Kariera Zbigniewa Bródki dobiegła końca po igrzyskach olimpijskich w Pekinie w 2022 roku. Jego ostatni start w Chinach nie był udany, bowiem odpadł na etapie półfinału. Zajął wówczas ostatnie miejsce i nie miał okazji stanąć do walki o kolejny medal.
Największym sukcesem w jego sportowej karierze było oczywiście mistrzostwo olimpijskie. W 2014 roku Bródka okazał się najlepszy w wyścigu na 1500 metrów. Nie był to jednak jego jedyny medal, bowiem z Soczi przywiózł jeszcze brąz wywalczony w zmaganiach drużynowych.
Jednak Bródka rozwijał się również w innej roli, bowiem pracował jako strażak. Tym samym po zakończeniu kariery skupił się właśnie na ratowaniu ludzkich żyć.
Gość ostatniego "Hejt Parku" w Kanale Sportowym na YouTube miał okazję opowiedzieć, co działo się w jego pracy po tym, jak zdobył dwa medale olimpijskie w Soczi. Jedna z historii szczególnie zapadła mu w pamięci i aż trudno uwierzyć, że taka sytuacja miała miejsce.
- Szczególnie miłe i zaskakujące były pierwsze służby po przyjeździe z Soczi. Pierwszy pożar, kiedy palił się budynek gospodarczy, na szczęście nikt nie ucierpiał oprócz strat materialnych, przybiega pani i mówi: dobrze, że się paliło, zobaczyłam Bródkę. Dla mnie sytuacja niezręczna, ja byłem tam po to, żeby ratować tych ludzi i nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że będzie taka reakcja - opowiedział Bródka.
Przeczytaj także:
"Dostawałem niepokojące wiadomości". Bródka ujawnia, co działo się w Chinach
ZOBACZ WIDEO: Sonda z kibicami w Zakopanem. Czy Kamil Stoch powinien odejść na emeryturę?