Kapitan reprezentacji Polski zabrał głos po powrocie z Rosji. "Nie czuliśmy się bezpiecznie"

WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Mateusz Ponitka
WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Mateusz Ponitka

Mateusz Ponitka wrócił do Polski po rozwiązaniu kontraktu z Zenitem Sankt Petersburg. Kapitan koszykarskiej kadry wyjaśnił kulisy odejścia z Rosji i trudne negocjacje z klubem.

To sprawa, która wywołała ogromne emocje w środowisku. Po inwazji Rosji na Ukrainę Mateusz Ponitka został w Rosji i rozegrał jeden mecz w barwach Zenita Sankt Petersburg. Kapitan reprezentacji Polski dopiero w piątek rozwiązał kontrakt z klubem i wrócił do Polski.

W poniedziałek po raz pierwszy wyjaśnił kulisy odejścia z rosyjskiego zespołu. - Kiedy wybuchła wojna, wszyscy byliśmy w szoku. Od początku byłem zdeterminowany, by rozwiązać kontrakt, a sytuacja w Petersburgu była dziwna. My i nasze rodziny nie czuliśmy się bezpiecznie i o tym rozmawialiśmy w zespole - przyznaje Ponitka.

Po ewakuacji musieli stawić się na treningu

Szybka ewakuacja rodzin z Rosji była priorytetem dla obcokrajowców występujących w Zenicie. Z Ponitką w mieście była jego żona, dziecko i teściowa. Do 14 marca zawodnicy zdążyli ewakuować rodziny z kraju i musieli stawić się na treningu przed meczem z CSKA Moskwa.

ZOBACZ WIDEO: #3 "Z pierwszej piłki". Pierwsze krajowe powołania Michniewicza, transfer Krychowiaka i wojna w Ukrainie

- Już 28 lutego zaczęliśmy rozmowy z klubem i dostaliśmy zgodę na wyjazd. Każdy dzień przynosił nowe scenariusze. Nie wiedzieliśmy, czy będziemy nadal grać w Eurolidze i lidze VTB. Już 2 marca wyjechaliśmy całą rodziną z Rosji - mówi kapitan polskiej kadry.

Napięcia czuć było także wewnątrz zespołu. - Czuliśmy, że Rosjanie mają do nas delikatny dystans. Odczuwaliśmy to, ale ostatecznie wszyscy wykonywaliśmy nasze obowiązki - zdradza Ponitka.

A sytuacja po zaatakowaniu Ukrainy była odczuwalna też w Petersburgu.

Ponitka: - Wiele osób w mieście zachowywało się, jakby nic się nie działo. A jeśli pojawiały się protesty, to były szybko "rozwiązywane". Oglądałem też popularne rosyjskie kanały telewizyjne. Mocno różniło się to od przekazu w Europie.

Trudne negocjacje

Zawodnik zwraca też uwagę, że obowiązywał go kontrakt obowiązujący na kolejne dwa sezony. Do tego był kapitanem drużyny. Dlatego tak długo trwały negocjacje z Zenitem.

Ponitka: - Cały czas rozmawialiśmy z klubem i szukaliśmy sposobu, by rozwiązać kontrakty. Miałem obowiązek, by stawić się w klubie. Musiałem dotrzymać warunków umowy. Wszyscy zagraliśmy w Moskwie. Nie byliśmy w stanie przeskoczyć wielu rzeczy pod kątem fizycznym i mentalnym.

Tydzień temu po meczu z CSKA Ponitka kolejny raz przystąpił do rozmów z Zenitem. Te okazały się przełomowe.

- Rozmawiałem wtedy z trenerem, dyrektorem generalnym. Nie widziałem sensu dalszej gry, mentalnie nie potrafiłem udźwignąć obowiązków względem klubu. Chcieliśmy wyjść z impasu. W końcu klub zgodził się na rozwiązanie mojego obustronnego kontraktu - tłumaczy Ponitka.

W sprawę koszykarza zaangażowany był też Polski Związek Koszykówki. Członek zarządu Grzegorz Bachański rozmawiał z FIBA i lobbował za wykluczeniem Rosji z federacji. Polski związek rozmawiał też z ministrem sportu, Kamilem Bortniczukiem.

Na razie nie wiadomo, gdzie kapitan polskiej kadry będzie kontynuował karierę.

Trener lidera polskiej ligi: Wkurzają mnie gadki o medalach!

Znakomita seria Arged Bm Stali. PGE Spójnia pobiła niechlubny rekord