To bez dwóch zdań największa niespodzianka, a nawet sensacja fazy play-off Energa Basket Ligi. Legia Warszawa awansowała do wielkiego finału, po drodze nie przegrywając żadnego meczu.
Najpierw stołeczna ekipa odprawiła 3:0 broniącą tytułu Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski. Potem w takim samym stosunku faworyzowany Anwil Włocławek.
- To wielki sukces całego naszego klubu, który czekał na medal mistrzostw Polski bardzo długo, bo 53 lata - przyznał Wojciech Kamiński. Trener Legii może czuć dumę, bo jego zespół w roli "underdoga" spisuje się doskonale.
ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #7: Kto zostanie mistrzem Polski, kto spadnie z Ekstraklasy?
- Trzy mecze zacięte, zakończone naszymi zwycięstwa. Gratuluję moim zawodnikom chłodnych głów - rzucił po ostatnim spotkaniu z Anwilem.
I faktycznie, każde było bardzo zacięte, rozstrzygało się w ostatnich sekundach (w pierwszym nawet potrzebna była dogrywka), ale Kamiński zwraca uwagę na ważną rzecz. - Nie było spotkania, w którym prowadziliśmy mniej niż 30 kilka minut. Więc to były mecze dwóch wyrównanych ekip, ale my zawsze byliśmy parę centymetrów z przodu - wyjaśnił.
- Czasami tak w życiu jest. Wygraliśmy dwie bardzo ciężkie serie, a mogliśmy je przegrać. Tak było ze Stalą, tak było z Anwilem. Natomiast nie chciałbym z siebie robić omnibusa, tak się mecze układały - dodał.
Patrz na siebie, nie na innych
Legia miała swój pomysł i plan. Nie zaczął się on jednak z początkiem fazy play-off, ale kilka miesięcy wcześniej. - Zajmowaliśmy się sobą. Graliśmy swoją koszykówkę z małymi zmianami pod przeciwników i może to nam coś dało. Jeżeli graliśmy to samo przez cały sezon, to mieliśmy pewność siebie - stwierdził szkoleniowiec.
Jedną z najważniejszych rzeczy podczas serii z Anwilem było zatrzymanie Jonah Mathewsa. Lider włocławian, który zadziwiał przez całą rundę zasadniczą, został zneutralizowany. Bardzo męczył się w ataku, nie miał wolnej przestrzeni, brał na siebie trudne akcje, co w efekcie przełożyło się na zaledwie 32 procent skuteczności rzutów z gry.
- Robert Johnson i Muhammad-Ali Abdur-Rahkman wykonali świetną pracę na nim. To można pokazywać na wykładach szkoleniowych, jak należy kryć. Czapki z głów przed nimi, bo wykonali kawał dobrej roboty, która nie zawsze jest widziana przez ludzi z boku - ocenił Kamiński.
Szczególnie Robert Johnson pokazał, że jest ważnym graczem Legii nie tylko w ataku, gdzie czuje się doskonale. Teraz pokazał jak ważny jest też w defensywie. Jego przyjście do drużyny w trakcie sezonu okazało się jednym z punktów zwrotnych, przez które klub jest teraz w tym miejscu.
- Parę zmian w sezonie było, niektórym nie służyła Warszawa... a może życie nocne w Warszawie. Wiem od którego momentu zaczęliśmy lepiej grać, kiedy się coś zmieniło i poczuliśmy się troszkę pewniej ze sobą - wyjaśnił.
Czy Legia po 53 latach ponownie będzie koszykarskim mistrzem Polski? Na chwilę obecną... nie wie z kim zagra w najważniejszej serii, bowiem w rywalizacji Grupa Sierleccy Czarni Słupsk - WKS Śląsk Wrocław jest remis 2:2, a decydujący mecz odbędzie się w piątek, 13 maja.
Zobacz także:
Są rewelacją, ponownie mówi o nich cały kraj. "W finale nie grają leszcze!"
Kapitalny mecz w Bostonie. Mistrzowie NBA pokazali charakter!