Tytuł MVP sezonu zasadniczego NBA trafił tym razem nie w ręce LeBrona Jamesa, a lidera Oklahoma City Thunder Kevina Duranta. Odbierając nagrodę koszykarz wzruszył się i zaznaczył, że jego zdaniem statuetka MVP powinna trafić w ręce... jego mamy. Sama Wanda Pratt przyznała z kolei, że jest bardzo dumna z tego, co osiągnął jej syn. Powodów do wzruszeń może być wkrótce jeszcze więcej. W półfinale konferencji zachodniej zespół z Oklahomy prowadzi z Los Angeles Clippers 2:1. Do mistrzostwa NBA droga wciąż pozostaje daleka, a drużyna w szeregach której występuje MVP nie zawsze triumfowała w rozgrywkach. Od 1956 roku najbardziej wartościowy zawodnik ligi zostawał jednocześnie mistrzem ligi zaledwie 22 razy.