Lekkoatletyka. Armand Duplantis wrócił do Szwecji... tanimi liniami. Skromne przywitanie rekordzisty świata
Od sobotniego wieczora o Armandzie Duplantisie mówi się na całym świecie. 20-latek pobił w Toruniu rekord świata w skoku o tyczce (6,17 m). Do swojej ojczyzny wrócił w niedzielę... tanimi liniami lotniczymi.
Za swoje osiągnięcie Duplantis zarobił ponad milion koron szwedzkich, czyli w przeliczeniu blisko 500 tys. złotych. Co ciekawe, do kraju wrócił tanimi liniami lotniczymi. O godz. 16:30 wylądował na lotnisku Skavsta w Nykoeping, około 100 km od Sztokholmu.
Na miejscu czekało go skromne powitanie - przygotowano balony w kolorze złotym z numerami 6, 1 oraz 7, które miały symbolizować wysokość, jaką w Toruniu osiągnął "Mondo".
- Jakie uczucia mi towarzyszą? To jest szalone, absolutnie fantastyczne - powiedział Duplantis w rozmowie z "Aftonbladet". - Trudno to wytłumaczyć, wszystko poszło tak szybko. To niesamowite, słowa nie oddają tego, jak się czuję - dodał.
Duplantis przyznał, że swój rekordowy skok zdążył obejrzeć już wielokrotnie. Zapowiedział, że chciałby poprawić swój rezultat, najważniejsze będą jednak dla niego igrzyska olimpijskie w Tokio.
Czytaj także:
- Piotr Lisek zachwycony rekordem Armanda Duplantisa
- Komentator TVP Sport odleciał ze Szwedem