Sprinterka, która w tym roku uzyskała czas 10,71 i jest druga w światowym rankingu, po dwóch trudnych latach odzyskała formę. Przypomnijmy, że Sha'Carri Richardson nie wzięła udziału w ubiegłorocznych mistrzostwach świata, a rok wcześniej nie startowała w igrzyskach olimpijskich w Tokio z powodu obecności marihuany w organizmie. Wówczas badanie dało wynik pozytywny, a kariera lekkoatletki rozsypała się na kawałki.
Richardson przeżywała wówczas kiepski czas. Nie mogła sobie poradzić ze śmiercią biologicznej matki. W trudnym okresie została przy niej tylko ciocia.
- Wiedziałam, że nie mogę się ukryć przed światem, więc ukrywałam ten ból w sobie. Ten ból był taki, jakiego jeszcze w życiu nie doświadczyłam - mówiła wówczas Amerykanka.
Teraz zdobyła się na inne wyznanie. - Kiedy byłam młodsza, to próbowałam popełnić samobójstwo - podkreśliła wprost, cytowana przez hiszpańską "Marcę". Wtedy także jej ciocia pomogła jej przezwyciężyć problemy.
Teraz Richardson przystępuje do zawodów z pełną energią i uśmiechem. Być może włączy się do walki o medale na mistrzostwach świata w Budapeszcie. Podium byłoby dla niej spełnieniem dziecięcych marzeń i potwierdzeniem, że zawsze po burzy wychodzi słońce.
Czytaj także:
Szczere wyznanie Konrada Bukowieckiego. "Trzydzieści razy rzucałem już karierę"