Igor Milicić: Nikogo się nie boimy

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Igor Milicić
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Igor Milicić

- Od pięciu lat ja i moje zespoły mają na barkach tę presję. Wiem, że jest hasło "bij mistrza", ale jesteśmy pewni swoich umiejętności. Nikogo się nie boimy. Idziemy do przodu - mówi nam Igor Milicić, trener mistrza Polski.

Sezon zasadniczy dobiegł końca. Mistrz Polski, Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski, z bilansem 22:8 zajął trzecie miejsce, ustępując jedynie Czarnym Słupsk i Anwilowi Włocławek. Ale to właśnie ekipę z Ostrowa - zdecydowana większość ekspertów - typuje jako faworyta do zwycięstwa w rozgrywkach.

Trener Igor Milicić zdaje sobie z tego sprawę, jest pewny umiejętności swoich zawodników, ale wie, że Legia Warszawa - rywal w ćwierćfinale - będzie dużym wyzwaniem. To też pojedynek Milicicia - trenera kadry - z Łukaszem Koszarkiem - dyrektorem reprezentacji.

- Wiem, jaką Łukasz Koszarek prezentuje jakość na boisku, ale też świetnie spisuje się w roli dyrektora kadry. Mogę na niego liczyć w każdej sytuacji. To jest postać bardzo zasłużona dla polskiej koszykówki. Szanuję jego osiągnięcia. Chciałbym, by wszyscy mieli podobne podejście, bo Łukasz w pełni na to zasłużył - mówi nam Igor Milicić.

ZOBACZ WIDEO: "Królowa jest jedna". Wystarczyło, że wrzuciła to zdjęcie

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: W ostatnim spotkaniu sezonu zasadniczego pewnie pokonaliście na wyjeździe Asseco Arkę Gdynia (103:72). Na ile ten mecz był istotny przed fazą play-off?

Igor Milicić, trener Arged BM Stali i reprezentacji Polski: Przyjechaliśmy do Gdyni z jasnym założeniem: jak najlepiej przygotować się do fazy play-off i zmazać plamę po ostatniej porażce w Zielonej Górze. Żałujemy, że Asseco Arka zagrała w tym meczu bez Bartłomieja Wołoszyna, który jest mocnym punktem zespołu. Podzieliliśmy minuty, daliśmy zawodnikom trochę swobody. Można powiedzieć, że to był dla nas mocniejszy trening.

Zajęliście 3. miejsce po rundzie zasadniczej. Jest pan zadowolony z tego wyniku?

Chcieliśmy być liderem po rundzie zasadniczej, dążyliśmy do tego. Nie udało się, nie ukrywam, że mamy o jedną porażkę za dużo. 7 porażek w zeszłych sezonach dawało 1-2 miejsce. My teraz mamy ich osiem, dlatego pod tym względem nie jestem do końca zadowolony. Ale z drugiej strony - gdy pomyślę o tym, co działo się do połowy stycznia - to jestem usatysfakcjonowany z faktu, że jesteśmy na szczycie tabeli PLK. Teraz zaczyna się prawdziwe granie dla naszego zespołu.

Co ma pan na myśli?

W fazie play-off gra się inaczej. Każdy rzut jest pod presją, każde posiadanie ma znaczenie. Każda decyzja lub jej brak wiąże się z konsekwencjami. Jest dużo większa odpowiedzialność i intensywność. Nie każdy radzi sobie z tym!

Hasło: "bij mistrza" obowiązuje.

Cały sezon tak było i dalej tak będzie w play-offach. Zdajemy sobie z tego sprawę. Wiemy, że zespoły mają dodatkową motywację na nas, ale jesteśmy też pewni swoich umiejętności. Nikogo się nie boimy. Idziemy do przodu.

Dla wielu jesteście głównym kandydatem do zdobycia mistrzostwa Polski.

Cieszę się, że ludzie tak mówią. To komplement. Ale przypomnę, że od pięciu lat ja i moje zespoły mają na barkach tę presję. Zaskoczę cię i powiem, że papierowe dyskusje nie mają żadnego wpływu na to, co dzieje się na boisku.

Zakładaliście taki scenariusz, że traficie na Legię Warszawa w ćwierćfinale?

Uczciwie powiem, że tak. Od dwóch tygodni wydawało nam się że trafimy na Legię Warszawa. Wiemy, jaki system preferuje drużyna Wojciecha Kamińskiego. Legia gra bardzo dobrą i mądrą koszykówkę. To mocny zespół, w którym jest sporo indywidualności. Tam są ludzie, którzy w pojedynkę mogą odmienić losy meczów.

Robert Johnson numerem jeden?

To jest zawodnik, który na pewno dał tej drużynie dodatkową jakość. To jest świetny gracz jak na warunki polskiej ligi. Tylko się cieszyć, że tacy zawodnicy trafiają albo wracają do Energa Basket Ligi. Musimy być mocno skupieni, trzeba będzie wykonać sporo ciężkiej pracy, by go zatrzymać. Ale nie tylko jego. Też np. Łukasza Koszarka. On doskonale wie, o co się gra w fazie play-off. To jest kolejna ważna postać Legii.

Kto zagra w półfinale? Milicić czy Koszarek?
Kto zagra w półfinale? Milicić czy Koszarek?

Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że czeka nas pojedynek trenera z dyrektorem reprezentacji Polski.

Tak, nawet rozmawialiśmy ze sobą na ten temat. Wiem, jaką Łukasz Koszarek prezentuje jakość na boisku, ale też świetnie spisuje się w roli dyrektora kadry. Mogę na niego liczyć w każdej sytuacji. To jest postać bardzo zasłużona dla polskiej koszykówki. Szanuję jego osiągnięcia. Chciałbym, by wszyscy mieli podobne podejście, bo Łukasz w pełni na to zasłużył.

Myśli pan o tym, co może wydarzyć się w półfinale? Mam na myśli ewentualną potyczkę z Anwilem Włocławek.

My jesteśmy bardzo daleko od tego. W ogóle nie ekscytuję się tym, co będzie w półfinale, finale, to pozostawiam kibicom. Jak przyjdzie czas, będziemy dumać. Moja drużyna jest w ćwierćfinale i myślę tylko o najbliższym rywalu: Legia Warszawa.

Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski (3) - Legia Warszawa (6)

Mecz 1: poniedziałek, 18 kwietnia, godz. 19:30 - transmisja w Emocje.TV
Mecz 2: środa, 20 kwietnia, godz. 18:30 - transmisja w Polsat Sport Extra
Mecz 3: niedziela, 24 kwietnia, godz. 15:30 - transmisja w Emocje.TV
Ew. mecz 4: wtorek, 26 kwietnia
Ew. mecz 5: piątek, 29 kwietnia



CZYTAJ TAKŻE:
Trener kadry Polski: Pokora jest w mojej kieszeni [WYWIAD]
Tak właśnie wygląda "polskie piekiełko". Wrze w środowisku
Michał Nowakowski: Anwil? Powtórzyć sukcesy z przeszłości [WYWIAD]
Prezydent Włocławka: Klub wychodzi na prostą, padła ważna deklaracja! [WYWIAD]

Źródło artykułu: