przez ostatnie dwa lata puchary były rozgrywane w "bańkach", więc granie dwa razy w tygodniu jest swego rodzaju nowością dla nas wszystkich - nie ukrywał, odwołując się do jednoczesnej gry w Energa Basket Lidze i FIBA Europe Cup.
Pożegnali się z Youngiem, będą ruchy kadrowe
Od początku bieżących rozgrywek Trefl boryka się z problemami zdrowotnymi. Właściwie tylko przez kilka tygodni było w sopockiej drużynie pod tym względem stabilnie. - W tym sezonie mam za dużo kontuzji. Rozpoczęliśmy sezon pod koniec września, a cały skład miałem dopiero 18 grudnia, i od tamtego czasu zaczęliśmy regularnie wygrywać mecze. Oczywiście ktoś powie, że mogłem zbudować szerszy skład, ale musimy pamiętać, że opieramy się na jakimś budżecie. Wolę mieć zespół z lepszą jakością i z lepszymi umiejętnościami, a nie chciałem tego składu rozszerzać - powiedział Stefański.
Wiadomo już, że klub z Trójmiasta pożegnał się z Brandonem Youngiem. Czeka na powrót pozostałych kontuzjowanych koszykarzy, a pewnym niemal jest, że przeprowadzi transferowe ruchy. - Na pewno będą ruchy kadrowe, bo wróci Moten, ale też Szlachetka zaczyna z nami trenować po ponad czterech miesiącach. O nowe nazwiska proszę jednak pytać prezesa - zakończył.
Czytaj także:
>> Wielki rzut na zwycięstwo w NBA! I to przeciwko Warriors
>> PGE Spójnia przetrwała mecz do zapomnienia. Trener GTK zaskoczył po porażce