Tomasz Narkun został jednym z bohaterów gali KSW 46 w Gliwicach. 28-letni wojownik ze Stargardu po raz drugi w karierze pokonał Mameda Chalidowa (sędziowie punktowali 30:27, 29:28, 29:28), ale po walce nie celebrował zwycięstwa. Radość z sukcesu została bowiem zmącona przez rodzinną tragedię.
- To były moje najcięższe przygotowania w życiu. Mało brakowało i bym odwołał walkę. Nie mówiłem tego wcześniej, ale stała się rzecz niesamowicie bolesna dla mnie. Odeszła moja przyjaciółka. Wiem, że teraz patrzy na mnie z nieba, czyli moja babcia - powiedział mistrz KSW w rozmowie z Mateuszem Borkiem z Polsatu Sport.
- Jest mi bardzo smutno, ponieważ babcia odeszła miesiąc temu. No i nie mogłem się pozbierać, bo była to bliska mi osoba. Mało brakowało, bym tu nie wyszedł. Chciałem zadedykować tę walkę babci - dodał Narkun.
#KSW46 Official results: Tomasz Narkun def. Mamed Khalidov via unanimous decision (30-27, 29-28, 29-28). pic.twitter.com/D7sfaMH45o
— KSW (@KSW_MMA) 1 grudnia 2018
Na koniec 28-latek przeprosił fanów za wzruszenie i docenił klasę swojego przeciwnika. - Postawa Memeda bardzo mnie zaskoczyła. Był bardzo dobrze przygotowany i chciał wygrać. Dawno nie widziałem, żeby był taki agresywny w walce - ocenił.
ZOBACZ WIDEO KSW 46: federacja nie chce się pogodzić z decyzją Mameda Chalidowa