Smutny koniec historycznego sezonu. "Życie nas zweryfikowało"

W meczu decydującym o być albo nie być w Energa Basket Lidze HydroTruck przegrał z Anwilem Włocławek 84:92. - Dostałem jeszcze jedną szansę, ale jej nie sprostałem - powiedział bardzo szczerze trener radomskiej drużyny, Robert Witka.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
HydroTruck Radom WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: HydroTruck Radom
W meczu ostatniej kolejki sezonu zasadniczego Energa Basket Ligi HydroTruck Radom przegrał przed własną publicznością z Anwilem Włocławek 84:92, wskutek czego pierwszy raz w historii swoich występów w najwyższej klasie rozgrywkowej zajął ostatnie miejsce w tabeli. Oznacza to spadek do pierwszej ligi.

Przez cały sezon towarzyszyły im problemy


- Nie spodziewałem się, że przyjdzie mi na ostatniej konferencji sezonu występować w takich okolicznościach - nie ukrywał Robert Witka. - Ciężko cokolwiek powiedzieć, ponieważ siedzi w nas dużo emocji. Każdy miał swoje ambicje, swoje cele na ten sezon - kontynuował trener radomian.

- Nie były to łatwe rozgrywki ani dla mnie, ani dla tej drużyny. Przez cały sezon towarzyszyły nam jakieś problemy, przeszkadzały w tym, aby ten zespół funkcjonował tak, jak mógł funkcjonować. Kwintesencją tego były też kontuzje pod koniec sezonu, gdzie mając trzech centrów, trzech "wyskakuje" z rotacji i w tych dwóch ostatnich meczach gra się bardzo trudno. To były spotkania o być albo nie być - szkoleniowiec odwołał się do środowego starcia w Hali MOSiR-u w Radomiu oraz sobotniego, wyjazdowego ze Śląskiem Wrocław.

ZOBACZ WIDEO: "Trafiony, zatopiony". Nieprawdopodobna skuteczność mistrzyni olimpijskiej

- Uważam, że w tych dwóch ostatnich meczach zrobiliśmy wszystko, na co było nas stać w tym momencie - podkreślił Witka. - Dziękuję kibicom za wsparcie przez cały sezon, na pewno zasługują na to, aby tutaj była koszykówka na najwyższym poziomie. Dziękuję prezesowi Kardasiowi za to, że wierzył we mnie i dostałem od niego jeszcze jedną szansę. Niestety, nie sprostałem jej. To dla nas smutny koniec sezonu - przyznał trener.

Zmiany trenerów dały się we znaki


Witka był trzecim szkoleniowcem, który prowadził HydroTruck w sezonie 2021/2022. Drużyna rozpoczęła go z Markiem Popiołkiem, po kilku porażkach podziękowano mu za współpracę, a jego miejsce zajął Mihailo Uvalin. Tuż przed decydującymi spotkaniami rozgrywek na ławce trenerskiej ponownie zasiadł były reprezentant Polski, który powrócił do Radomia i przerwał serię czternastu przegranych z rzędu.

- Mieliśmy bardzo ciężki sezon pod każdym względem. Zawodnicy próbowali robić wszystko to, co potrafili w danym momencie rozgrywek. Nie zawsze było to możliwe przez kontuzje czy zawirowania z trenerami, to też dało nam się we znaki - zaznaczył Daniel Wall. - Próbowaliśmy walczyć, ale życie nas zweryfikowało - dodał kapitan z gorzką szczerością.

Zostawili serca na parkiecie


Pomimo ubytków kadrowych, HydroTruck zostawił serce na parkiecie w konfrontacjach z faworyzowanymi rywalami z Wrocławia i Włocławka. - W tej drużynie kochałem to, że ona nigdy się nie poddawała. Mimo wszystkich przeciwności losu, zawsze walczyła do końca - zwrócił uwagę Witka.

- Czasami brakowało wzrostu, fizyczności czy po prostu materiału ludzkiego, ale każdy dawał z siebie wszystko. Przyjemnie się prowadzi takie drużyny, które oddają serce. Oczywiście za to nie ma punktów, to były piękne porażki przez cały sezon, drużyna była gdzieś blisko - zakończył trener.

Czytaj także:
>> Będzie głośny powrót? Żan Tabak zajmie jego miejsce?!
>> Koszykarza NBA poniosły emocje. Trafił ochraniaczem w przypadkową dziewczynkę

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×