Podczas mityngu Copernicus Cup w Toruniu historia napisała się na naszych oczach. Armand Duplantis dokonał wielkiej rzeczy - ustanowił nowy rekord świata w skoku o tyczce. Biorąc pod uwagę wyniki osiągane w hali i na stadionie, nikt nigdy nie skoczył wyżej niż młody Szwed.
Za swoje osiągnięcie Duplantis zarobił ponad milion koron szwedzkich, czyli w przeliczeniu blisko 500 tys. złotych. Co ciekawe, do kraju wrócił tanimi liniami lotniczymi. O godz. 16:30 wylądował na lotnisku Skavsta w Nykoeping, około 100 km od Sztokholmu.
Na miejscu czekało go skromne powitanie - przygotowano balony w kolorze złotym z numerami 6, 1 oraz 7, które miały symbolizować wysokość, jaką w Toruniu osiągnął "Mondo".
- Jakie uczucia mi towarzyszą? To jest szalone, absolutnie fantastyczne - powiedział Duplantis w rozmowie z "Aftonbladet". - Trudno to wytłumaczyć, wszystko poszło tak szybko. To niesamowite, słowa nie oddają tego, jak się czuję - dodał.
Duplantis przyznał, że swój rekordowy skok zdążył obejrzeć już wielokrotnie. Zapowiedział, że chciałby poprawić swój rezultat, najważniejsze będą jednak dla niego igrzyska olimpijskie w Tokio.
Czytaj także:
- Piotr Lisek zachwycony rekordem Armanda Duplantisa
- Komentator TVP Sport odleciał ze Szwedem
ZOBACZ WIDEO: Wrzenie w FC Barcelona. Oskarżenia, spekulacje i spięcie na treningu