Serca katowickiej publiczności podbił Roman Szymański podczas swojego wyjścia. Zawodnik Linke Gold Team postawił na... "Katowice nocą" jako muzykę, która będzie zagrzewać go do starcia.
Pierwsza runda zdecydowanie poszła pod dyktando brazylijskiego pretendenta. Zawodnik z Ameryki Południowej obalił Polaka do parteru, gdzie w pełni kontrolował starcie.
Również druga odsłona toczyła się tylko na macie. Najpierw Santos był z góry, ale później sytuację na swoją korzyść obrócił podopieczny Mariusza Linkego. Mógł poddać przeciwnika duszeniem zza pleców, ale "Peregrino" nie miał zamiaru się poddać i dotrwał do gongu.
Tak jak wcześniej, i w trzeciej odsłonie oglądaliśmy grapplingową konfrontację. Stroną przeważającą był Santos, który jednak nie był bardzo aktywny. Przede wszystkim "przeleżał" Polaka przez większą część rundy. Później swoją przewagę zyskał także 23-letni Szymański, który ostatecznie zakończył tę fazę starcia w korzystniejszej sytuacji niż przeciwnik.
ZOBACZ WIDEO Chalidow: decyzji nie ma, ale nie zamierzam kończyć
Pierwszą rundę mistrzowską zdecydowanie zdominował pretendent. Uczestnik The Ultimate Fightera ponownie kontrolował przez pięć minut walkę w parterze. I to właściwie wszystko, co można napisać o tym starciu. Konsekwencja była kluczem do zwycięstwa w tej odsłonie Santosa.
Ostatnia faza batalii również została wygrana przez zawodnika z Ameryki Południowej. Brazylijczyk robił to, co potrafi najlepiej - kontrolował starcie w parterze i tym samym "przypieczętował" swój triumf.
Sędziowie jednogłośnie punktowali na korzyść Joiltona Santosa, co oznaczało utratę tytułu mistrzowskiego Romana Szymańskiego w jego pierwszej obronie. Brazylijczyk został tym samym nowym mistrzem federacji Fight Exclusive Night wagi lekkiej.
Po pojedynku "Peregrino" był wyraźnie wzruszony, a nawet się popłakał po zdobyciu tytułu. - Bardzo zależało mi, żeby pokazać mi, że jestem dobrym sportowcem. Chciałem to udowodnić. Jestem wrażliwy, stąd te łzy - powiedział nowy mistrz zaraz po starciu.