Phil De Fries, niepokonany mistrz KSW w kategorii ciężkiej, po raz dwunasty obronił swój tytuł. Podczas gali KSW 107 w Ergo Arenie, Anglik pokonał Arkadiusza Wrzoska, który musiał uznać wyższość rywala już w pierwszej rundzie. De Fries szybko obalił Polaka, a następnie skutecznie założył klucz na rękę, zmuszając Wrzoska do poddania się.
- Dziękuję bardzo za możliwość walki. Dziękuję wszystkim fanom, a także Arkowi, który jest niesamowitym fighterem i dżentelmenem - powiedział tuż po walce Phil De Fries.
ZOBACZ WIDEO: "Po raz drugi zakładam koronę". Była Miss Polski powraca w wielkim stylu
Arkadiusz Wrzosek zdołał trzy razy kopnąć Anglika. Ten po walce przyznał, że tego elementu obawiał się najbardziej. - To był mój największy koszmar, żeby przyjmować te niskie kopnięcia na łydkę. To był znakomity timing sprowadzenia. Dalej myślę, że Arek może być trudnym rywalem do obalenia, ale ja po prostu wybrałem idealny moment i udało się - przyznał De Fries.
Po walce 39-latek nie ukrywał swojej radości ze zwycięstwa i zdradził jakie ma plany na wieczór. - Wypijemy całe to piwo. Będziemy tańczyć, wypijemy 100 piw i będziemy się bawić do końca tego weekendu - powiedział, a potem napił się piwa w klatce.
Phil De Fries jest najdłużej panującym mistrzem w historii KSW, utrzymując tytuł od 2018 roku. Jego imponująca seria piętnastu zwycięstw z rzędu czyni go jednym z najbardziej dominujących zawodników w organizacji. Wcześniej pokonał takich rywali jak Darko Stosić czy Michał Kita, co potwierdza jego niekwestionowaną pozycję w świecie MMA.