W ostatni weekend Weili Zhang i Joanna Jędrzejczyk stoczyły jedną z najlepszych walk w historii kobiecego MMA. Ostatecznie to Chinka zachowała tytuł mistrzyni UFC w wadze słomkowej. Po pięciu morderczych rundach wygrała niejednogłośną decyzją sędziów (więcej o pojedynku TUTAJ).
Bezpośrednio po walce znacznie gorzej wyglądała Polka, która miała olbrzymiego krwiaka na czole. Do szpitala na badania trafiły jednak obie. Co więcej, leżały bardzo blisko siebie.
- Po walce Joanna i ja spotkałyśmy się w szpitalu. Trafiłyśmy tam praktycznie w tym samym czasie. Dzieliła nas tylko zasłonka - przyznała Zhang na łamach "South China Morning Post".
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (highlights): niesamowite akcje na One Championship w Singapurze
Chinka dokładnie opisała zachowanie Polki w szpitalu. - Cały czas płakała. Było mi bardzo przykro. Chciałam ją pocieszyć, ale przez barierę językową mogłam jej tylko powiedzieć "dobra robota, świetnie się spisałaś, jesteś bardzo dobra" - wyjawiła Zhang.
- Później zakryła głowę i dalej płakała. Szczerze było mi jej żal. Nawet jeśli wcześniej mnie lekceważyła - podkreśliła Zhang. Przed samą walką zawodniczki tradycyjnie nie szczędziły sobie złośliwości. Później jednak zakopały wojenny topór i każda z nich rywalce mówiła z wielkim szacunkiem (wypowiedź Jędrzejczyk znajdziesz TUTAJ).
Zhang ujawniła, że zawodniczki rozmawiały także po badaniach. - Kiedy opuściła szpital powiedziała mi "broń tytułu, a ja cię będę obserwować, będę coraz silniejsza". To mnie poruszyło. Prawie miałam łzy w oczach. Wtedy poczułam, że tak właśnie powinien zachowywać się prawdziwy wojownik - dodała mistrzyni UFC.
Czytaj też: MMA. Joanna Jędrzejczyk jeszcze dochodzi do siebie po walce. "Nawet teraz mam łzy w oczach"