Muszą lecieć do Rosji

Getty Images / Na zdjęciu: Koszykarze FC Barcelony
Getty Images / Na zdjęciu: Koszykarze FC Barcelony

Inwazja Rosji na Ukrainę ma coraz większy wpływ na świat sportu. Władze koszykarskiej Euroligi zdecydowały jednak, że nie zamierzają przekładać spotkań w kraju rządzonym przez Władimira Putina. To oburza zawodników.

Krótko po godzinie 4:00 polskiego czasu Władimir Putin wydał rozkaz przeprowadzenia operacji wojskowej w ukraińskim Donbasie. Później było już tylko gorzej, ponieważ rozpoczęła się inwazja na szeroką skalę.

Doszło do ataków rakietowych na budynki wojskowe i lotniska, między innymi w Kijowie oraz Charkowie.  Zachowanie Putina jest potępiane przez wiele państw. Agresja Rosji wpływa na sport i wydawałoby się, że w tej chwili nie powinny się tam odbywać żadne rozgrywki.

Władze koszykarskiej Euroligi sądzą jednak inaczej. Najbliższe spotkania rozgrywane w Rosji mają dojść do skutku. 25 lutego Zenit Sankt Petersburg podejmie FC Barcelonę. Natomiast dwa dni później hiszpański zespół zmierzy się na wyjeździe z CSKA Moskwa. Wielu graczy Barcelony wyraża ubolewanie z faktu, że muszą w obecnej sytuacji grać w Rosji.

ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor

Na Twitterze głos w tej sprawie zabrał Alex Abrines, grający w hiszpańskim klubie na pozycji niskiego skrzydłowego oraz rzucającego obrońcy.

"Szczerze mówiąc, nie jestem zadowolony, że muszę jechać do Rosji, to nie ma sensu" - napisał. Po chwili jeden z użytkowników podkreślił pod postem zawodnika, że działanie Euroligi jest szalone.

"To prawda, niech też sobie przyjadą do Rosji (władze Euroligi - dop.red.) i zobaczą, czy ich to śmieszy" - odpowiedział z kolei Albrines.

Działanie organizacji jest o tyle zaskakujące, że sporo lotnisk w Rosji zostało zamkniętych na czas ataku na Ukrainę. Hiszpański dziennik "Marca" obawia się za to, że gracze Barcelony mogą mieć problem, by powrócić do kraju po rozegranych meczach.

Czytaj także:
Mocno nietypowy wynik w Lublinie. Walka o ćwierćfinał EuroCupu trwa